Elon MUSK 2: X-Tremalny Hardcore

„Już od dziecka MUSK żywił przekonanie, że jego przeznaczeniem był ogromny wpływ na dzieje świata. O ile początkowo chciał tworzyć gry wideo, finalnie postanowił zostać przedsiębiorcą, ponieważ tworzenie gier nie było zadaniem odpowiednio wielkim. 'Bardzo lubiłem gry komputerowe, ale jaki wpływ na świat miałoby ich robienie? Niezbyt wielki… – powiedział Elon pewnego razu – zatem nie mógłbym się do tego typu kariery przymusić.” 

i dalej

„Zaczął mieć to przeświadczenie, że gdyby nie istniał, świat by zginał” – mówi Kara SWISHER. „Powiedział mi, w skrócie, że jeśli jego firmy nie przetrwają, ludzkość ma przejebane.” – z książki „Extremely Hardcore”, Zoe Schiffer.

 

TWOJA DROGA

Zanim przejdziemy do mięska, chcę ci powiedzieć to co następuje: kolejny Elon MUSK nie będzie Eltonem MUSKIEM. Kolejny Donald TRUMP nie będzie Donaldem TRUMPEM. Ci ludzie  – i wielu, wielu innych – są wyjątkowi, bo są wyjątkowi. Nie stajesz się wyjątkowym przez kopiowanie innych. Mam nadzieję, że chociaż to jest jasne. Zatem, ten czy moje wcześniejsze wpisy czy podcasty nie są po to, żebyś bezmyślnie kopiował innych, tylko po to, żeby dać ci menu, z którego wybierasz to, co akurat na tym etapie drogi sprawdza się akurat w twoim wypadku.

Większość ludzi, jak wiemy zgodnie z zasadą 5/15/80, pozostaje w dupie czy nie odnosi sukcesu z bardzo prostego powodu – tworzenie siebie i tworzenie swojego sukcesu – czymkolwiek dla ciebie jest – wymaga czegoś obrzydliwego: czyli ŚWIADOMEGO WYSIŁKU. Dwa strasznie brzmiące i odrażające słowa – nie dość, że trzeba się WYSILIĆ to jeszcze trzeba przy tym wysilać się ŚWIADOMIE.

ŚWIADOMY WYSIŁEK zwiększy ilość władzy w twoim życiu, a problem z władzą, jak już zdaje się wielokrotnie mówiłem, polega na tym, że nie można jej komuś dać. Władzę się zdobywa. Po władzę się sięga. I robi się to w świadomy sposób. Twoim zdaniem jest odnalezienie twojej drogi. Twoim zadaniem jest iść w sposób świadomy, potykać się w sposób świadomy, błądzić w sposób świadomy i wracać na kurs w sposób świadomy.

„Oto moja nauka: kto chce się kiedyś nauczyć latać, musi najpierw nauczyć się stać, chodzić, biegać, skakać, wspinać i tańczyć; latając nie nauczy się w lot latać!

(…) Różnymi sposobami i drogami dochodziłem do mojej prawdy; nie po jednej drabinie wspinałem się na szczyt, stąd oko moje wybiegało w dal.

I niechętnie pytałem o drogę; zawsze było mi to nie w smak! Wolałem pytać same drogi i je wypróbowywać.

(…) 'Taka oto jest moja droga; gdzie jest wasza?’ – tak odpowiadałem tym, którzy pytali mnie 'o drogę’. Jednej drogi bowiem – nie ma!

To rzekł Zaratustra.”

(„To rzekł Zaratustra”, PIW, w tłumaczeniu Sławy Lisieckiej i Zdzisława Jaskuła)

HARDCORE

Walter ISAACSON, który napisał biografie tak Elona jak i Steve’a JOBSA, powiedział:

„ELON lubi działać poprzez wrzucenie do pomieszczenia granatu (…) co oczywiście powoduje spore straty, rownież po stronie osobistej. Ale jeśli chcesz rewolucji, przełomu i innowacji, być może to jest cena, którą trzeba zapłacić. (…) Dobrze jest, że istnieją różnego rodzaju kultury organizacyjne, i dobrze jest, że istnieją różnego rodzaju liderzy: Jak Steve JOBS, jak Bill GATES we wczesnych stadiach rozwoju Microsoftu, jak Jeff BAZOS, we wczesnych stadiach Amazon’u czy jak MUSK. Oni, mówić wprost – byli po prostu DUPKAMI.

Ja, na przykład, nie potrafię i nie chcę być DUPKIEM. JOBS powiedział mi, że to ogranicza moje możliwości, bo zawsze staram się sprawiać, żeby ludzie czuli się wygodnie i zawsze mam na sobie aksamitne rękawiczki. A on, jak twierdził, nie miał takiego luksusu i nie stać było go na tolerowanie graczy klasy B.

(…) Zarówno JOBS jak i MUSK powiedzieli mi, że ta potrzeba bycia lubianym może być zgubna. Że stanowi słabość. Bowiem jeśli szukasz akceptacji, to nie doprowadzisz do przewrotu. Co więcej, MUSK powiedział mi wprost, że empatia i koleżeńskość są wrogiem sukcesu. JOBS z kolei zarzucił mi, że to co ja lubię uważać za empatię – to dbanie o to co myślą i czują inni ludzie – jest tak naprawdę formą próżności. W ten sposób nie tworzy się czegoś bezprecedensowego.

(…) Pamiętam jak Elon wściekł się i wrzeszczał na swoich księgowych, bo próbowali zakolegować się z inżynierami. Nie chciał, żeby obie strony za bardzo się poznały czy zaprzyjaźniły, bo obie strony miały stanowić dla siebie przeciwwagę. 'Jeśli cię lubią, nie wykonujesz poprawnie swojej pracy’ – mawiał.

Kiedy Elon przejął TWITTERA postanowił ruszyć zgodnie z zasadą ALL-IN i od razu zwolnić 80-85% ludzi. Jego kuzyn wpadł jednak na bardziej przewrotny pomysł – niech ludzie sami zadeklarują się, czy X-TREMALNY HARDCORE to coś co im pasuje, czy wolą odejść. Masz czas do północy, opowiedz się po której stronie jesteś.

Podejście Elona było całkowitym zaprzeczeniem tego z czego słynął TWITTER, ze swoją dbałością o komfort (mission impossible, czyli nikt nie ma prawa czuć się w żaden sposób niekomfortowo), studiami jogi, dniami wolnymi dla mentalnego relaksu czy usuwaniem wszystkiego co może uchodzić za psychologicznie obciążające.

Walter ISAACSON uważa, że plan MUSKA na X jest prosty – ma być HARDCORE. Właściciel – HARDCORE. Pracownicy – HARDCORE. Oraz algorytm, który umacnia twórców HARDCORE. Dlatego nazwa i logo zostało zmienione – grubawy niebieski mało inspirujący ptaszek został zamieniony na literę X – symbol z jednej strony prostoty a z drugiej zwielokrotnienia

TEORIA DUPKÓW

Teoria, stworzona przez Aarona Jamesa, doktora filozofii na Harvardzie, jest prosta: są wśród nas ludzie, którzy cieszą się specjalnymi względami, odłączając się tym samym od kodu kierującego stadem. Nie cieszą się nimi bo względy te nadał im ktoś (chociaż mogło tak być po częsci, na przykład w wypadku dobrze i/lub bogato urodzonych). Względy te nadali oni sobie.

A oto 4 elementy – które mówią nam, że masz do czynienia z dupkiem – również, kiedy nim sam(a) jesteś:

  1. Osoba ta uznała, że cieszy się specjalnymi przywilejami i przywileje te nie są wyjątkiem a zasadą (przywileje z trybu domyślnego)
  2. Które to przywileje wynikają z głęboko zakorzenionej (bardzo głęboko!) roszczeniowości (ekspansywnych “nieuzasadnionych”  i “nadmiernych” żądaniach – oczywiście w oczach samego dupka, żądania te nie są ani nadmierne, ani nieuzasadnione, tylko należy się jak psu micha – o czym za chwilę
  3. I które to poczucie uprzywilejowania i roszczeniowości stanowi szczelną barierę uodparniającą na wszelką krytykę
  4. A całość tego prezentowana jest otwarcie, bez krycia się i bez udawania

W skrócie, jeśli dla kogoś pracujesz, jest to najprawdopodobniej twój szef. Należy mu się więcej i może więcej, bo jest ponad innych i ma wyjebane na to co sobie o tym myślisz.

Co, dodajmy – daje mu potężną przewagę.

Cechami typowymi dla dupków, poza tym o czym już byłem uprzejmy wspomnieć jest głębokie przeświadczenie, że normalne zasady go / jej nie dotyczą, bycie ślepym i głuchym w zakresie norm społecznych i typowych oczekiwań i nie tylko nie krycie się z tym, ale wręcz dumne obnoszenie.

Nie będzie zapewne, po zapoznaniu się z powyższą charakterystyką, szczególnym szokiem to, że w świecie ludzi sukcesu, dupki mają nadreprezentację. 

Jeszcze parę lat temu, szczególnie po tym jak naczytałem się książek o wysokofunkcjonujących psychopatach, sądziłem, że pracując z ludźmi z wierchuszki biznesu czy sportu, będę miał z nimi do czynienia bez przerwy. Spotkałem może dwójkę, czy trójkę. Niech będzie że 2 i pół…

Co jest w sumie logiczne, bo psychopata nie będzie – raczej – potrzebował tego typu pomocy. Pomocy potrzebują ci, którzy mają do czynienia z psychopatą. Nawet dziś, po tych wszystkich latach, jestem zaskoczony jak nie-psychopatyczni są ludzie których często znamy i podziwiamy. Ile mają lęków, jak kiepsko reagują na stres, jaką cenę – mentalną i emocjonalną płacą za swój sukces.

I dlatego, bardzo rozjaśniającym było rozróżnienie jakiego dokonał wujek Aaron między psychopatami a dupkami – i miało to dla mnie od razu 1000% sensu – bo pomimo, że z psychopatami – jak już wspomniałem – za często się nie spotykam – z dupkami mam do czynienia na co dzień.

Przypomnę również, jako, że mimo moich usilnych starań by tak się nie działo, moje zasięgi rosną, a co za tym idzie spada jakość “wyznawców”, zatem przypomnę, że nie namawiam tutaj do stawania się dupkiem pełnokrwistym – nie zmienia to jednak faktu, że troszkę domieszki dupkowatości może w znaczny sposób przełożyć się na jakość twojego życia oraz poziom sukcesu, nie tylko w świecie materialnym.

Wspomniałem, że Aaron James mówi o różnicy pomiędzy psychopatią a dupkopatią. Nie trzymając cię zatem dalej w nadmiernym napięciu – oto owe różnice:

Psychopata – czy socjopata, jak wolisz – powszechnie rozumiany jest jako osoba, która czy całkowicie wyrzekła się, czy nigdy nie posiadła kręgosłupa moralnego. Nie posiada moralnego drogowskazu, zatem nie może się nim posługiwać. Tym samym przypomina trochę drapieżne zwierzę.

Z kolej dupek – i to jest bardzo ważny i kluczowy moment – dupek to osoba, które używa moralności jako swojego usprawiedliwienia. Mówiąc inaczej – to jest osoba, która nieco na bakier, ale jednak, interpretuje i używa powszechnie obowiązującego kodeksu moralnego. Tak naprawdę, postępowanie dupka wynika z głębokiego wewnętrznego przekonania o swojej moralnej czystości i prawości, które to czynią go człowiekiem lepszym i wyższym, a tym samym cały system nakręca się sam.

Weźmy na przykład dupka, przekonanego, że jego celem jest zbawienie świata. Albo chociażby zbawienie firmy, którą zarządza (brzmi znajomo?) Jego postępowanie – np. masowe zwolnienia, cięcie kosztów poprzez wstrzymanie wypłat czy niepłacenie dostawcom, nie wynika z braku etyki, tylko w przeświadczenia, że jego misja jest tak ważna, tak święta i tak etyczna, że cel usprawiedliwia środki.

To nie przez psychopatię, a właśnie przez dupkopatię, mamy te słynne słowa modlitwy – Boże, wybaw nas od wszystkich wybawicieli – bowiem bycie wybawicielem daje ci pełne “moralne prawo” w imię wyższej sprawy – do jechania po bandzie bez (lub z minimalnymi) wyrzutami sumienia.

Świat, nagle, staje się bardzo plastyczny, kiedy ujebiesz sobie w głowie, że to ty jesteś wybrańcem i to twoim moralnym obowiązkiem jest doprowadzenie do uświęconego celu. Oczywiście, z boku, i “jestem wybrańcem” i “jest nikim i niczym” to taki sam poziom urojenia, jednak jedno z nich doda ci skrzydeł a drugie je podetnie, zatem od ciebie w dużej mierze zależy, czy będziesz latać czy nie.

O ile o psychopatii mówi się, że w znacznym stopniu jest wrodzona, dupkopatia wydaje się być nabyta, zwłaszcza kiedy przebywasz w sprzyjających jej warunkach – czyli na przykład w warunkach gdzie konkurencyjność jest bardzo wysoka i bardzo wysokie są również profity z wygrywania. 

I to kolejna różnica, zdaniem JAMES’a, między psychopatami a dupkami. Psychopaci nie są aż tak bardzo kształtowani środowiskiem i jego oczekiwaniami – oni po prostu są jacy są. Natomiast tworzące się dupki są na kulturę organizacyjną wyczulone (patrz chociażby film – Wilk z Wall Street).

Tak więc, żeby zyskać super-moce dupka, warto podłączyć się pod wyższą sprawę, pod jakiś rodzaj wyższego dobra – to może być uczynienie Ameryki ponownie wspaniałą, albo zatrzymanie tego, który chce to zrobić. To może być uratowanie cywilizacji poprzez wysłanie jej przedstawicieli na Marsa. To może być walka z układem – albo walka z układem stworzonym przez tych, którzy jeszcze niedawno walczyli w układem.

Wszystkie powyższe przykłady są oczywiście całkowicie fikcyjne…

Kluczowy element, warty zrozumienia, jest taki, że dupek, w przeciwieństwie do psychopaty, działa w oparciu o motywację moralną. To jest dla niego moralny imperatyw. To moralność nakazuje mu (czy jej) takie a nie inne postępowanie.

Co prowadzi nas do kolejnego etapu tej podróży, czyli do moralności właśnie.

MORALNOŚĆ(i)

„To od moralności zależy decyzja o tym, co ci się należy a co nie” – Aaron JAMES

Na sekund zostańmy przy tym cytacie. Uważam bowiem, że to co często odbierane jest jako problem w poczuciem własnej wartości czy samooceną, jest bezpośrednim wynikiem wyznawanego systemu wartości i jej pośrednich i bezpośrednich konsekwencji, o czym później. Jest bardzo trudno przecenić jak system moralności i/lub jego interpretacja wpływa na nasze postrzeganie siebie, innych, świata i naszej roli na świecie. O czym mówiła nam Teoria Dupków.

Jednocześnie, ostrzec muszę, żeby nie szarżować z jej zmianami czy nadintepretacją, bo to również ma swoje konsekwencje – również prawne. Nie każdy może zgodzić się z twoim „oświeceniem” – a raczej: mało kto się z tym zgodzi. Więzienia i cmentarze są pełne ludzi, którzy mają / mają swój własny kod postępowania. Nawet bycie dupkiem NIE oznacza bycia przestępcą czy wykolejeńcem. Plus, weź uprzejmie pod uwagę, że w świecie dupków, NIE bycie kolejnym jest formą wyróżnienia i zyskania przewagi – patrz Hollywood i pozycję Keanu REEVES’a, czy chociażby Jacka NICHOLSONA, w przypadku którego (mimo, że w filmach gra dupków regularnie) autor jego biografii wspominał, że miał problem z zebraniem na Jacka czegokolwiek negatywnego, bo „wszyscy, którzy go znają kochają Jacka NICHOLSONA”.

Moralność – zbiór zasad (norm), które określają, co jest dobre, a co złe – Wikipedia

W islamie szyickim, był sobie zakon zwany Asasynami. Znani do dziś z tego, że uchodzili za najbardziej skutecznych płatnych – a może raczej ideowych, czyli – hehe – pod pewnym względem usprawiedliwionych moralnie, zabójców. Czy byli nimi naprawdę czy nie – nie ma większego znaczenia, znaczenie za to ma dla nas ich motto: “Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone.”

I tu na ratunek przychodzi nam Friedrich Nietzsche abyśmy mogli Elona jednak nieco lepiej zrozumieć – a może raczej – żebyśmy mogli nieco lepiej zrozumieć skąd bierze się jego siła przebicia i jego energią, czyli jego dupkowatość, warto zrozumieć to co Nietzsche pisał o dwóch rodzajach moralności – moralności rasy Panów i moralności niewolników (której to spadkobiercami dzisiaj jesteśmy). 

MORALNOŚĆ PANÓW obowiązywała powszechnie i była moralnością jednostek silnych, dostojnych i – w rozumieniu moralności panów – szlachetnych. Czyli była to moralność arystokracji – czyli wyżej urodzonych.

A zresztą, oddajmy głos samemu Nietzsche:

“ (…) aż wreszcie ukazały mi się dwa podstawowe typy i odsłoniła się podstawowa dzieląca je różnica. Istnieje moralność panów i moralność niewolników; (…) napotkać można również próby łączenia obydwu form, jeszcze częściej ich pomieszanie (…) — nawet w tym samym człowieku, wewnątrz jednej duszy. Kryteria wartości moralnych powstawały bądź wśród warstw panujących, które miały błogą świadomość różnicy dzielącej je od poddanych, bądź wśród poddanych, niewolników i podwładnych wszelkich stopni. W pierwszym wypadku, biedy tymi, którzy urabiają pojęcie „dobry”, są panujący, podniosłe i pełne dumy stany duszy są odczuwane jako czynnik charakteryzujący i określający porządek wartości. Człowiek szlachetny oddziela od siebie istoty, u których dochodzi do głosu przeciwieństwo tego rodzaju podniosłych, dumnych stanów: gardzi nimi.

(…) w tym rodzaju moralności przeciwieństwo „dobry” i „mierny” znaczy tyle co „wytworny” i „niegodny uwagi” (…)

(…) Pogardę budzi tchórz, człowiek bojaźliwy, małostkowy, myślący o wąsko pojętej użyteczności; podobnie też człowiek nieufny, pozbawiony otwartego spojrzenia, upokarzający się, z psią uległością pozwalający się znieważać, żebrzący pochlebca, a przede wszystkim kłamca: wszyscy arystokraci żywią przekonanie, że pospólstwo kłamie. „My prawdomówni” — tą nazwą określała siebie arystokracja starożytnej Grecji. 

(…) Człowiek szlachetnego pokroju odczuwa siebie jako miarę wartości, nie uważa za konieczne szukać aprobaty, sądzi według zasady „co przynosi mi szkodę, jest samo w sobie szkodliwe”, ma świadomość tego, że to on jest tym, co w ogóle nadaje godność rzeczom, że jest wartościotwórczy. Wszystko, co w sobie rozpoznaje, traktuje z szacunkiem: tego rodzaju moralność jest samogloryfikacją. Na plan pierwszy wychodzi uczucie pełni, mocy szukającej ujścia, szczęście wielkiej energii, świadomość bogactwa, które mogłoby obdarowywać i rozdawać: — bywa, że człowiek szlachetny pomaga nieszczęśliwemu, ale nigdy lub prawie nigdy z litości; raczej pod naporem, zrodzonym przez nadmiar mocy. Człowiek szlachetny szanuje w sobie władcę, a także tego, co panuje nad samym sobą, co potrafi i mówić, i milczeć, co z ochotą spełnia stawiane sobie surowe i twarde wymagania i chyli czoła przed wszystkim, co surowe i twarde.

(…) Człowiek tego pokroju dumny jest akurat z tego, że nie został stworzony do litości. 

(…) Szlachetni i dzielni, co tak myślą, są jak najbardziej dalecy od owej etyki, która widzi znamię moralne właśnie w litości bądź działaniu dla dobra innych (…) wiara w siebie, duma z siebie, zdecydowana wrogość i ironia wobec „bezinteresowności” jest równie wyraźnie składnikiem moralności szlachetnych (…) 

(…) Tylko możni umieją szanować, jest to ich sztuka, sfera ich inwencji.

(…) Najczęściej wszakże etyka panujących obca jest współczesnemu smakowi i przykra w surowości swej zasady, że obowiązki ma się wyłącznie wobec równych sobie; że wobec istot niższego rzędu, wobec wszystkiego, co obce, można postępować wedle własnego uznania lub tego „co serce podpowie”, a w każdym razie „poza dobrem i złem” —: tu jest miejsce również na litość i tym podobne wzruszenia. Zdolność i obowiązek żywienia przez długi czas wdzięczności oraz pragnienia zemsty — jedno i drugie wyłącznie wobec równych sobie — delikatność w rewanżu, subtelne zrozumienie w przyjaźni, konieczność niejako posiadania nieprzyjaciół (niby rowów odprowadzających dla afektów, zawiści, zapalczywości, zuchwalstwa — w istocie po to, by móc być dobrym przyjacielem): — oto typowe cechy dostojnej moralności, która, jak nadmieniono, nie jest moralnością „nowoczesnych idei” i dlatego trudno dzisiaj wczuć się w nią, jak również trudno ją odgrzebać i odsłonić.

— Inaczej ma się rzecz z drugim typem moralności, moralnością niewolników. Załóżmy, że moralizują podbici, uciskani, cierpiący, znużeni, pozbawieni wolności i samoświadomości: cóż będzie stanowić wspólny mianownik ich wartościowania moralnego? Prawdopodobnie dojdzie do głosu pesymistyczna podejrzliwość w stosunku do całej sytuacji człowieka, być może potępienie człowieka wraz z jego sytuacją. Spojrzenie niewolnika jest nieprzychylne dla cnót możnego i żywi on sceptycyzm i nieufność (…)

(…) Wydobywa natomiast i oświetla właściwości, które czynią znośniejszą egzystencję cierpiących: tu ceni się wysoko współczucie, uczynną pomocną dłoń, gorące serce, cierpliwość, pilność, pokorę, serdeczność —, są to bowiem niezwykle pożyteczne cechy i niemal jedyne środki pozwalające sprostać naporowi życia.

(…) Tu jest punkt wyjścia zrodzenia się owego sławnego przeciwieństwa „dobrego” i „złego”. W tym odczuciu w zakres „zła” wchodzi władza i niebezpieczny charakter, niejako zdolność budzenia grozy, wytworność i siła (…)

(…) A  zatem według moralności niewolników „zło” budzi bojaźń; według moralności panów natomiast tym, co wzbudza bojaźń i ku temu dąży, jest właśnie „dobro”, zaś „człowiek mierny” wydaje się godny wzgardy.

(…) w niewolniczym stylu myślenia człowiek dobry nie może być w żadnym razie niebezpieczny: jest dobroduszny, łatwowierny, jakby nieco głupi, [baranek]. Wszędzie tam, gdzie moralność niewolników zyskuje przewagę, język zdradza skłonność zbliżenia do siebie wyrazów „dobry” i „głupi” (…).” – „Poza Dobrem i Złem” w tłumaczeniu Krystyny Krzemieniowej, 1976.

PRZYZWOITY CZYLI FRAJER?

Na podział moralny niewolników pod tytułem DOBRY kontra ZŁY możemy również spojrzeć z innego punktu widzenia. 

To współczesne “moralne” znaczenie dobrego człowieka, oznacza człowieka przepełnionego strachem tudzież lękiem, poczuciem winy i wstydu, wątpliwościami oraz współczuciem – szczególnie dla siebie samego. Nie jest to idealne połaczenie jeśli chodzi o osobistą skuteczność, zatem człowiek DOBRY, vel PRZYZWOITY cechuje się tym, że:

  • Przestrzega “umowy społecznej” czyli “zna swoje miejsce” i trzyma się go
  • Nie chce i nie lubi się wyróżniać (szarak)
  • Unika tego, co może uczynić go “niekomfortowym” w oczach innych ludzi
  • Czyli żyje według zasady Polskich Kolej Państwowych – “nie wychylaj się”
  • A co za tym idzie jest NIESKUTECZNY, nudny, wtórny

Mówiąc prościej – bycie przyzwoitym człowiekiem jest niezwykle, z punktu widzenia własnej skuteczności, kastrujące, dlatego że, podobnie jak w przypadku “dobrego pieska”, życie to polega na zaspokajaniu potrzeb i oczekiwań ludzi wkoło. Ludzie ci są kontrolowani i ograniczeni przez swoją potrzebę bycia akceptowanymi, lubianymi czy kochanymi.

Konformizm, czyli zmiana swojego postępowania pod wpływem innych ludzi wynika z rozpaczliwej potrzeby miłości (akceptacji czy bycie lubianym) oraz, oczywiście, ze strachu, że tak się nie stanie.

Bycie DOBRYM / PRZYZWOITYM tak naprawdę sprowadza się do tego: rób to, czego od ciebie oczekujemy albo stracisz nas i nasze poparcie.

Przyzwoity – 1) czyniący zadość wymaganiom towarzyskim, moralnym
2) taki jak należy
3) postępujący zgodnie z normami moralnymi i obyczajami

Przy okazji – kiedy ktoś ci powiedział: jesteś taki jak należy – mamy problem żeby cię zdefiniować, mamy problem żeby cię kontrolować; nie umiemy sobie z tobą poradzić bo wybiegasz poza schemat – tak trzymaj! No kiedy?

Co w takim razie robią ludzie „ŹLI”?

Odwrotność – czyli robią to na co mają ochotę. Lub przynajmniej z grubsza. Ludzi ci, mają gdzieś co sobie inni o nich pomyślą, nie interesuje ich zatem, czy inni czują się komfortowo z powodu ich zachowania czy też sukcesu. Robią co chcą – lub co uważają za słuszne – nie podporządkowują się (większości) norm czy (większości innych ludzi, są odporni na krzywe spojrzenia czy otwartą krytykę.

Nieprzyzwoity – łamiący swoim zachowaniem normy obyczajowe

Normy obyczajowe – nawyki zachowywania się (…) które kształtowały się w wyniku wielokrotnego powtarzania

I tak jak mówił Nietzsche o moralności Panów – oni tworzą swoje standardy, oni żyją ze środka na zewnątrz, czyli są swoim głównym punktem odniesienia. Mówiąc inaczej – często są DUPKAMI.

Zanim jednak wrócimy do dupków, pozostańmy w temacie moralności, bo to ona determinuje co uznajesz za dobre / szlachetne a co za nie-dobre czy złe.

RESENTYMENT

Moralność panów jest zwodniczo prosta – to KIM jestem jest dobre, zatem dobre jest również to KIM są mi równi. To co poniżej mnie nie jest “złe” – jest po prostu nie-dobre, na jakiej zasadzie jak nie-smaczny posiłek. Niesmaczny posiłek nie jest “zły” w sensie moralnym. On po prostu nie jest wart myślenia o nim czy zajmowania się nim. Zatem, ci którzy nie są mi równi nie mają dla mnie znaczenia. Po prostu są.

Co zatem, w czasach starożytnych było DOBRYM? Fizyczna siła i fizyczne piękno, osiągnięcia, zwycięstwa, władza i bogactwo. Oraz to, co dziś odbierane jest jako “wady” – ambicja, miłość własna, przebiegłość, chodzenie własnymi ścieżkami, duma, zadowolenie z siebie, afirmacja i zadowolenie z życia, ekspansywność. 

Słowem kluczowym w moralności niewolników jest słowo RESENTYMENT, które oznacza:

  • Urazę
  • Niechęć
  • Frustrację
  • Rozżalenie

Po części, dziś ten resentyment nazywamy HEJTEM. Nietzsche mówi nam, że słabi, ponieważ siła silnych była dla nich przerażająca i zagrażająca, zrobili prosty i genialny myk i odwrócili wszystko do góry nogami. Tym cudownym sposobem DOBRY człowiek stał się człowiekiem “przyzwoitym”, uległym, podległym, posłusznym i niezagrażającym. 

A silny stał się „złym”.

O ile silni tworzyli wartości dla siebie, zatem wartości oparte na ich sile, o tyle słabi stworzyli system wartości oparty o resentyment (hejt) w stosunku do silnych, podkreślając tym samym wartość słabości.

Słabi i ich moralność to domena życia w świecie wyobraźni i idealizmu. To ta kompulsja analizowania samych siebie, doszukiwania się dziury w całym i własnych braków, win, traum czy niedoskonałości. I wyrzucania na zewnątrz (najchętniej publicznie) swoich wad, psychoanaliza, psychoterapia, wszelkie koncepcje równości i solidarności.

Głos zabierze reżyser Werner HERZOG, zdobywca Złotej Palmy w Cannes w 1982 roku:

„Szybciej umrę niż pójdę do [psycho]analityka, bo w moim przekonaniu, koncepcja ta jest fundamentalnie błędna. Bowiem jeśli jaskrawym, agresywnym światłem oświetlił dosłownie każdy róg swojego domu, dom ten przestanie nadawać się do zamieszkania. I to samo dzieje się w naszą duszą – jeśli oświetlisz każdy jej zakamarek, łącznie z cieniami i mrocznymi miejscami, ludzie przestaną 'nadawać się do zamieszkania’. Jest moim najgłębszym przekonaniem, że psychoanaliza – razem z paroma dodatkowymi błędami – uczyniła XX wiek tak katastrofalnym (…)”

Oraz:

„Tak psychologia jak i auto-refleksja są jednymi z najwiekszych katastrof XX wieku. Potężnym, przeogromnym błędem (…) Jest w tym coś fundamentalnie błędnego – błędnego podobnie jak z hiszpańską inkwizycją. Jedynym celem hiszpańskiej inkwizycji była całkowita eradykacja muzułmańskiej wiary z terenów owszecznsej Hiszpanii, stąd wymóg potwierdzania przed komisją swojego najgłębszego oddania wierze. Na tej samej zasadzie [podczas psychoanalizy czy terapii] musisz naświetlać i szczegółowo badań każdy zakamarek ludzkiej duszy, każdy fragment, każde zakrzywienie, każdą otchłań, każdy ciemny róg. A to dla ludzi nie jest dobre. Bo musimy posiadać i ciemne zakamarki i to co nieujawnione. Bo staniemy się niezdolni do przebywania we własnym ciele i własnej duszy [może jest jakiś powód, dla którego dusza jest schowana i jej nie widać? – RM]. )…) Ani w małżeństwie ani w głebokiej przyjaźni nie możesz wykładać wszystkiego ostentacyjnie na stół. Jest w tym coś porażająco niewłaściwego. To absolutnie błędne podejście do tego co ludzkie.”

Przy okazji Herzoga – polecam jego dokument z 2010 roku: „Szczęśliwi ludzie: rok w tajdze” po to żeby zobaczyć inne rozumienia  słów „szczęśliwe życie”.

Wracamy do Nietzsche.

Ponieważ słabi nie byli w stanie zagrozić silnym fizycznie, postanowili dojebać im psychologicznie i emocjonalnie. Poczucie wstydu, poczucie winy i ogólnie klimaty nihilizmu, gdzie nic nie ma sensu a życie jest jedynie niepotrzebnym bólem – oto ich pomsta.

Rewolucja się udała, ale, jak to rewolucja, pożarła własne dzieci. Okazało się bowiem – co pięknie widać, słychać i czuć teraz – że przez odwrócenie porządku, do zamętu który powoduje fakt, że silni są na górze a słabi na dole, doszedł jeszcze dodatkowy burdel bycia obciążonym z tego powodu psychicznie i emocjonalnie. 

Mówiąc jeszcze prościej – słabi nie postawili się silnym, tylko postawili się naturalnemu, wiecznemu porządkowi rzeczy, zatem ich moralność odwróciła się głównie przeciwko nim samym – bo jeśli sprzeciwiasz się prawom natury, to Ty zapłacisz cenę, a nie natura.

Co oczywiście buduje jeszcze więcej RESENTYMENTU, czyli urazy i hejtu i model nakręca się jeszcze mocniej. 

Zatem, mentalność niewolników to:

  • Resentyment
  • Poczucie winy
  • Autoagresja zamiast agresji (neuroza, lęki, obawy, poczucie winy i wstydu)
  • Kruchość
  • Słabość 
  • Brzydota
  • (nad)wrażliwość
  • Niezaradność
  • Życiowa impotencja
  • Bunt przeciwko naturalnemu porządkowi rzeczy
  • Analizowanie i dzielenie włosa w nieskończoność

TEORIA DUPKÓW (ciąg dalszy)

Tak więc, DUPEK zyskuje przewagę poprzez łamanie umowy społecznej nie dlatego, że autentycznie jest wyjątkowy (chociaż czasami jest) a przez to, że uważa się za wyjątkowego, co w świecie ludzie przepełnionych wątpliwościami, kompleksami, poczuciem winy i wstydu jest formą supermocy.

To trochę tak, jakby dupek codziennie miał urodziny. Każdy dzień jest doskonałym powodem i pretekstem, by wykazywać się swoim uprzywilejowaniem. Wszak dupek każdego dnia robi to co robi, bo uważa, że ma do tego pełne moralne prawo. 

Newt GINGRICH, prominently republikański polityk, były spiker Izby Reprezentantów, powiedział o sobie: „Myśle, że możesz napisać mój profil psychologiczny opisujący jak to znalazłem sposób by zatopić moje kompleksy w sprawie tak ogromnej i ważnej, że usprawiedliwia absolutnie wszystko co zechcę zrobić.”

To jest cudowny cytat, bo pokazuje dwie sprawy: to pierwsze to, że właśnie ogromna i ważna sprawa – czyli misja – daje sporą elastyczność działania i interpretacji tego działa, plus, kwestia druga, kulturowo dajemy większe przyzwolenie ludziom władzy czy sukcesu. Tak więc, jeśli chcesz mieć maksimum swobody musisz być człowiekiem władzy, sukcesu i WIELKIEJ MISJI w imię wyższego DOBRA. Czyli, takim jak Elon, TRUMP czy inni.

„Mówią, że władza deprawuje. Dodajmy do tego, że pobudza również wewnętrznego dupka.” – Aaron JAMES.

Zatem, żeby być prawdziwym, rasowym dupkiem, potrzebujesz jakiejś „legitymacji” – czyli powodu, dla którego to właśnie ty jesteś ponad wszystko i ponad wszystkich i dla którego to powodu to tobie należy się królestwo. Oczywiście powód nie musi być logiczny, więc nie musisz się nad nim jakoś szczególnie pochylać – i tak bowiem nie ma znaczenia co sobie inni o tym pomyślą – liczy się tylko, żeby brzmiał on wiarygodnie w twojej głowie i twym sercu. Jeśli jeszcze do tej „legitymacji” dodasz poczucie bezkarności – cóż, w tym momencie wkraczać już na Olimp dupków. Bo nie tylko tobie się należy, ale inni mogą ci jeszcze dodatkowo naskoczyć.

Na wypadek gdybyś zastanawiał(a) się, jaka legitymacja jest najlepsza – odpowiedź brzmi – legitymacja pod tytułem Przeznaczenie, a jeszcze lepiej Kosmiczne Przeznaczenie. Czyli coś w stylu: Potrzebujesz uratować świadomość poprzez wysłanie ludzi na Marsa.

Jeśli będziesz w stanie uwierzyć w to – wszystko co potem staje się dużo łatwiejsze.

Biografia Elona, Walter ISAACSON, wspomina:

„Późną nocą, powiedzmy koło północy, kiedy Elon zatrzymywał się przy biurkach wciąż pracujących osób, mówił do nich: „Widzę, jak ciężko pracujecie, ale to jest najbardziej ekscytująca praca na świecie. Numer dwa na liście jest daleko, daleko z tyłu. Bo wysłanie ludzi na Marsa jest najważniejszym i najbardziej ekscytującym zadaniem. Wiec nie bylibyście w stanie robić niczego lepszego!”

„Jestem absolutnie przeświadczony – mówi dalej Isaacson – że Elon absolutnie wierzy w swoje 3 misje: wydanie ludzi na Marsa, odnawialne źródła energii i uczynienie robotów bezpiecznymi. Na początku myślałem, że to PR-owe popisówy, ale potem słyszałem go mamroczącego pod nosem: „Jeśli czegoś nie zmienimy, to nigdy nie dotrzemy na Marsa, jeśli czegoś nie zmienimy, to nigdy nie dotrzemy na Marsa.”

Jeden z historycznych arcy-dupków, Albert J. BEVERIDGE stwierdził nawet, że powstrzymanie się przed spełnianiem swojego Przeznaczenia, wahanie się przed czynieniem swojej powinności byłoby „gniciem we własnym egoizmie.” Mówiąc prościej – musisz robić to co musisz robić – dla dobra swojego i reszty Ziemian.

Steve JOBS, poza posiadaniem superlicencji rasowego dupka, słynął również z tego, że nie wspierał działań filantropijnych, uważał bowiem, że APPLE dostarcza już ludzkości takiej wartości, że nie ma więcej obowiązków względem społeczeństwa.

Swoją drogą, ten „obowiązek względem społeczeństwa” brzmi dość ciekawie, bowiem, myślę sobie – skoro ja mam (podobno) jakiś obowiązek względem społeczeństwa, to jaki społeczeństwo ma obowiązek względem mnie? To trochę jak z tym tekstem, że twoim obywatelskim obowiązkiem jest głosować w wyborach. Szkoda tylko, że ich obywatelskim obowiązkiem nie jest realizowanie wyborczych obietnic. Ciut niesymetryczny model, jak mi się wydaje…

Jakkolwiek zabawnie nie brzmiałyby dla mnie niektóre „Przeznaczenia” ludzi biznesu, polityki czy religii – uczciwie dodać trzeba, że model to znacznie zdrowszy psychologicznie niż nihilizm pod tytułem – nic nie ma sensu, życie nie ma sensu, ja nie mam sensu. Nihilizm to absolutnie najgorsza ze wszystkich możliwości. Zdecydowanie lepiej, i ciekawiej, i bogaciej – jest być po stronie TEGO WYBRANEGO / TEJ WYBRANEJ niż wybrać bycie wyznawcą nicości.

To zdaje się NIETZSCHE powiedział, że ludzie wolą wierzyć w nicość niż w nic nie wierzyć. Co by nie było – w coś wierzyć będziesz, więc czemu nie uwierzyć w iluzję pozytywną, zamiast chwytać się iluzji negatywnej.

STARCYZM

Dziś oczywiście, bycie dupkiem to za mało. Potrzebujesz być dupkiem z zasięgami. Zresztą, bycie dupkiem w budowaniu zasięgów pomaga. Zrodził się więc 'STARCISSISM” – czyli „STARCYZM”, czyli odmiana narcyzmu będąca mieszanką pop-kultury; samouwielbienia, autopromocji, zapatrzenia w siebie i przewrażliwienia na własnym punkcie.

Weźmy pierwszy przykład z brzegu – Kanye WEST:

„Bóg mnie wybrał. Wytycza mi ścieżkę… Jestem narzędziem w rękach Boga.” Co sugerowałoby, że jego największym zmartwieniem będzie to, żeby Boga nie rozczarować, prawda? Nie, nie prawda! „Największy ból sprawia mi myśl, że mógłbym już nigdy nie móc oglądać samego siebie na scenie” – wyznaje nam Kanye.

Jeśli tego typu autoabsorpcja wydaje ci się rażąca – zastanów się dobrze nad sobą i swoją przyszłością, szczególnie jeśli marzy ci się bycie gwiazdą.

STARCYZM jest dla mnie kluczowym powodem, dla którego Elon kupił TWITTERA. O czym za chwilę.

Jak wszystko na tym świecie, bycie dupkiem ma swoje dobre i złe strony. Złą stroną jest to, że nadmiar dupków koroduje system od środka – czy firmę, czy system polityczny czy ogólnie gospodarkę wolnorynkową. Ale, w myśl zasady myślenia nie-negatywnie, zostawiamy te drobiazgi i skupimy się na tym, dlaczego bycie dupkiem bywa tak opłacalne. Oraz dlaczego ludzie dupków tolerują a nawet wspierają i podziwiają (oczywiście nie wszyscy i nie zawsze).

A powody są trzy:

Po pierwsze, powiedzmy sobie szczerze – dupki nie są nudne a oglądanie ich, szczególnie z dystansu, gdy to nie ciebie rozpychają łokciami i kolanami, bywa bardzo frapujące. Mają w sobie jakiś rodzaj wyjebania, który dla wielu jest odświeżający. Plus, bycie dupkiem jest formą szczerości a na nadmiar szczerości dziś w polityce czy w biznesie narzekać raczej nie możemy.

Po drugie, często jest tak, że dupek (niezależnie od płci) ma jakaś bardzo atrakcyjną cechę: urodę, majątek zdobyty czy odziedziczony, urok, poczucie humoru, czasami nawet niesamowite umiejętności. A czasami wiele z tych elementów jednocześnie.

Po trzecie, ludzie myślą sobie tak: ponieważ światem rządzą dupki, logicznym jest, że potrzebujemy super-dupka, żeby zrobił z tamtymi dupkami porządek i żeby, na przykład, uczynił Amerykę ponownie wielką i wspaniałą.

No i po czwarte, wszystkie trzy powyższe elementy sprawiają, że dość łatwo dupkom przebaczamy ich nadużycia, skandale czy naruszenia. Z dupkami bowiem jest jak z artystami – mogą więcej. Dupek korzysta zatem pełnymi garściami z głęboko zakorzenionego w moralności nacisku na wybaczenie.

“Mógłbym stanąć na środku 5 alei i kogoś zastrzelić i nie straciłbym żadnych głosów, OK?” – Donald TRUMP, podczas kampanii wyborczej w 2016 roku.

Jeśli chodzi o DWA główne biznesy MUSKA: SpaceX, czyli loty kosmiczne i, finalnie, kolonizacja Marsa, to coś co w najmniejszym stopniu nie pobudza ani mojej fantazji, ani moich emocji. Mówiąc inaczej – nie moja bajka – ale, jak już wiemy, to bajka Elona – i o to w tym właśnie chodzi, żeby każde z nas miało swoją bajkę, która sprawia, że z rana zrywasz się z łóżka a w nocy nie chcesz się do niego kłaść.

Jeśli chodzi o TESLĘ, to cóż – patrz wyżej. Samochody mnie nie kręcą a elektryczne samochody nie kręcą mnie wcale. Super, że doszło do postępu, super, że jesteśmy świadkami czegoś innowacyjnego – ale jest mi to obojętne. Znowu – nie moja bajka.

Z Twitterem / X sprawa wygląda nieco inaczej, z tego powodu, że tu mam jakieś punkty odniesień, jako że korzystam z mediów społecznościowych. Nie z T / X konkretnie, ale to co w historii przejęcia Twittera zafascynowało mnie najbardziej, to to, że mamy tu poniekąd odwrócenie historii – czyli firmę która była ucieleśnieniem mentalności „niewolników” przejęła mała grupka ludzi reprezentująca mentalność „panów”.

To był dla mnie psychologicznie fascynujący moment, z paru powodów i na paru poziomach.

JACK

Do rzeczy. Na początku nie bez kozery wspomniałem, że nie ma jednej drogi i musisz znaleźć własną. Przy okazji Twittera pokazuje to nam człowiek, który był jego współzałożycielem i pod wieloma względami, całkowitym przeciwieństwem Elona MUSKA, cudownie ilustrując nam fakt, że do ogromnego sukcesu prowadzi wiele różnych dróg.

O ile Elon jest pod względem fizycznym zapuszczony: nie ćwiczy, nie ma żadnej porannej rutyny, plus naśmiewa się ze swoich przyjaciół, którzy robią co się da by optymalizować swoje zdrowie czy długowieczność, Jack DORSEY jest przykładem z marzeń każdego introwertyka i biohakera.

Zaczniemy od tego co najważniejsze, a w przypadku Jacka, jest nim tatuaż, który jest bardzo wymowny: „0Daemon”. I nie chodzi tu o satanizm (chociaż wiele osób uważa że chodzi, dlatego Jack chodzi głównie w długim rękawku) tylko o rodzaj programu komputerowego, który działa w tle wykonując różne zadania bez potrzeby bezpośredniej interakcji z użytkownikiem. W ten właśnie sposób DORSEY wyobrażał sobie swoją rolę w Twitterze i Square Inc. a dziś w Block Inc. I pozycję taką osiągnął. Zresztą nie była to rola jedynie w biznesie – Jack postrzegał siebie w ten sposób również w życiu: jako człowieka, który działa w tle, w sposób niewidoczny. Odświeżające przeciwstawienie w porównaniu kompulsją bycia w centrum uwagi w wykonaniu MUSKA czy TRUMPA.

I skuteczne – bo nie zapominajmy, że majątek Jacka wyceniany jest na ponad 3 miliardy dolarów.

Nawet będąc szefem Twittera i Square, dużą ilość czasu i energii przeznaczał na swoje zainteresowania, włączając w to lekcje krawiectwa (chciał zrobić sobie własnoręcznie jeansy). Chciał, żeby Twitter był bardziej usługą niż biznesem i zarabianie pieniędzy nigdy nie było jego priorytetem. Tym bardziej warte uwagi jest to, że stworzył dwa  biznesy, z których jeden sprzedany został za 44 miliardy dolarów (teraz, pod rządami Elona, warto jest mniej niż 1/4) a drugi, Square / Block wyceniany jest na około 60 miliardów dolarów. Pomimo tego (a może dlatego że) niechętnie zarządza ludźmi, bardzo niechętnie dotyka się podejmowania strategicznych decyzji – jak już wiemy lubi być w tle. Podczas spotkań praktycznie wyłącznie słucha, od czasu do czasu rzucając pytanie typu: „PO CO?” czy „DLACZEGO?”. Jack wychodzi za założenia, że jego najważniejszym – by nie powiedzieć właściwie jedynym zadaniem – jako szefa i głównego udziałowca – jest zadawanie pytań. „Jeśli to ja musiałbym podejmować decyzje, oznacza to dla mnie, że z firmą jest coś bardzo nie tak” – powiedział w 2019 roku. „Bo jeśli to ja muszę podejmować decyzje, wskazuje to na fakt, że naszym ludziom, naszym zespołom, brakuje sprawczości.”

Przeciwnicy tego modelu zarządzania z tylnego siedzenia zarzucali mu, że unika odpowiedzialności i spycha ją na innych. On z kolej twierdzi, że po prostu ufa ekspertom, których zatrudnia. Jak na osobę lubiącą być w tle, woli komunikować się ze swoimi pracownikami pisemnie niż ustnie.

Jack zazwyczaj wstaje koło 5 nad ranem wypija wodę z odrobiną różowej himalajskiej soli oraz dodatkiem soku z cytryny. Następnie 30 minutowa medytacja (Vipassana). Następnie robi swój trening, w domu, z użyciem krzesła i ściany: 7 serii po 7 minut każda. Potem czas na kawusie i naświetlanie siatkówek na swoim tarasie wychodzącym na Golden Gate Bridge. Potem, Jack zakłada sandały, łapie telefon i, niezależnie od pogody (ale nie histeryzujmy, to przecież San Franciso) idzie 8 kilometrów do biura (biura Block są po drugiej stronie Twittera / X, gdzie Jack chodzić już nie musi). Po drodze słucha albo muzyki albo podcastów. Poranna rutyna jest dla niego święta, bo jako introwertykowi pomaga ona przejść energicznie przez cały dzień.

Za czasów rządów w Twitterze, ranki spędzał w jednej a popołudnia w drugiej firmie. No chyba, że nie był w żadnej, bo, na przykład, był na 10-dniowym wyjeździe medytacyjnym.

DORSEY je jeden posiłek dziennie (tzw OMAD – One Meal A Day), zazwyczaj wieczorem. Wtajemniczeni twierdzą również, że poranne i wieczorne sesje medytacji zaczęły się rozrastać i dochodzą czasami do dwóch godzin (godzina rano i godzina wieczorem). Do tego, absolutne klasyki biohackingu, czyli lodowate prysznice, lodowe kąpiele na przemian z sauną. The New York Times nazwał Jacka „Gwyneth Paltrow Doliny Krzemowej.”

I to właśnie DORSEY odpowiada w największym stopniu za dawną kulturę w Twitterze: STAY WOKE, dywersyfikacja, równouprawnienie i tak dalej i tak dalej. Wielogodzinne dyskusje, pełna dyplomacja, dbanie o to by nikogo nie urazić były ważniejsze niż robienie wyników i zarabianie pieniędzy. Miało być komfortowo, miało być stabilnie i miało być asekuracyjnie. I było.

Aż do INWAZJI BARBARZYŃCÓW barbarzyńców…

INWAZJA BARBARZYŃCÓW

Dlaczego Elon kupił Twittera? Nie jestem pewien czy on to sam do końca rozumie. Wersja oficjalna brzmi, że po to, żeby bronić wolności słowa, która jest kluczowa dla zachowania cywilizacji oraz żeby uratować jego ukochaną platformę. To, zdaje się, nie do końca wyszło, bo jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, liczba użytkowników drastycznie spada (podobno), liczba dezinformacji drastycznie rośnie (podobno), blokowani są nieprzychylni Elonowi użytkownicy (podobno) i X (niegdyś Twitter) traci pieniądze w zatrważającym tempie. W listopadzie 2022 roku sam Elon napisał, ze firma traci 4 miliony dolarów dziennie. Znaczna część największych reklamodawców odeszła, lub ograniczyła budżety.

W październiku 2024 CNN doniósł, że firma warta jest 9,4 miliarda dolarów (Elon kupił ją za 44 miliardy, plus około 3,5 miliarda kosztów operacyjnych).

Druga wersja mówi, że celem Elona jest zbudowanie z X „everything app” – czyli aplikacji do wszystkiego, w której można nie tylko zamieszczać posty, ale i przez którą można kupować i płacić. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Inna wersja twierdzi, że Elon kupił Twittera, bo się nudził. A może raczej – lubi zwiększać ilość problemów w swoim życiu, więc dodał sobie największy. „Kiedy wszystko w życiu toczyło się gładko, MUSK zazwyczaj podejmował nowe wyzwanie, lub jeszcze chętniej, tworzył sobie nowy kryzys” – napisał w książce „Battle for the Bird” Kurt WAGNER.

Kryzys zdaje się pogłębiać fakt, że Elon, podobnie jak Jack, nie przepada za zarządzaniem ludźmi – uwielbia jednak rozwiązywać problemy techniczne. Postrzeganie Twittera jako biznesu technologicznego było poprawne. Ale tylko po części. Tok rozumowania, jak się wydaje, był taki: stworzyłem rewolucję na rynku samochodów elektrycznych i wysyłam rakiety w kosmos – co trudnego może być w platformie do mikro-blogowania. A otóż to, że Twitter czy X okazał się być właśnie głównie biznesem zarządzania ludźmi: tymi, którzy tam pracują, tymi, którzy go używają (lub przestali używać), i tymi którzy kupują reklamy (lub przestali je kupować). Zatem, nie technologia oparta na przewidywalnej fizyce a technologia oparta na nieprzewidywalnej psychice sprawia Elonowi najwięcej problemów.

Inwazja barbarzyńców bowiem, nie podobała się ludziom, którzy mają całkowicie odmienny system wartości.

Elementem, który miał – nie prawdopodobnie a napewno – ogromny wpływ na poglądy społeczne i polityczne Elona oraz na zakup TWITTERA był fakt 'tranzycji” jego syna w córkę. Syn nazywał się Xavier MUSK. Obecna córka nazywa się Vivian Jenna WILSON (nazwisko po matce, jako, że nie utrzymuje żadnego kontaktu z ojcem). W rozmowie z biografem Walterem Isaacsonem MUSK uznał,  że prywatna szkoła Crossroads School for Arts & Sciences w Santa Monica zaraziła Xaviera „wirusem przebudzonego umysłu” (woke mind virus).

O tym jak wyglądała codzienność w Twitterze za DORSEYA wspomniałem przed chwilą. Odkąd rządzi tam MUSK obowiązuje nowy sposób prowadzenia biznesu, czyli X-TREMALNY HARDCORE. Który możemy podsumować w paru punktach:

  • maniakalny pośpiech (szybkość, szybkość, szybkość)
  • skrajnie agresywne deadline’y
  • liczą się tylko ci dla których liczy się wielkość i wygrywanie
  • paranoja (my kontra reszta świata)
  • każdy dzień może być twoim ostatnim (patrz punkt 3)
  • żadnej ochrony dla słabych (patrz punkt 3)
  • testy lojalności (patrz punkt 3 i paranoja)
  • impulsywny model zarządzania „z flaków”
  • szybkość ponad bezpieczeństwo (w przypadku Twittera / X)
  • każda firma, niezależnie od fazy rozwoju, musi funkcjonować jak start-up (inverse startup w przypadku T)

Jeśli chcesz pokazać Elonowi, że liczy się dla ciebie wielkość i wygrywanie, wykaż się następującymi cechami:

  • ambicją
  • bezwzględną lojalnością
  • umiejętnościami technicznymi (najlepiej bądź inżynierem)
  • drygiem do cięcia kosztów

Kogo MUSK nie cierpi? Czym się charakteryzują? Są:

  • słabi
  • leniwi
  • niezmotywowani

To gwarantowane ścięcie głowy. Nieodwołanie.

Gdy Elon kupił Twittera, pracowało w nim 8 000 osób. Teraz jest to około 1 500. Większość została zwolniona, ale duża część odeszła sama. Dla przykładu: z działu PR, w którym pracowało 100 osób, zwolniono 98. Dwie które zostały odeszły same. Nie wiem jak dziś, ale przez długi czas zatrudnienie w dziale PR wynosiło 0, a dziennikarze piszący emaila na adres press@twitter.com a ramach odpowiedzi z autorespondera dostawali emotikon kupy.

Jest według mnie poważnym błędem rozpatrywanie Twittera / X (i jego spadającej wartości) w izolacji od kontekstu. To jest jeden z biznesów, a raczej jedno z narzędzi w rękach Elona. Jak zatem przeliczyć na pieniądze to, jak bardzo MUSK pomógł TRUMPOWI wygrać wybory, mając pełną kontrolę nad kanałem, który jeszcze niedawno TRUMPA zbanował? Jak przełożyć nad pieniądze możliwość bezpośredniego mówienia do ponad 200 milionów ludzi, kształtując i kontrolując narrację bez obaw, że zostanie się z platformy usuniętym? Jak przełoży się na X, i inne biznesy MUSKA fakt (jak donoszą w grudniu 2024 roku media), że Elon „zainwestował” w kampanię wyborczą TRUMPA 260 milionów dolarów i ma stanąć na czele „departamentu wydajności państwa”, którego zadaniem jest ograniczenie biurokracji i cięcie wydatków USA.

Kontrola narracji jest wszystkim – tak jeśli chodzi o zarządzanie własnym umysłem jak i umysłami innych ludzi. Więc posiadanie własnej platformy jest tu absolutnie kluczowe. Poza tym Elon słynie z tego, że uwielbia kontrolę, czyli INTEGRACJĘ PIONOWĄ. Dlaczego zatem Elon Twittera kupił a nie stworzył własnej alternatywy? Zastanawia się nad tym wiele osób i wraz z nimi Matt LEVINE, z Bloomberga:

„Pytanie zatem brzmi, za co on tak naprawdę zapłacił? MUSK nie chciał Twittera dla jego pracowników (których zwolnił) albo kodu strony (który bez przerwy krytykuje), ani samego brandu (który porzucił) ani najbardziej oddanych użytkowników (których skutecznie zniechęcił); on po prostu chciał całkowicie odmienioną usługę przypominającą Twittera. Jednak, bez wątpienia dało się to zbudować za mniej niż 44 miliardy dolarów. Co udowodnił Mark ZUCKERBERG.”

Myślę, że po części na to odpowiedziałem: po pierwsze Elon uwielbiał tweetować, po drugie, według mnie mogło chodzić o SZYBKOŚĆ, która, jak już wiemy, jest jedną z jego najważniejszych wartości. Budowanie platformy społecznościowej od podstaw może i jest tańsze, ale szanse na sukces są jednak dość małe – TRUMPOWI nieszczególnie, po wylocie z Twittera, udało się z jego platformą TRUTH SOCIAL.

Co do starcia na linii MUSK – ZUCKERBERG i żenującego pomysłu walki MMA między obu panami (których dzieli pewnie z 50 kilogramów): okazuje się, że zła krew jest między obu dżentelmenami już wielu, wielu lat. Jak podaje Zoe SCHIFFER w swojej książce EXTREMELY HARDCORE:

„MUSK, który budując Teslę i SpaceX właściwie nie miał wolnej gotówki (cash-poor) kwękał z jaką łatwością Zuckerberg zarobił pieniądze na swoim oprogramowaniu, podczas gdy Zuckerberg pragnął być otoczony taką biznesową estymą, jaką Musk cieszył się w Dolinie Krzemowej (…).”

Z kolej Kurt WAGNER pisze:

„Obaj nie zgadzali się w temacie bezpieczeńtwa AI (…) Elon uważał też, że IG jest dla smutnych i depresyjnych ludzi i ogólnie pogardzał aplikacjami Zucka. Zuck z kolej zazdrościł Elonowi jego pozycji biznesowego geniusza i technologicznego rewolucjonisty.”

W skrócie – jeden zazdrościł drugiemu tego, jak łatwo mu poszło a drugi zazdrościł pierwszemu respektu, który wzbudza. Co pokazuje nam, że nawet na najwyższym poziomie, każdemu zawsze czegoś brakuje, każdy ma jakieś kompleksy, każdy komuś czegoś zazdrości.

„Każdy biedny chce być bogaty a każdy bogaty chce zostać królem” – mawiał Jerry WEINTRAUB.

Co zatem charakteryzowało Elona od początku jego bogatej w wydarzenia i sukcesy kariery biznesowej:

  1. pracował znacznie dłużej, ciężej i szybciej niż inni
  2. miał ogromny apetyt / tolerancję ryzyka
  3. zawsze gotowy był na skrajne ryzyko finansowe
    (co nietypowe, inwestował zazwyczaj własne środki – często wszystkie)
  4. zawsze uchodził za trudnego szefa
  5. bardzo często, i gwałtowanie, zmieniał kierunek
  6. mówiąc wprost – był gotów posunąć się dalej niż inni

Przypominam, że Elon ma przeświadczenie o tym, że urodził się by uratować tę cywilizację i z tego powodu jego system moralny podlega innej interpretacji – to może być jeden z powodów, dla których – jak w cytacie o którym za chwilę wspomnę – jest bardziej brawurowy i mniej ostrożny, mniej wrażliwy na ryzyko.

A teraz zobacz jak wpisują się w tę misję następujące cytaty Elona lub o Elonie:

„Moja biologiczna sieć neuronalna doszła do wniosku [zwróć uwagę na tę formę – tak jakby jego biologiczny komputer dał mu odpowiedź i on teraz zgodnie z tymi wytycznymi działa] że ważnym było kupienia Twittera, bo jeśli nie zostałby kupiony i pokierowany we właściwą stronę, przyszłość naszej cywilizacji byłaby zagrożona.” – Elon

„Parag [ówczesny CEO Twittera] działa za wolno i stara się uszczęśliwiać pracowników, którzy i tak będą niezadowoleni, niezależnie od tego co zrobi.” – Elon

„Ludzie, którzy martwią się wypowiedzianymi słowami nigdy nie dostali pięścią w twarz.” – Elon

„Każdy, kto wnosi nadzwyczajną wartość [do firmy] nie ma się czego obawiać.” – Elon

„Czyli teraz nasze zatrudnienie zależy od tego, czy uchodzić będziemy za 'wyjątkowych'”? – jeden z pracowników Twittera na firmowym Slacku po inwazji barbarzyńców

„Chciałem, żeby moje okoliczności były jeszcze gorsze i trudniejsze niż kogokolwiek innego w firmie. Celowo. Czyli, niezależnie od tego jak ich bolało, mnie musiało boleć bardziej.” – Elon o tym, dlaczego podczas problemów Tesli w 2018 roku spał na podłodze i nie brał pryszniców.

„Woli chaotyczne, ale waleczne (scrappy) środowisko pracy, gdzie fanatyczni wojownicy czują psychologiczne zagrożenie a nie komfort.” – Kurt WAGNER

Nie chcesz iść na wojnę z reklamodawcami – Wheeler
Oczywiście, że pójdę z nimi na wojnę. I ja wygrywam wojny! – Elon

„MUSK wierzy, że Twitter jest dobry dla społeczeństwa, więc każdy kto stoi na drodze do sukcesu Twittera popełnia rodzaj moralnej nikczemności.” – Kurt WAGNER, cytat, który wyjaśnia między innymi dlaczego MUSK poszedł na wojnę z reklamodawcami.

„Próbujcie dziwacznych pomysłów. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Jak mamy osiągnąć rewolucyjne udoskonalenia, jeśli będziemy zbyt ostrożni? Nie ma czegoś takiego jak asekurancka rewolucja!” – Elon, de facto mówiący jak postrzega swoją rolę w świecie – jako rewolucjonisty w imię dobra wyższego (co twierdził każdy rewolucjonista, swoją drogą…)

„Twitter zmienia się tak szybko, że można uznać go za odwrócony start-up.” – Elon

„W dużej części powodem dla którego Tesla przetrwała [największe kryzysy] była nasza paranoja. Jak w znanym cytacie Andy GROSSA: 'Przetrwają tylko paranoicy’. Zatem, będziemy paranoikami i przetrwamy!” – Elon

„Pracując bezpośrednio z Eltonem nauczyłam się ogromnie dużo: i tego co dobre, i tego co złe i tego co brzydkie. Jego odwaga, pasja i umiejętność porywania ludzi są inspirujące, jednak brak procesów i empatii jest równi bolesny.” – Esther CRAWFORD, Twitter

„Tajemnicą poliszynela jest to, że Elon zachowuje się jak jebany idiota.” – brat Elona, Kimbal, jego wierny sojusznik o działaniach MUSKA wewnątrz Twittera / X

„Jeśli jest jakiś wspólny mianownik w filozofii Elona, jest nim wściekłość na 'wirusa przebudzonego umysłu’. Wszystko co anty-merytokratyczne i wszystko co skutkowało zniesieniem wolności słowa było złem wcielonym. Dla MUSKA, stawką była przyszłość demokracji. Lewacka moderacja kontentu, latte popijane w godzinach pracy, 20-tygodniowe macierzyńskie, shadowban dla konserwatystów, urlopy (…) wszystkie te artefakty 'przebudzonej kultury’ musiały być z Twittera wyeradykowane.” – Zoe Schiffer

„Misją Tesli była czysta energia. Misją SpaceX – przeżycie ludzkiej rasy, również na wypadek, gdyby Tesli się nie powiodło. Teraz, misją Twittera było, jak wierzył, ratowanie demokracji i przywrócenie wolności słowa (…). Oczywiście to, że MUSK postrzegał Twittera jako akcelerator do stworzenia X, everything app, platformy społecznej płatności, czyli tego czym PayPal mógł kiedyś być, sprawie nie przeszkadzał.” – Zoe Schiffer

„MUSK lubi powtarzać swoim pracownikom, że w każdej sytuacji są przegrani i zwycięzcy, a on nie zamierza być przegranym.” – Zoe Schiffer

„Jeśli chcecie wygrywać, trzymajcie się mnie blisko.” – Elon

„Po pierwsze, nie umie czytać ludzkich emocji a po drugie, ma niezwykle stanowcze poglądy, co czyni go świetnym w tweetowaniu ale kiepskim w rządzeniu Twitterem.” – autor biografii Elona, Walter Isaacson

„Pomimo niskiego morale, fatalnych warunków pracowniczych i fali zwolnień, MUSK nie mógł pojąć, dlaczego pracownicy nie są mu jeszcze bardziej lojalni.” – Joe SCHIFFER

„Zaryzykuję stwierdzenie czegoś oczywistego, ale każdy menedżer który fałszywie stwierdzi, że ktoś mu podległy wykonuje wyjątkowo dobrą pracę lub jest absolutnie niezbędny (…) zostanie natychmiast zwolniony ze stanowiska pracy.” – Elon w wewnętrznej notatce do kadry kierowniczej Twittera

Tak więc, sytuacja, w wielkim skrócie wygląda(ła) tak

Twitter 1.0

  • powolny
  • biurokratyczny
  • ale otwarty na głośną krytykę
  • anarchia oświecona
  • każdy musi czuć się komfortowo

Twitter 2.0 / X

  • dynamiczny
  • zarządzany jednosobowo
  • krytyka równa się zwolnienie
  • system autorytarny
  • zostają tylko lojalni, wyjątkowi i niezbędni

(to jeszcze nie) KONIEC

Zaczęliśmy od cytatu Kary SWISHER o Elonie i jej przemyśleniami skończymy. A to dlatego, że jako prawdopodobnie najbardziej znana dziennikarka technologiczna w USA, nie tylko zna MUSKA osobiście, ale zna również wszystkich innych tytanów branży: ZUCKERBERGA, BEZOSA, PAGE’a, BRINA czy Sama ALTMANA z OpenAI.

Kara, jeszcze parę lat temu była zafascynowana MUSKIEM i uważała go za wysoce inspirującego i jedynego, drugiego JOBSA, który zajmował się z rozmachem ważnymi problemami. Miała z nim kontakt, wymieniali się wiadomościami czy rozmawiali osobiście i przez telefon. Jednak, koło 2018 roku, zaczęła zauważać w nim zmiany, które zaczęły ją niepokoić.

„Podczas COVID’u coś zaczęło się z nim dziać. Pierwsze nazwanie tego nurka z Tajlandii pedofilem [Elon Musk nazwał brytyjskiego nurka Vernona Unswortha pedofilem, gdy ten zasugerował, że projekt miniłodzi podwodnej, którą Musk chciał wysłać na ratunek chłopcom uwięzionym w jaskini w Tajlandii, jest jedynie zabiegiem wizerunkowym – TVN24], to było dziwaczne, bo nikt tego typu zarzutów nie stawia z taką lekkością. (…) Potem podczas samego COVIDU, wściekły na to, że chciano zamknąć mu fabrykę, zaczął wymądrzać się na temat pandemii. Pamiętam jak jeszcze przed COVIDEM robiłam z nim wywiad kiedyś Tesla była na skraju bankructwa (…) i ciągle powtarzał mi, że musi spać na podłodze w fabryce. Co było trochę dziwne, bo dosłownie po drugiej stronie był motel, w którym również mógł nocować. Już wtedy zaczął wydawać mi się mocno dramatyzować sprawy. Plus te stwierdzenia, że jeśli Tesla umrze, ludzkość zginie. Mocno to było egocentryczne, ale wtedy jeszcze nie zwracałam większej uwagi na ten jego rosnący kompleks boga.

(…) Podczas COVIDU robiłam z nim wywiad podczas którego sprawy zaczęły wyglądać dziwacznie, typu: na COVID nikt nie umrze, sprawa jest rozdmuchana, (…) rząd próbuje mnie dopaść, potężni ludzie próbują mnie dopaść (…) No i potem zaczęła się ta sprawa z Twitterem [zakupem i zmianami]. Zradykalizował się jeszcze bardziej i nie bez znaczenia może być tu wpływ narkotyków, o których to, bardzo dokładnie napisał The Wall Street Journal (…).”

„Z opublikowanego w styczniu [2024] dochodzenia „Wall Street Journal” wynika, że Musk zażywał narkotyki, w tym LSD, kokainę, ecstasy i grzyby psychodeliczne, co niepokoiło kadrę kierowniczą i członków zarządów jego firm.” – Forsal.pl

„Podobno 'zwiększone’ stosowanie narkotyku, ketaminy, przez Elona Muska może wyjaśniać jego skłonność do nieracjonalnego podejmowania decyzji w X i jego innych firmach – czytamy w magazynie New Yorker.” – MyCompanyPolska.pl

i dalej, z tego samego źrodła:

„Znajomi sugerowali, że stosowanie ketaminy przez Muska nasiliło się w ostatnich latach, a narkotyk, obok jego izolacji i coraz bardziej napiętej relacji z mediami, może przyczynić się do jego skłonności do podejmowania chaotycznych i impulsywnych wypowiedzi i decyzji. (…) New Yorker przytacza komentarz czołowego badacza ketaminy, Amita Ananda, który potwierdził, że stosowanie narkotyku może zwiększyć niestabilne zachowanie. (…) ketamina może sprawić, że użytkownik „czuje się wielki i ma wrażenie, że ma specjalne moce lub specjalne talenty.

– Ludzie robią impulsywne rzeczy, mogą podejmować nierozsądne decyzje w pracy. Wpływ zależy od rodzaju pracy – kontynuował. – Dla bibliotekarza ryzyko jest mniejsze. Jeśli jesteś pilotem, może to powodować duże problemy.

Raport cytował także „bliskiego kolegę” miliardera, który powiedział, że „jego życie (Muska – red.) po prostu jest okropne.”

– To takie stresujące. Jest po prostu tak oddany tym firmom – powiedział kolega Muska. – Zasypia i budzi się, odpowiadając na maile. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi nigdy nie pozna kogoś tak opętanego i z tak dużą zdolnością do poświęcenia.” – MyCompanyPolska.pl

„Zażywam ketaminę, aby poprawić swoje zdrowie psychiczne – ujawnił miliarder w wywiadzie wideo transmitowanym w mediach społecznościowych. Są chwile, kiedy mam coś w rodzaju… negatywnego stanu chemicznego w mózgu, jak sądzę, depresji – przyznał w rozmowie z Donem Lemonem zaznaczając, że bierze ten lek „w niewielkiej ilości raz na dwa tygodnie.” RMF24.pl

Mam nadzieję, że nikt z was nie wpadnie na pomysł by naśladować Elona w ten właśnie sposób… Bycie jebanym ćpunem to bycie jebanym ćpunem, niezależnie od tego ile masz pieniędzy i jaki jest twój status.

Wracamy do Kary, która twierdzi, co następuje:

Podejrzewa, że dojdzie do próby połączenia X z Truth Social i wprowadzenia tej spółki na giełdę. Jej zdaniem Twitter został kupiony jako tuba propagandowa, z myślą o promowaniu TRUMPA w wyścigu prezydenckim. Elon, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie może kandydować – nie urodził się w USA – zatem posiadanie „swojego” prezydenta i bycie częścią administracji jest tym co, jej zdaniem, obstawia. W tym kontekście Kara wierzy, że Twitter nie został kupiony dla pieniędzy, a jako dalekosiężna strategia odpowiedniego obstawienia Białego Domu.

Drugim celem Elona jest zostanie pierwszym na świecie biliarderem oraz głębokie zanurzenie się w kontraktach z władzami federalnymi.

Kolejny temat to – wątpliwa jest zdaniem (i tu się w pełni zgadzam) szansa na pokojową koegzystencję pomiędzy TRUMPEM i MUSKIEM. Obaj są zbyt wielkimi megalomanami i narcyzami, by pozwolić temu drugiemu ściągać na siebie uwagę.

„Elon jest bardzo drażliwy na swoim punkcie i dokładnie taki sam jest Trump. Nie sądzę, żeby Trupowi spodobało się to, ile uwagi Elon będzie ściągał na siebie. Bo nie jesteście w stanie uwierzyć ile uwagi potrzebuje sam TRUMP, a znam go i przeprowadzałam z nim wywiady od 30 lat. Pod względem uwagi jest po prostu nienasycony. Więc w którymś momencie dojdzie do zderzenia, tak samo jak doszło do zderzenia Elona z administracją Bidena. Jedyne co może Elona w relacji z Trupem uratować, to fakt, że jest najbogatszym człowiekiem na ziemi, a to Trupowi bardzo imponuje.”

„Elon chce władzy, Elon chce rządowych kontraktów. Elon chce mieć wpływ. I jest przekonany, że wie wszystko. (…) Kiedyś powiedział mi, że jeśli Tesla upadnie, ludzkość się skończy i chyba naprawdę w to wierzył. On postrzega to jako grę wideo, gdzie to on jest graczem numer 1. Nie Trump. Elon. Więc z jego perspektywy, to jego rola, jego gra jest z punktu widzenia tej gry najważniejsza.”

„Nazywam Elona moim największym rozczarowaniem. Bo był wizjonerem. A teraz zachowuje się jak źle wychowany kapryśny 11-latek, który dostał kluczyki do Porsche i z nieograniczoną ilością słodyczy. Może robić co chce a to nigdy nie kończy się dobrze.”

I już zupełnie na sam koniec komentarz ode mnie: bardzo długo zwlekałem z napisaniem o Elonie – i jeśli chodzi o część pierwszą i część drugą. Dlatego, że według mnie, Elon MUSK jest jednym z najgorszych wzorców do naśladowania. Mówiąc inaczej – jeśli chcesz się w biznesie na kimś wzorować, jeśli chcesz kogoś naśladować, niech nie będzie to Elon. On jest tak specyficzną, unikalną miksturą geniuszu, dziwactwa, szaleństwa, dziecinady i błazenady, że trudno mi znaleźć jakieś punkty odniesień. Już sam fakt tego, że – do pewnego momentu – pakował w każde przedsięwzięcie wszystkie swoje pieniądze jest dla naśladowców czerwoną flagą z tego prostego powodu, że większość z nich wyłoży się już na poziomie pierwszego projektu.

A jeśli słowa Kary są prawdziwe, sam Elon ma problem naśladowaniem Elona.

  • Tomek

    18 grudnia, 2024 o 02:49 Odpowiedz

    No, Panie Rafale. Jest Moc. Raz przeczytać to za mało, za dobry tekst. Odniesień i nawiązań na pół roku rozkminiania i inspiracji. Warto było czekać.
    Wesołych Świąt!

  • Maciek

    29 grudnia, 2024 o 11:43 Odpowiedz

    Zawsze się zastanawiam kto tak naprawdę jest najbogatszy na świecie. Musk czy Trump to ostatnie osoby świata zachodniego które mają markę zbudowana wokół swojej osoby. A co z osobami w Chinach które bogacą się znacznie szybciej od 2000r? Co z baronami narkotykowymi, osobami posiadającymi własną armię itp itd. Musk i trump są dla kogoś użyteczni dlatego są, nie wydają się nietykalni a o tych osobach jakoś cicho…

Dodaj komentarz

Regulamin | Polityka Prywatności


Copyrights 2024 © Rafał Mazur; Powered by Azantic