Co Cię powstrzymuje, czyli 3 sposoby radzenia sobie ze strachem
Wygadałem się już w tytule. Co Cię powstrzymuje? Co Cię powstrzymuje przed życiem jakiego pragniesz? Przed osiąganiem celów? Przed byciem najlepszą wersją siebie samego? Przed osiągnięciem maksimum swojego potencjału?
Strach.
Przy okazji – wiem, że strach i lęk to różne pojęcia, ale dla mnie słowo strach jest silniejsze i budzi mocniejszą emocjonalną reakcję, więc będę go używał. Jeśli dla Ciebie jest to słowo „lęk” to sobie podmień. Nie chodzi o poprawność pojęciową a o efekty. Tak?
Ok.
O ile nie posiadasz osobowości psychopatycznej (co bywa bardzo przydatne) odczuwasz strach. Ze strachem (czy lękiem) można radzić sobie na trzy sposoby:
1) Wyparcie
Najbardziej durny i nieefektywny sposób. W skrócie – udajesz, że się nie boisz. Dlaczego trzymasz się tej gównianej pracy? Bo chcesz! „Ja się nie boję, mi po prostu jest dobrze tak jak jest.”
Wmawiasz sobie, wmawiasz innym, że jesteś nieustraszony i masz dokładnie to czego chcesz. Oczywiście dobrą strategią – w tym nieszczęsnym przypadku – jest również dołować innych – tych którzy próbują coś zrobić. Namawiać, żeby się z tymi zmianami nie wygłupiali, krakać że się nie uda, ośmieszać ich plany i marzenia.
Brzmi znajomo?
Wyparcie strachu jest głównym powodem, dla którego 95% społeczeństwa kończy swoje marne życie utrzymując się z głodowej emerytury lub renty.
2) Konfrontacja, czyli wariant siłowy
Drugi sposób jest lepszy. Wiesz, że się boisz ale postanawiasz coś z tym zrobić. W skrócie – podejmujesz walkę i robisz to co trzeba pomimo strachu. Działanie pomimo strachu nazywa się odwagą.
To niezły wariant. Nie optymalny, ale niezły. Daje efekty i może wzmacniać. Problemem jest to, że cień strachu ciągle nad Tobą wisi, jak siła natury, której nie rozumiesz.
W tym przypadku strach jest jak choroba przenoszona przez mikroby dla ludzi nie wiedzących nic o wirusach i bakteriach – boisz się tego, nie wiesz skąd się bierze, nie rozumiesz, ale wiesz, że jest i codziennie odważnie stawiasz temu czoła.
Nazwijmy to wariantem jaskiniowym.
3) Oswojenie czyli zrozumienie
To wariant „zen” – oczywiście nazwy tej używam umownie. To najbardziej zdrowy wariant radzenia sobie ze strachem. Rozumiesz go (o czym za chwilę), wiesz jak potężną jest mocą, więc nakierowujesz tę energię na tory, które zapewnią Ci korzyść.
A co jest do zrozumienia?
Generalnie, lęki/strach można sprowadzić do dwóch podstawowych meta-poziomów:
- Nie jestem godzien
- Zostanę odtrącony
O te dwie rzeczy boisz się najbardziej.
„Nie jestem godzien” oznacza – nie jestem wystarczająco dobry, mądry, ładny, wartościowy bla bla bla. W skrócie – czegoś Ci ZAWSZE brakuje. Jesteś niekompletny.
Oczywiście dowcip polega na tym, że zawsze można być lepszym – więc pożywka jest bogata i wysokokaloryczna.
Pięknie wpisuje się tutaj moje ulubione „moja wina” i grzech pierworodny – jestem przedstawicielem upadłego, grzesznego, brudnego gatunku, moja wola jest słaba i ogólnie jestem nic nie wartym gównem, które powinno cieszyć się z samego faktu dreptania po tym padole nieszczęść.
Bardzo budujące i wzmacniające podejście do człowieka, jego natury oraz roli na świecie.
No ale tak się jakoś składa, że poczucie winy oraz poczucie wstydu to dwa główne elementy wywierania wpływu przez rządzących i „autorytety”. A że przy okazji troszkę Cię od urodzenia spieprzą… W końcu i tak się rodzisz spieprzony, no tak? Więc PRAWIE mają rację!
„Nie jestem godzien” omówione.
„Zostanę odtrącony” to również „Nie będę kochany” i „Nie będę akceptowany”. Samotność i ostracyzm społeczny. Pozostaniesz sam, niegodny, zbity, głodny, przemarznięty, zasmarkany i błagający o litość i ponowną akceptację.
W skrócie – żałosna, samotna karykatura. Coś jak Gollum z „Władcy Pierścieni”. Brzydkie, łyse i pokurczone.
Jak wiesz, ludzie robią różne durne rzeczy by akceptowała ich grupa. Jeśli masz wątpliwości, przypomnij sobie głupoty, które wyczyniałeś w podstawówce i innych szkołach.
Czyli wszystko sprowadza się do wartości własnej (a raczej jej braku) oraz akceptacji (lub jej braku).
(Na marginesie – tak mówią ludzie, którzy zajmowali się badaniem lęków i strachu. I nie ma większego znaczenia czy model jest w 100% dokładny. Chodzi o to, że jest i możesz go wykorzystać.)
Oswajanie strachu polega na tym, że rozumiesz dwa główne lęki/strachy, więc za każdym razem, kiedy zaczynasz go odczuwać możesz przeanalizować do czego to się tak naprawdę sprowadza i jak bardzo jest z logicznego, racjonalnego punktu widzenia bzdurne.
Po pierwsze, nawet jeśli tym razem się nie uda, oznacza to jedynie, że tym razem się nie udało i nie przekłada się na Twoja wartość.
Po drugie, większość osób całkowicie olewa Twój los, więc odtrącenia nie będzie – ludzie są zbyt zajęci sobą. Poza tym czasy kiedy bycie odrzuconym przez plemię oznaczało śmierć i cierpienie już dawno się skończyły.
Jednym z najlepszych sposobów na bycie nieskutecznym jest nadmierne analizowanie. Tak więc jest to również bardzo skuteczny sposób na nieefektywne banie się. Podaj sobie argumenty, dla których to nie ma sensu i powinno się udać oswoić i zrozumieć strach.
Znając oba meta-poziomy („nie godny” i „odrzucony”) możesz emocje (strach/lęk) rozbić z poziomu logicznego. Pozostanie Ci nadmiar energii (strach i lęk to energia), którą możesz spożytkować.
-
17 kwietnia, 2013 o 11:26
Bardzo fajny wpis, tak samo jak inne, wcześniejsze. Lubie tego bloga. Generalnie, warto jest być świadomym swoich możliwości i ułomności. Z niektórymi nic nie da się zrobić, jednakże sama tego świadomość (tak jakby spojrzenie zboku na siebie jako na zwierzę/złożony organizm) staje się przydatna w życiu. Dzięki za przypomnienie o tym fakcie.
-
17 kwietnia, 2013 o 14:52
Dzięki, zapraszam ponownie i ponownie 🙂
-
22 kwietnia, 2013 o 08:00
Rafale, a ja chciałabym nawiązać do tematu, w którym pisaleś o walce z oporem.
Często wracam do tego artykułu, ponieważ jak się okazało praktyka czyni mistrza. Ostatnimi czasy, zdarza się, że mój umysł stawia opór w kwestii treningu, a ja… po prostu tę myśl wypieram! Nie było to łatwe, ale mogę jasno powiedzieć, że sukcesywnie obserwuje postępy w walce z oporem! Po prostu, sięgam po hantle i ćwiczę, niezaleznie od tego co podpowiada mi umysł 🙂Twoje wpisy i cały ten blog, jak już wspomniał wyżej Pan James Bond, ma ogromny sens.
Motywują,
Rozwijają.
Zmuszają do przemyśleń.Dziękuję.
-
22 kwietnia, 2013 o 11:58
Dzięki Ef 🙂
W walce z oporem najważniejsza jest konsekwencja oraz
rytm – tzn. robienie tego w sposób regularny. To pozwala
wyrobić nawyk. -
31 maja, 2013 o 10:09
dziękuję…Ładnie i choć bliskie prawdy to zbyt egoistyczne. Po prostu kolejny odłam na od/dla super ego. Do miłego i pogody ducha.
Dodaj komentarz