DAN BILZERIAN – czyli życie jako gra warta świeczki
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Cechą charakterystyczną każdego nieudacznika jest lamentowanie z powodu ludzkich wad, uprzedzeń, sprzeczności czy nieracjonalności bez wykorzystywania ich dla własnej korzyści i radochy – Nassim Nicholas TALEB
TWOJE ŻYCIE JAKO FILM:
„Większość ludzi babra się z koncepcją samorozwoju a jedynym prawdziwym sposobem jest określić czego kurwa chcesz i sięgać po to. Bo w innym wypadku będziesz żyć w świecie pełnym pustych zachcianek. Gdy już ZDECYDUJESZ: będę miał to i to, zrobię to i tamto, przebiegnę maraton poniżej 5h – cokolwiek – zapisz to i bierz się do roboty.
Często powtarzam ludziom, że najlepsza rada jaką kiedykolwiek otrzymałem brzmi: żyj jakbyś był głównym bohaterem własnego filmu. Twój film zaczyna się dokładnie w tej chwili a twoje życie jest obsraną porażką – zupełnie jak w każdym filmie z Arnoldem, gdzie budzi się i wrzuca do blendera kawałek pizzy i resztkę lodów. Dokładnie tak jak ci wszyscy kolesie na granicy załamania, którzy przykładają sobie lufę do głowy ale rezygnują w ostatniej chwili bo ze zdjęcia patrzy na nich córka…
Udaj, że to właśnie ty. Udaj, że to właśnie początek twojego filmu i film ten ukazuje cię jako totalnego nieudacznika – i po prostu zdecyduj nigdy więcej nim nie być. I zacznij żyć jakby na każdym kroku, bez przerwy, podążała za tobą ekipa filmowa dokumentująca wszystko co robisz i analizująca twoje wybory i zachowania.
Zacznij robić to co chcesz i rób to tak, żeby któregoś dnia twoje dzieci mogły obejrzeć ten dokument z dumą i by mogły powiedzieć – WOW, mój tata był niezłym wymiataczem! Zrobił co było trzeba! – WOW, moja mama naprawdę miała jaja!” – Joe ROGAN
Zanim przejdziemy do samego Dana Bilzeriana, krótki filozoficzny wstęp w wykonaniu Alana Wattsa, którego Bilzerian namiętnie ogląda na YouTube i który wywarł na niego spory wpływ. Ten filozoficzny fundament pozwoli nam ustawić całą grę, w którą gra DB w odpowiednim świetle i kontekście. Tak więc – chwila cierpliwości nim przejdziemy do sedna. W tym momencie, jak w dobrej restauracji, czas na przystawkę, która zaostrza apetyt…
BYĆ JAK JOKER:
„Częścią gry, zwanej życiem, jest zaangażowanie się w nią tak, by zapomnieć, że to gra. Na dobrą sprawę wcale nie chcemy wiedzieć i pamiętać, że ta gra jest jedynie grą… To psuje całą zabawę… Tak więc cała gra polega na świadomości, że to tylko gra… ale pozostaniu w grze. Na byciu z jednej strony odłączonym a z drugiej strony wkręconym, tak by nadal grać w zaangażowaniem i pełnym zapałem. A zapał ten bierze się właśnie ze świadomości, że to tylko gra…
Może wydawać ci się to paradoksalne, ale jest jak najbardziej możliwe i świadczy o samoświadomości – wiedzieć, że to tylko gra a jednocześnie czerpać z niej radość. To zupełnie jak z byciem szczęśliwym i w pełni zdawaniu sobie faktu ze swojej szczęśliwości. A wielu ludzi się tego obawia, sądząc, że moment w którym zauważą swoje szczęście będzie momentem w którym ono się automatycznie skończy.”
„Na tym właśnie polega funkcja Jokera – on dostrzega dosłownie wszystko co się dzieje, niczego nie traktuje do końca poważnie co wcale nie oznacza, że jest płytki czy błahy. Joker jest po prostu osobą, która ma wgląd w to, że wszystkie instytucje społeczne są grą. I wszystkie te społeczne gry rozgrywane są zgodnie z jedną fundamentalną zasadą: a zasadą tą jest to, że to nie jest gra, tylko sprawa jest całkowicie poważna.
„Na jeszcze głębszym poziomie Joker rozumie, że każda forma występująca w naturze jest również grą – bo wszystkie te formy – tak jak muzyka czy taniec – nie mają konkretnego celu czy kierunku i rozgrywane są dla siebie samych. Tak więc, kiedy ludzie traktują społeczną grę śmiertelnie poważnie – a przypominam, że częścią zabawy jest traktowanie gry poważnie – Jokerowi wydaje się to tak zabawne jak i żałosne. Traktuje takich ludzi jako nudziarzy, którzy okradają się z bogactwa życiowych doświadczeń. Więc kiedy Joker widzi kogoś takiego – kogoś kto traktuje grę zbyt serio a siebie zdecydowanie zbyt poważnie, to z wielką ochotą bufonadę tę uwypukla. Rozumie, że ludzie, którzy zagubili się w życiu to ludzie, którzy zaczęli zbyt serio je traktować. I zamiast potępiać ich czy się nabijać, raczej pogratuluje im heroizmu i siły zaangażowania…”
„Zresztą sam Joker nie ma z góry ustalonej roli – on ją płynnie zmienia i potrafi się dopasować. Po tym względem jest człowiekiem dzikim. A jego rola jest paradoksalna – z jednej strony ukazuje, że ta gra to tylko show jednocześnie utrzymując to show w ruchu. Trochę na zasadzie: 'widzisz, nie widzisz, widzisz, nie widzisz..’. Na królewskim dworze rolą błazna, czyli Jokera, było napominanie króla o jego śmiertelności i ludzkich słabościach”
„Sam świat, w czystej formie, nie ma nic wspólnego z moralnością, bo moralność jest jedynie kolejną z pomniejszych ludzkich gier. Jednak sama WIELKA GRA toczy się znacznie ponad podziałem na 'dobro’ i 'zło’.
„Joker postrzega świat w kategoriach gier co wcale nie oznacza, że w jakiś sposób im umniejsza. Bo nie chodzi jedynie o rozrywkę. Rozumie, że natura świata jest jak musical – wszystkie te formy grane są dla samego ich odgrywania. Nie mają celu innego niż ich wykonywanie. Jak z tańcem – kiedy tańczysz, nie zmierzasz do jakiejś określonej lokalizacji, do jakiegoś szczególnego miejsca. Po prostu tańczysz. Tak więc, z punktu widzenia świata jako gry, wszystko co się dzieje jest celem samo w sobie.”
„Ale jeśli chcesz nadal grać w tę grę – i grać w nią z entuzjazmem – potrzebujesz optymalnego z punktu grania modelu świata. Pierwszym modelem był tzw. model ceramiczny – czyli świat został stworzony przez Boga tak jak garnek powstaje z gliny. To Bóg jest architektem, to On ma wielki plan i to on tchnie życie we wszystko. To dawało ludziom poczucie ważności – bo powstali w jakiś celu jako dzieci Boga, bo ktoś o nich dbał i się troszczył – jednak z czasem model ten zaczął się kompromitować bo niby wszystko co robimy, wszystkie nasze myśli i odczucia są obserwowane i oceniane przez Stwórcę. I tym cudownym sposobem, około XVIII wieku ludzie przerzucili się na bycie ateistami, pozostawiając element z góry narzuconego porządku spraw, ale odrzucając istnienie Boga. Co nie nastroiło ich zbyt optymistycznie, bo zgodnie z tym modelem, który nazywam modelem w pełni automatycznym, jesteśmy jedynie puchem marnym, przypadkowym wydarzeniem wkręconym z mechanizmy świata. W dodatku świat ten jest ślepy i nam wrogi, więc my – ten puch marny – musimy narzucać mu swoją wolę, czyli być z nim w konflikcie, zawsze w kontrze. Tak zrodziło się pojęcie wojny pomiędzy człowiekiem a Naturą. I to dlatego egzystencjaliści, jak Camus, tak dużo mówili o samobójstwie…”
„No bo jeśli masz teorię wszechświata, która zniechęca cię do gry, to po co próbować? Lepiej od razu strzelić samobója… Wszak będzie chciał grać tylko wtedy, kiedy uznasz, że gra jest warta świeczki. Satysfakcjonująca teoria wszechświata to taka, która zachęca do obstawiania zakładów. A tą alternatywą jest to co nazywam modelem DRAMATYCZNYM. Spójrz na świat jako na dramat. Co jest podstawą każdego dramatu? Podstawą każdego dramatu jest gra w chowanego… To najbardziej naturalna i podstawową gra jaką znamy. Zna ją nawet noworodek, bo możesz np. schować swoją twarz za książką a potem ukazywać ją i znowu chować – na zasadzie: teraz widzisz a teraz nie – i dziecko będzie świetnie się bawić. Tak więc, zgodnie z tym modelem, nie jesteś ofiarą wrogich mechanizmów a życie da ci wprost proporcjonalnie do tego, ile w tę grę włożysz. I na dobrą sprawę już o tym wiesz, ale nie chcesz się do tego przyznać, bo grasz w tę grę tak, jakby on przydarzyła się tobie a nie tak, jakbyś ty ją jednocześnie współtworzył.”
„Czyż nie jest optymalnym założenie, że NIE JESTEŚ jedynie bezradną kukiełką rzuconą na pastwę krwawego losu w życiu zwanym piekłem? Nigdy nie będziesz miał energii i ochoty do gry o ile nie założysz, że sytuacja – Twoja i ogólna – jest ZAWSZE OPTYMALNA. I tak naprawdę, gdzieś tam w głębi, zawsze czujemy spokój i radość, jednak udajemy, że tego nie czujemy, bo to dodaje życiu kolorków. Udajesz nieszczęście, by móc zaznać szczęścia. A w udawaniu nieszczęścia staliśmy się prawdziwymi mistrzami. Zasada jest prosta – jeśli nie wiesz jak wygląda kolor czarny, to nie będziesz wiedział jak wygląda kolor biały – i odwrotnie.”
„Jeśli jesteś gotowy by się obudzić, to się obudzisz a jeśli nie jesteś, to nadal będziesz udawać bezbronną ofiarę. A skoro tego słuchasz, zakładam, że jednak rozpoczynasz proces wybudzania się. Jednak nie wybudzisz się póki nie zapłacisz za to ceny, którą jest poczucie winy, czy niepokój i lęk, który wynika z gry w chowanego przed samym sobą.”
„Powstaje więc fundamentalne pytanie: czy definiujesz siebie jako ofiarę tego świata czy jako świat? Bo jeśli utożsamiasz się jedynie ze swoimi zachowaniami świadomymi, wynikającymi z Twojej wolnej woli, i tylko tym odruchom mówisz „Są moje” to z automatu określasz siebie jako ofiarę tej gry, bo utożsamiasz się jednie z bardzo wąskim zakresem swojego zachowania i wyborów. I będziesz czuł się jak w pułapce bo uznasz, że większość została ci w jakiś sposób narzucona. A przecież równie łatwo możesz utożsamiać się tak ze swoimi świadomymi jak i nieświadomymi zachowaniami i wyborami – bo to także jesteś ty. Bo jeśli uznasz, że nikt niczego ci nie narzuca to przestajesz być ofiarą, bo wtedy wiesz, że w ten czy inny sposób, to ty to robisz. To że nie wiesz jak lub dlaczego lub to że nie umiesz tego wyjaśnić słowami nie oznacza absolutnie, że to nie ty. I właśnie wtedy i tylko wtedy będziesz mógł z werwą i przekonaniem powiedzieć na cały głos – TO JA JESTEM ODPOWIEDZIALNY ZA MOJE ŻYCIE i niezależnie od tego, czy jest ono w tej chwili komedią czy tragedią, to moja sprawka! A opcja ta jest znacznie lepsza niż uznanie siebie z nędznego grzesznika czy bezwolną ofiarę.”
„Z modelu dramatycznego wynika prosta prawda – za każdym działaniem kryje się jakiś gracz. I graczem tym jesteś ty. Z tym, że grasz z sobą samym w chowanego, bo ta gra po części do tego się sprowadza. To taka gra w grze: pojawiam się i znikam. A ponieważ bawisz się w chowanego – celowo (choć nie musisz o tym świadomie pamiętać) zapominasz o tym kim jesteś: że to ty jesteś podstawą wszystkiego tego co się dzieje.”
Zobaczmy zatem co dzieje się u Dana BILZERIANA. Parę krótkich faktów w życia:
- były członek Navy SEALs, były zawodowy pokerzysta i obecny…
- Król Instagramu z 28 milionami obserwujących
- przedsiębiorca i inwestor
(z najmocniejszą marką w branży legalnej marihuany, THC i CBD) - oraz współczesny Hugh Hefner (twórca Playboya)
- 4 lata w Marynarce Wojennej USA
- 2 x Hell Week
- 510 dni treningu jako Navy SEALs
- i wyrzucenie na dwa dni przed jego końcem (acz z honorami)
- dwa zawały pod rząd w wieku 25 lat
(brak snu, alkohol, marihuana, kokaina, 200 mg viagry i striptizerka) - Największa jednorazowa wygrana w pokerze – $10,8 mln
- Największa jednorazowa przegrana w pokerze – 3 x po $3,6 mln
- Najlepszy rok w pokerze – $60-70 mln
- Ulubione cytaty:
„Większość mężczyzn prowadzi życie cichej rozpaczy.”
oraz
„Zamiast miłości, sławy i pieniędzy, daj mi prawdę.”
Nie mam pojęcia o tym jak u DiBi z miłością (inną niż cielesna) ale na brak sławy i pieniędzy narzekać raczej nie może. Zobaczmy dlaczego…
Jestem lustrzanym odbiciem tego kim ludzie chcą być – Dan BILZERIAN
PIENIĄDZE & SŁAWA
„Celebryci są wyalienowani, bo ktoś ciągle czegoś od nich chce. A że jestem od większości z nich bardziej znany i bardziej bogaty – co jest w sumie nieźle popieprzone – mam do nich bardzo dobry i łatwy dostęp. Plus, regularnie robię wielkie imprezy z nieskończoną ilością gorących lasek. Więc na dobrą sprawę to oni potrzebują mnie znacznie bardziej niż ja ich.”
„Pieniądze pomagają. Możesz dzięki nim poprawić swoje życie 5-cio czy nawet 25-cio krotnie. Jeśli naprawdę właściwie ich użyjesz, możesz bez wątpienia robić 25-cio krotność tego co normalnie.”
„Kiedy byłem dzieciakiem, chciałem żyć jak gwiazda rocka, jak Tommy Lee z Mötley Crüe. Mój ojciec był weteranem wojennym, komandosem Zielonych Beretów, który na ochotnika pojechał do Wietnamu w czasie, gdy nikt nie chciał tam jechać. Dostał trzy odznaczenia, w tym jedno za męstwo. Potem zrobił na Harvardzie MBA i zarabiał kupę pieniędzy na wrogich przejęciach. Pewnego roku skosił ponad 400 mln dolarów, więc śmiało można powiedzieć, że radził sobie nieźle. Mieliśmy taki wielki dom i kupę pieniędzy, ale nigdy nie mieliśmy zabawek, które pragnąłem – jak zajebiste samochody czy drogie zegarki. A to na tych zabawkach najbardziej mi zależało. Więc kiedy zarobiłem swoje pieniądze, kupiłem wszystko co się dało.”
„Przy czym, nie potrzebujesz mieć pieniędzy żeby świetnie się bawić i dobrze spędzać czas. Kiedy byłem w wojsku nie miałem kasy ale bawiłem się zajebiście. Pieniądze dają ci dostęp i sprawiają, że nie musisz tolerować gówna czy przyjmować poleceń od innych. Do pozytywów zaliczyłbym to, że dają wolność, władzę i elastyczność. Ale bywają też wrzodem na dupie. Na bank nie kupią ci szczęścia a na dobrą sprawę wręcz unieszczęśliwiają, bo cholernie podnoszą poprzeczkę. Przyzwyczaiłem się do najlepszego jedzenia, najdroższych zegarków, najładniejszych dziewczyn. To co dla innych ludzi jest nieosiągalnym marzeniem, dla mnie jest banalną codziennością i oczywistą oczywistością. Dla przykładu: kupiłem sobie najnowsze Ferrari, pojeździłem ze 20 minut, w ciągu 10 miesięcy zrobiłem ze 200km i sprzedałem. Kiedy przyzwyczaisz się do tak wysoko zawieszonej poprzeczki, niemal wszystko staje się rozczarowaniem. 10 lat temu Mustang Cobra wywaliłby mnie z butów – dziś jest dla mnie jak złom z wypożyczalni. W skrócie – żeby być w strefie komfortu musisz mieć najlepszych szefów kuchni, ogólnie wszystko co najlepsze i co gorsza, nie da się już z tego poziomu przejść wyżej. Można jedynie spaść, szczególnie jeśli nie będzie cię stać na to by poziom ten utrzymać a będzie to bardzo bolesne kurwa spadanie.”
I tutaj mam jeden swój wniosek i jedną lekcję, której nauczył mnie Pablo Picasso. Zaczniemy od Pablo, który powiedział:
…a z fortuną warta ponad 40 lat temu prawie pół miliarda dolarów Picasso wiedział co mówi. Chodziło mu między innymi o to, by nie wpaść na bieżnię hedonizmu (dopamina bywa ostrzem obosiecznym) oraz o to, by bardziej zajmować się budowaniem majątku niż grami statusu. Co nie zmienia faktu, że sytuacja obu panów była dość różna i DiBi używa swojego statusu do celów marketingowych i brandingowych, o czym nieco później.
A co do wniosku – nie ma to jak być w biznesie dóbr luksusowych. Biedni chcą je kupować a bogaci muszą – by cokolwiek poczuć… W skrócie – popyt i u tych których stać i u tych których nie stać.
Kontynuując tragedię bycie bogatym:
„To o tej negatywnej korelacji pomiędzy pieniądzmi a szczęściem mówię. Wynika ona z naszej umiejętności przyzwyczajania się do wszelkich okoliczności – niezależnie od tego czy wspaniałych czy gównianych. To dlatego potrzebuję ciągłych wyzwań, ciągle nowych gór do wspinania – jak chociażby budowanie nowych firm.”
„Na pokerze zarobiłem kupę kasy więc wykorzystując ten fakt, zatrudniłem kupę ludzi i teraz pracuje dla mnie chyba z 90 osób. Dzięki temu nie muszę zajmować się w ogóle tym, czym nie chcę się zajmować, typu robienie zakupów albo robienie prania. Cały dostępny czas poświęcam na robienie tylko tego, czym chcę się zajmować, czyli na rozwijanie biznesu, przebywanie z przyjaciółmi albo dziewczynami, podróżowanie i temu podobne, więc mogę śmiało powiedzieć, że już przeżyłem z 10 żyć z tego prostego powodu, że nie marnuje czasu na banały. Większość mojego czasu to czas w 100% właściwie wykorzystany. Inaczej mówiąc – wszystko co robię związane jest bezpośrednio z osiąganiem moich celów, robię wyłącznie rzeczy, które mnie kręcą i interesują.”
„Kiedy byłem w Marynarce, chodziliśmy z chłopakami na steka i w skali 1-10 byłem happy na 10. Teraz pójście nawet do najlepszej restauracji to maksymalnie 6/10. W tym sensie mówię, że bycie bogatym unieszczęśliwia. Biedak może kupić sobie szczęście – gwarantowane. A po mnie niemal wszystko spływa.”
Wypisz wymaluj postawa rodem z teledysku „Keine Lust” RAMMSTEIN:
„Udawałem bogatego z domu idiotę, bo 1) bogaci lubią grać z bogatymi – zwiększa to ich szansę na ewentualne odegranie się a po 2) bogaci nie cierpią przegrywać z biednymi. Myśl, że milion czy dwa wygrał od ciebie ktoś kto ma ich 100 czy 200 nie wkurwia tak bardzo jak myśl, że wygrał je ktoś kto nie ma całkiem kasy i teraz będzie się urządzał i kupował za twoje…”
POKER:
„Nigdy nie chciałem być najlepszym pokerzystą – chciałem jedynie grać z super-bogatymi, którzy są gorsi ode mnie.”
Żeby wzbogacić się na pokerze wystarczy 6 kolesi z kasą gorszych od ciebie – jakiś znany pokerzysta to powiedział…
Lubię te dwa cytaty bo one pokazują, że w większości przypadków, żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają. Świadomość tego – jak w tym kawale, że uciekając z kolegą przed głodnym niedźwiedziem nie musisz biec szybciej niż niedźwiedź – wystarczy, że pobiegniesz szybciej niż kolega – zatem świadomość tego pięknie leczy z poczucia winy czy wstydu z powodu tego, że nie jest się najlepszym i/lub perfekcyjnym.
„W pokerze strategia była prosta – nigdy nie chciałem być kolesiem który szpanuje na ekranie tym jak bardzo jest dobry. To ja chciałem uchodzić za frajera przy stoliku obsadzonym przez bogatym kolesi. W moim życiu jest tylko jeden element, w którym nie chodzi o moje ego – i jest nim zarabianie pieniędzy, czyli mój stan konta. Czyli wynik w pokerze. Tak więc wzbogacałem się na tym wizerunku sponsorowanego przez tatusia idioty – to była celowa strategia. I to była pierwotnie moja strategia instragramowa: przyszpanować ilością pieniędzy by chcieli zagrać ze mną w pokera. I uwierz mi – każdy z nich zapragnął pochwalić się, że to właśnie on orżnął tego głupka Bilzeriana.”
„Ludzie najwięcej pieniędzy przepieprzają grając przeciwko tym, których szczerze nienawidzą. Łatwo tę emocjonalność obrócić przeciwko nim, dlatego najlepszą strategią jest bycie przyjaznym ale nastawionym na rywalizację.”
„W pokerze najbardziej liczy się wyczucie i zrozumienie człowieka. Czym ten ktoś się zajmuje? Ile rocznie zarabia? Ile te pieniądze dla niego znaczą? Jak bardzo są mu bliskie? Ile jest gotowy zaryzykować? Na ile gra dla radochy a na ile by autentycznie wygrać? Bo niektórzy chcą przegrać. Totalny autosabotaż. Chcą przegrać bo pragną by ludzie przy stole ich lubili a w ich mniemaniu jest to do tego droga na skróty. Łatwo ich wyczuć – starają się zaprzyjaźnić dosłownie ze wszystkimi i bez przerwy szpanują. Jest oczywiście tak, że ludzie grają by wygrać, zatem ktoś będzie musiał być przegranym. I niektórzy z nich – podświadomie czy nie – uważają, że nie zasługują ani na tą wygraną.”
Byłem świetny w czytaniu ludzi i oglądzie sytuacji i teraz umiejętności tych używam przy budowaniu Ignite – Dan BILZERIAN
„Im więcej wygrywasz, tym bardziej oni przegrywają a to oznacza, że tobie coraz łatwiej wygrywać a im coraz łatwiej przegrywać. To się nakręca, bo im więcej przegrywają, tym gorzej grają.”
John Malkovich jak grał Ruska to mówił „madier fakier”
„Moje początki w pokerze to zapieprzenie jak wół. Ale chodziło mi o to, by móc grać z bogatymi – celebryci, producenci, inwestorzy. Chodziło jednak o to, żeby z nimi grać a nie o to, żeby się z nimi kolegować, bo kolegowanie się nie było dobra z punktu widzenia mojego biznesu. Szkodziło mojemu wizerunkowi bogatego-z-domu idioty. I pozwól, że powiem to wprost: mój sukces w pokerze nie był kwestią przypadku. Był wynikiem planowania. Czysta, prosta linia – oto czego chcę i oto co do tego prowadzi.”
„Nimi kierowało ego ale ja szanowałem pieniądze na tyle, by nie grać jak pieprzony dupek. Nie rzucałem się na każde rozdanie a jednocześnie miałem jaja by rozrzucić pieniądze po stole kiedy naprawdę będzie trzeba. Im tego brakowało. Wyczuwałem tę słabość i stawiałem na nią setki tysięcy dolarów. Dynamika była taka: przy tym stole to ja jestem szalony i nieustraszony i to ja za chwilę przetestuję z czego jesteś zrobiony.”
„A jednak poker był jedynie grą o sumie zerowej. Żeby ktoś wygrał, ktoś musiał przegrać. Żeby ktoś cieszył się z wygranej, ktoś musiał poczuć ból porażki. Nie dostarczałem w ten sposób żadnej wartości, niczego w ten sposób nie budowałem. Po prostu wyciągałem od ludzi pieniądze. A jednak wolałem coś swojego zbudować, wypuścić jakiś produkt czy jakąś usługę która zaspokoi ludzkie potrzeby czy zachcianki i przy okazji pozwoli mi zarobić dużo pieniędzy.”
OSOBOWOŚĆ:
„Jestem człowiekiem ekstremów – hiperskoncentrowany na jednej rzeczy do momentu, kiedy całkowicie się wypale. To właśnie dlatego nie gram już w pokera i właśnie dlatego szukałem jakiegoś fajnego biznesu, gdzie rynek odpowiada entuzjastycznie. A wiem, że ludzie którzy mnie śledzą dobrze reagują na rynek legalnej marihuany więc po prostu postanowiłem dać im to co ich interesuje.”
W ramach MarketinguNaSterydach, lata temu, opracowałem sobie taką formułkę, której trzymam się do dziś jeśli chodzi o strategiczne analizowanie biznesów. Brzmi ona: 3P czyli Popyt, Produkt, Przewaga. Czy jest popyt na to co chcesz sprzedawać, czyli, mówiąc inaczej, czy jest siła ssąca po stronie rynku, lub jak przed chwilą przedstawił to Bilzerian – czy rynek już odpowiada entuzjastycznie? Bez popytu masz przejebane a w najlepszym wypadku bardzo, bardzo, bardzo mocno pod górkę, bo bardzo trudnym i bardzo drogim jest generowanie popytu w miejscu, w którym go nie ma. Więc, wiedząc już, że masz popyt, czas na stworzenie produktu, lub usługi, który będzie rozwiązywał jakiś problem, tudzież zaspokajał niezaspokojoną potrzebę. Ale by łatwiej było zarabiać duże pieniądze i by zminimalizować ryzyko niepowodzenia, potrzebujemy trzeciego P, czyli przewagi – czyli elementu, który masz Ty a którego nie ma konkurencja. W przypadku Bilzeriana, on sam jest tą przewagą – to kim jest, to jaki jest, to jak żyje, to co sobą prezentuje, to za czym się opowiada i przeciwko czemu się opowiada – to jest element ogromnej przewagi, której podrobić się nie da, bo nikt nie będzie bardziej bilzerianowaty niż sam Bilzerian. Jestem dlatego absolutnie przeświadczony, że w tak młodym biznesie jak biznes legalnej marihuany, CBD i THC, gdzie wszystko dopiero się tworzy i nie ma jeszcze mocnych brandów, Ignite, czyli firma Bilzeriana pozamiata i to mocno a on sam, w przeciągu paru lat, będzie miliarderem. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
„Chodzi o radochę. Zdobyłem już każdy szczyt, który chciałem zdobyć i następnym krokiem jest zbudowanie biznesowego imperium oraz pokazanie światu, że media społecznościowe są znacznie lepszą formą reklamy i marketingu niż podejście klasyczne. Bo tak długo jak wierzysz w to co robisz i dostarczasz produktu wysokiej jakości – wartość mediów społecznościowych jest ogromna.”
W życiu najbardziej żałujemy tego, czego NIE zrobiliśmy – Dan BILZERIAN
„Moja filozofia życia i działania jest bardzo prosta – zawsze staram się robić to, co JA uważam za słuszne.”
„W Navy SEALs nauczono mnie raz na zawsze, że ludzkie ciało zdolne jest robić co najmniej 10 razy więcej niż zakładamy. I to jest prawda – jeśli jesteś wystarczająco TWARDY MENTALNIE to jesteś w stanie przechodzić przez kolejne przeszkody i bariery jak rozgrzany nóż przez masło.”
„W Trumpie, którego znam osobiście, najbardziej podoba mi się to, że w czasach galopującej politycznej poprawności jest tak całkowicie i bezwstydnie sobą.”
„Nigdy nie chciałem być przeciętny i nigdy nie chciałem robić banalnych rzeczy. A chodzenie to college’u oznaczało dla mnie bycie przeciętnym i robienie banalnych rzeczy. Mój ojciec był byłem Zielonym Beretem, który w dodatku zrobił MBA na Harvardzie i pewnego roku przytulił ponad 400 milionów dolarów. Więc pomyślałem sobie – skoro ta ścieżka sprawdziła się u niego, to sprawdzi się również i u mnie!”
„Zawsze wiedziałem, że będę bogaty. Nie miałem pojęcia jak tego dokonam i nie przejmowałem się tym jak, po prostu zawsze wiedziałem, że odniosę sukces. Będąc w SEALs’ach nie myślałem o pieniądzach, ale w collegu, kiedy zacząłem grać w pokera, pieniądze stały się tematem #1. W pokerze po prostu jest to bezpośrednim wskaźnikiem tego jak dobrym się jest – im więcej wygrywasz, tym lepszy jesteś. To był również moment, kiedy zacząłem utożsamiać pieniądze z wolnością, bo im więcej pieniędzy miałem, tym większej ilości ludzi mogłem kazać wypierdalać i bardzo mi się to podobało.”
„Najlepiej funkcjonuję w ekstremach – czyli w wojsku, gdzie dokładnie mówiono mi co, jak i kiedy robić oraz teraz, kiedy nikt niczego nie może mi kazać. Wszystko co pomiędzy tymi skrajnymi punktami mnie nie interesuje. Potrzebuję albo ekstremalnej struktury – jak w Navy SEALs albo ekstremalnej wolności – jak teraz. Nic pomiędzy tym, typu chodzenie do pracy czy coś takiego…”
„W tej chwili mam jeden cel – zarobić miliardy w biznesie marihuany i zrobię absolutnie wszystko co kurwa niezbędne by cel ten osiągnąć.”
„Jestem jak ten dzieciak, który wkłada paluchy do gniazdka, razi go prąd, więc wkłada jest tam po jakimś czasie ponownie, żeby zobaczyć co tym razem się stanie.”
„Nigdy nie byłem w stanie dopasować się do norm społecznej i politycznej poprawności i ani się tego nie wstydzę ani nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Nikt nie będzie mi mówił co powinienem robić albo mówić. Zawsze robiłem swoje i po swojemu. I widzę, że ludzie zaczynają na to bardzo dobrze reagować. Na kontrowersje. Wyczekują na celebrytów, którzy są nieortodoksyjni. Kontrowersja zaczyna być odbierana pozytywnie. I wiele moich 'negatywnych’ wyczynów przeniosło mi znacznie większy rozgłos niż tych 'pozytywnych’.
„Czy gdyby ktoś przepowiedział ci dokładnie co czeka cię w życiu to uczyniłby to życie ciekawszym? Nie sądzę. Dlatego ja nie planuję na lata do przodu. Większość ludzi to robi, dlatego wiedzą co będą robić codziennie – np. codziennie chodzić do tej samej pracy a to zabija posmak przygody. Dlatego nie mam pojęcia co będę robił w przyszłym roku. I nie wiem gdzie to będę robił i właśnie ta niewiadoma najbardziej pociąga tych, którzy mnie śledzą.”
„Bardzo mocno skupiam się na kontrolowaniu wszystkiego co się da a to oznacza, że zatracam element zaskoczenia – a to ciekawa część życia. Wiem że próba kontrolowania wszystkiego i wszystkich nie jest właściwą odpowiedzią ale nadal to robię. To jedna z tych rzeczy które nadal robię, mimo że nie są odpowiedzią. Zupełnie jak więcej pieniędzy i więcej dziewczyn nie uczynią cię szczęśliwym, ale nadal chcę mieć ich więcej.”
PRZYJEMNOŚĆ a SZCZĘŚCIE:
” Co mnie uszczęśliwia? Przygody. Różnorodność. Budowanie różnych rzeczy. Pomaganie innym. Seks oczywiście też. Więź z ludźmi. Czas spędzony z przyjaciółmi. Bycie na słońcu. Trenowanie. Proste sprawy.”
„Kiedy byłem młodszy byłem absolutnie przekonany, że będę szczęśliwy gdy zarobię milion dolarów, potem że 5 czy 10 milionów. Za każdym razem gdy osiągałem ten cel, okazywało się, że to złudne. Więc zdałem sobie sprawę, że pieniądze nie uczynią mnie szczęśliwym, co nie zmienia faktu, że wciąż za nimi gonię. Podobnie jak i za dziewczynami.”
„To dobre przyjaźnie i spędzanie czasu z przyjaciółmi jest prawdziwym źródłem szczęśliwości. Przynajmniej w moim wypadku. Udane relacje są tak ważne, że jestem absolutnie przekonany, że możesz mieć zwykłą pracę na etacie i jeśli masz prawdziwych przyjaciół, możesz być znacznie szczęśliwym ode mnie.”
Różnica pomiędzy szczęściem a poszukiwaniem przyjemności jest oczywiście taka, że przyjemność jest znacznie bardziej ulotna – Dan BILZERIAN
KLUCZ DO SUKCESU:
„Kluczem do sukcesu jest skupienie się na JEDNEJ RZECZY, na JEDNYM CELU i osiągnięcie go zamiast rozpraszania się na 50 milionów różnych sposobów. W tej chwili celem tym jest uczynienie firmy Ignite jak największym sukcesem a potem celem będzie filantropia. No a potem zostanę prezydentem USA.”
„Etapy są następujące: muszę zarobić minimum miliard czy dwa miliardy dolarów, zająć się nieco filantropią, żeby pieniądze te porozdawać, do poziomu gdzie zostanie mi powiedzmy z 500 milionów dzięki czemu będę nie do skorumpowania a jako prezydent decyzję podejmować będę w oparciu o panel dyskusyjny złożony z mądrych ludzi. Oni doradzają, ale to ja podejmuję słuszne decyzje. Żadnych jazd w stylu – to my wyłożyliśmy na twoją kampanię więc to my decydujemy o twojej polityce. Każdą decyzją którą podejmę będzie decyzją, którą ja uznam za słuszną i właściwą. Czyli pewnie zginę w zamachu. Ale jakie zajebiste byłoby to zejście ze sceny!”
„Nie ma wątpliwości, że szczęście odgrywa rolę w przypadku ludzi którzy odnieśli ogromny sukces. Trzeba być we właściwym miejscu we właściwym czasie i wiedzieć jak to skutecznie wykorzystać. Większość ludzi kurczy się w obliczu nadarzającej okazji. W moim przypadku właściwe miejsce, właściwy czas i 10 tyś godzin praktyki opłaciły się.”
„Jaka jest moja supermoc? Prosta. ROBIĘ WSZYSTKO CO TRZEBA. Jeśli czegoś chcę, jeśli mam jakiś cel, po prostu zrobię do trzeba by mieć czego chcę. Niezależnie od wszystkiego. W przypadku pokera, zainwestowałem szaleńczą ilość czasu by nauczyć się grać – czytałem książki, rozmawiałem z najlepszymi. Nie skupiam się na wielu rzeczach naraz, nie rozpraszam się. Ale to na czym się skupię – tam jestem absolutnie nieustępliwy. Nie przestaję póki nie skończę. I dokładnie tak będzie w wypadku tej firmy – tutaj koncentracja jest jednopunktowa. Wiem, że jedynym sposobem bym spierdolił ten biznes byłoby wypuszczanie produktów pośledniej jakości więc tego nie zrobię. Wolę zwolnić, poczekać trochę i zrobić to tak jak trzeba niż dać rynkowi coś na wpół gotowego.”
„Dopiero gdy naprawdę zerwiesz społeczne okowy będziesz w stanie odnaleźć prawdziwie własną ścieżkę, rozpoznać to naprawdę cię kręci. I jasne – fart w moim życiu odgrywał znaczącą rolę ale jednocześnie niezależnie od wszystkiego nigdy nie robiłem tego, co z norm społecznych robić 'powinienem'”
„Nie obawiam się skandali, bo u mnie wszystko i tak wyłożone jest na światło dziennie. Niczego nie ukrywam. Nie mogę mnie niczym szantażować, bo nie da się mnie wyeksponować. Pod tym względem jestem teflonowy – nic się do mnie nie przylepi. Nie cierpię udzielać wywiadów, ale kiedy to robię, po prostu mówię jak jest. Odpowiadam na pytania szczerze i wprost i tyle.”
UŻYWKI:
„Nie używam żadnych ciężkich narkotyków a już na bank nie używam Viagry, bo to jej przedawkowanie – jak wierzę – było przyczyną moich 2 zawałów [teraz D.B. stosuje Tadalafil – przyp. R.M.] Alkohol pijam okazyjnie, nie jestem jakoś jego szczególnym fanem, tym bardziej, że potrzebuję go bardzo dużo żeby się upić ale wtedy nie czuję seksu – dlatego wolę się upalić.”
„Nie cierpię być w stanie, w którym tracę możliwość bycia obecnym, myślącym i świadomym. A ponieważ mam pierdolca na punkcie kontroli, jej utrata jest dla mnie czymś na co nie chcę i nie mogę sobie pozwolić.”
COŚ DO UDOWODNIENIA:
„Nigdy nie wiadomo czy to co się wydarzyło to nowina dobra czy zła. Kiedy na 2 dni przed końcem kursu, po 510 dniach, wywalono mnie z Navy SEALs, bo jakiemuś dupkowi nie przypadłem do gustu, to mogło się to wydawać beznadziejne – ale teraz, kiedy jestem starszy i sporo przeżyłem wcale tak tego nie postrzegam. Połowa chłopaków z mojego naboru zginęła na misjach, więc ja też mogłem. Na dobrą sprawę zostanie pełnoprawnym komandosem Navy SEALs mogłoby być początkiem końca mojej kariery, bo nie czułbym, że mam jeszcze cokolwiek do udowodnienia.”
SPOSÓB MYŚLENIA:
„Pewnego dnia po prostu pomyślałem sobie – pierdolić to wszystko. Po prostu stworzę sobie listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią a potem ją w całości zrealizuję.”
„Większość facetów ma etat, żonę, rodzinę a ja powiedziałem sobie – jebać to. Będę robił swoje i niech ludzie reagują na to jak chcą.”
„Dla mnie życie sprowadza się do posiadania wyborów. Większość facetów ich nie ma bo są zbyt leniwi.”
Nie tyle chodzi o kasę, którą posiadasz co o rodzaj faceta, którym jesteś – Dan BILZERIAN
„W pokerze jest pojęcie 'negative freeroll’. To sytuacja, kiedy możesz jedynie stracić bo nie możesz niczego zyskać. Całkowite zaprzeczenie tego o co mi w życiu chodzi.”
W życiu chodzi o szanse powodzenia. Wykalkulowane ryzyko. Statystykę. – Dan BILZERIAN
Jak powiedział główny bohater świetnego dokumentu „Ojciec Chrzestny Czarnej Muzyki” dostępnego na Netflix:
„Jeśli nie prosisz, to nie dostajesz. W życiu liczą się tylko cyfry. Co powiedziała Tina Turner? ‚Co miłość ma z tym wspólnego’. Kurwa nic. Dlatego mówię ludziom, że życie zaczyna się od liczby i kończy się liczbą. Miłość nie ma z tym nic wspólnego. Liczą się tylko liczby.”
Wracając do Bilzeriana – z wywiadów z nim wyłania się bardzo prosty i sprawdzony przez sezonowanych weteranów biznesu i inwestowania model myślenia przez pryzmat 3 pytań:
- Co mogę zyskać?
- Co mogę stracić?
- Czy stać mnie na to, żeby to stracić?
Chodzi w nim o to, by chronić się przed stratą, która może mieć paraliżujące konsekwencje oraz o to, żeby nie rzucać się na 'okazje’, które realnie nie mogą wnieść zbyt wiele korzyści. Bilzerian ciągle zadaje sobie pytanie: ’What’s the upside?’ a kiedy 'upside’ czyli korzyść go zadowala, przechodzi do dalszej analizy dotyczącej tego jakie jest ryzyko i czy gra warta jest świeczki…
„Wcześniej czy później, będziesz musiał zapierdalać. Jak mówię – wcześniej lub później, bo bez włożenia w to pracy się nie obejdzie. Moim zdaniem lepiej włożyć pracę wcześniej i we właściwy sposób zaprojektować swoje życie. Ja zaprojektowałem je tak, żebym teraz nie musiał już zapierdalać. Owszem, pracuję, ale już na inny sposób.
Ciasny, ale własny:
LIFE SET-UP:
„W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że wszystko w życiu sprowadza się do życiowego pozycjonowania (’life set-up’). Chciałem zaliczać panny bez całego tego randkowania i niepotrzebnych gadek, więc zacząłem organizować imprezy, na które zapraszałem 30 kolegów i 200-300 dziewczyn. Stosunek (nomen-omem – R.M.) był powiedzmy 1:10 więc to one musiały konkurować o nas.”
„Mówię ci, wszystko sprowadza się do życiowego pozycjonowania. Masz ustawić się w takiej pozycji byś nie musiał pracować na to czego chcesz. Tak jak mój największy idol, czyli założyciel Playboya, Hugh Hefner. Ten kot stworzył środowisko, które dawało mu tego, czego chciał.”
„W życiu zawsze musisz płacić, masz jedynie wybór – płacisz teraz czy płacisz później. Dla przykładu koleś, który przebimbał całe studia, gonił za dupami i nie chodził na zajęcia dziś może pracować na stacji benzynowej. Z kolej inny koleś, który zarywał sen studiując – nie to żeby to była moja droga, Panie Boże broń! – koleś, który dobrze się uczył, zarabiał pieniądze może się teraz we właściwy sposób pozycjonować, tak by żyć lepiej, wygodniej i mieć dostęp do dziewczyn bez wkładania w to szczególnego wysiłku.”
„Ja pozycjonowałem się tak, że teraz mam wrażenie, że gram w grę wideo z cheat codami. Czego nie zapragnę, dostaję.”
„Bycie postrzeganym jako bogaty-z-domu maniak było częścią tego set-up’u. Było tym, co pozwoliło mi wejść do gry i grać z zawodnikami, z którymi nie mógłbym inaczej zagrać. I zawsze wiedziałem, że to było celem – grać z graczami, którzy mają duże pieniądze.”
„Jedynym powodem dla którego zaliczam tak dużo i tak namiętnie jest life set-up. Nie dlatego że jestem jakość szczególnie przystojny czy dlatego, że świetnie podrywam, bo wyglądam jedynie ponad-przeciętnie a moja gra jest jedynie przyzwoita. Chodzi po prostu o to jak ustawiłem swoje życie. Nauczyłem się tego na imprezach bractwa – jeśli na imprezie jest 300-400 dziewczyn i 30-40 kolesi to one muszą konkurować między sobą. A jeśli żaden z was nie okaże im jakiegoś szczególnego zainteresowania, by się dowartościować, muszą zacząć gonić. A to wywraca całą grę do góry nogami.”
ODWRACANIE GRY:
„Nigdy, ale to nigdy nie piszę do dziewczyny pierwszy ani się za nimi nie uganiam, bo to psuje całą dynamikę. To ona ma uganiać się za mną. Wszystko jest pod to ustawione. To ja jestem nagrodą. Musisz odwrócić grę, bo to całe gonienie za laskami jest grą dla patafianów. Kiedy tylko pokażesz jej jak bardzo jesteś nią zainteresowany, automatycznie i podświadomie jej poziom zainteresowania Tobą opadnie. Będzie szukała dziury w całym bo wie już, że cię ma.”
„Nie lubię randkowania. Według mnie wygląda to tak: im dłużej czekasz, żeby się z nią przespać tym bardziej cała wasza relacja się popierdoli. Z tego prostego powodu, że on udaję przed nią, że jest tym, kim on myśli, że ona chce, a ona z kolej pokazuje mu jedynie oficjalną i najlepszą wersję siebie. W skrócie, gówno prawda i teatrzyk absurdów. Im dłużej go przed sobą odgrywają, tym dłużej utrzymują tę zakłamaną fasadę. Dwa fejki chodzą ze sobą na randkę. Tak naprawdę realnie oznacza to cofanie się.”
„Jeśli on pogardza nią z powodu tego, że ona od razu się z nim przespała to świadczy to jedynie o jego braku szacunku do samego siebie. Bo skoro naprawdę uważasz się za nagrodę, to dlaczego nie miałaby przelecieć cię od razu? No tak czy nie? Ja wręcz tego oczekuję – tego, że będzie chciała natychmiast! Kurwa, sam bym się na jej miejscu natychmiast przeleciał! Nigdy nie mam im tego za złe. Tylko zakompleksieni kolesie mają.”
Co ja poradzę, że lubię laski, które kręcę? Nie lubię tych niezdecydowanych. Niech wypierdala i wróci jak już się namyśli – Dan BILZERIAN
„I nie obchodzi mnie to dlaczego one chcą być ze mną czy dlaczego im się podobam. I mam nadzieję, że nie chodzi tylko o wygląd bo to najbardziej banalny i najbardziej ulotny z powodów. Wolę żeby chciały być ze mną z powodu tego jak żyję, co osiągnąłem, moich pieniędzy, sławy czy władzy, bo to jest wynik tego kim jestem a nie jedynie genów czy wyglądu.”
JAK POZNAWAĆ DZIEWCZYNY?
„Najgorsza pułapka to nie mieć pewności siebie – czy inicjatywy – żeby po prostu podchodzić do nich i poznawać je. To jest najgorsze – te męski strach przed odtrąceniem. A poradziłem z nim sobie w bardzo prosty sposób – po prostu podchodziłem do każdej fajnej laski i po prostu zaczynałem z nią rozmowę. Nie robiłem jakiś frajerskich akcji z tekstami typu: 'Piękna, postawić ci drinka?’ Po prostu zaczynałem rozmowę. O czymś. Nigdy nie stawiałem siebie w zero-jedynkowej pozycji, gdzie było TAK lub NIE, akceptacja albo odrzucenie. Jeśli zadasz jej pytanie i pozwolisz mówić, cała presja opadnie a twoje podejście będzie w dodatku odświeżające, bo one są przyzwyczajone do gości, którzy ciągle do nich uderzają z prośbami.”
A więc mamy po raz kolejny zarządzanie ryzykiem nawet podczas otwierania.
„Jeśli ci się podoba, po prostu z nią pogadaj. Może nie jest to najlepsze sposób na to by ją zaliczyć, ale najlepszy na wyrobienie pewności siebie.”
„Jak zbudować zaufanie? Mów im wprost to, czego NIE chcą i NIE spodziewają się usłyszeć. W skrócie – prawdę.”
Następnie DiBi dzieli się z wygłodniałymi trzema najważniejszymi poradami dotyczącymi kobiet:
- Nie goń za nimi
- Nie bój się odtrącenia
- Pozycjonuj swoje życie (life set-up)
MARKETING & BRANDING:
„W branży legalnej marihuany, CBD i THC chcę stworzyć brand – Coca Colę tej branży. W tej chwili panuje tam dziki zachód, niedojrzałość więc do wspaniały moment by stworzyć markę, na której ludzie mogą polegać. I docelowo chcę być w każdym sklepie.”
„Oto marketing klasyczny: sfrustrowany facet, który nie może zadowolić swojej żony, którego dzieciaki całymi dniami grają tylko w durne gry wideo przy okazji obrabiając mu dupę w rozmowach ze swoimi internetowymi znajomymi, podobnie zresztą jak współpracownicy tego faceta. No więc facet ten bierze ten suplement, wraca do domu, zaspokaja żonę, dzieci zaczynają go szanować. To marketing jaki znamy. A oto moja wersja: więc bierze ten suplement i zalicza żonę swojego szefa a potem spuszcza wpierdol wszystkim tym, którzy go obgadywali. To właśnie w taki sposób chcę zrewolucjonizować marketing.”
„Mój profil na IG wypalił bo robiłem to co robiłby każdy 18-latek, który wygrałby na loterii miliony i postanowił zostać dupkiem: gorące laski, zabawki i tym podobne. Chodziło po prostu o to, żeby robić to co chciałem robić. Dokumentuję jedynie moje życie i chodzi mi o konsekwencję.”
„Zacząłem dokumentować moje życie nie jako super-genialny plan pod budowę biznesowego imperium, tylko po to, żeby łatwiej zasiąść do stolika z bogatymi i łatwiej zaliczać panny. Kiedy robiliśmy wypady z chłopakami z bractwa, jeden z nich ciągle nas filmował i fotografował i bardzo mnie to wtedy wkurwiało. Do momentu, w którym zobaczyłem gotową kompilację – a była naprawdę zajebista. I wtedy byłem mu za to ciągłe cykanie bardzo wdzięczny. Instagram jest zajebistym sposobem na dokumentowanie życia bo służy przy okazji jako przypomnienie i linia czasu. Mogę łatwo zobaczyć co i kiedy robiłem.”
„Trzeba szczerze powiedzieć, że na tę chwilę, jeśli chodzi o stworzenie brandu opartego o life-style, trafiłem w dziesiątkę. Dziewczyny Ignite są dokładnie tym, czym były króliczki Playboya w latach 60-tych i 70-tych. Co oznacza, że nie ma przed nami żadnych ograniczeń.”
„W marce Ignite chodzi o bycie non-konformistą, czyli buntownikiem i burzycielem, który robi to co daje mu szczęście. A przy okazji chcemy zniszczyć stygmatyzację branży konopi.”
„Ponieważ właściwie nie da się reklamować THC czy CBD, stworzyliśmy zajebisty brand i jedyne czego potrzebujemy to ogólnoświatowa dystrybucja. I nie musimy tej branży zdominować – wystarczy solidny udział w rynku.”
EMOCJE:
„Wzloty spowodowane wygraną nie są nigdy tak intensywne jak upadki spowodowane porażką. Choć na początku wygrywanie bardzo mnie unosiło – po prostu wtedy miało realny wpływ na poprawę mojego stylu życia.”
„W pokerze musisz usuwać emocje z procesu decyzyjnego tak bardzo jak się da. Po zwycięstwie unikaj wewnętrznej celebracji. Ale tego typu dystans i dyscyplina rzutują również na inne aspekty życia – bo tam również zaczynasz wygaszać emocje. Bycie szczęśliwym zaczyna być trudniejsze. Zresztą zrób prosty eksperyment: idź do kasyna i poczekaj aż ktoś zacznie drzeć się z radości i celebrować. Obiecuję ci, że ten ktoś nie wygrał więcej niż 100 dolarów. Bo obserwując kolesi, którzy wygrywają po 50 tysięcy baksów zobaczysz, że nie tylko nie mówią ani słowa ale nawet się nie uśmiechają.”
„Kiedy wygrywasz w pokerze, nie możesz po prostu zabrać pieniędzy i przestać grać. Skoro ty wygrywasz, to ktoś przegrywa. Skoro wygrywasz, ty będziesz grać coraz lepiej a ten ktoś coraz gorzej. To najgorszy strategicznie moment na opuszczenie gry.”
„Nie zachowuję się tak samo gdy wygrywam i przegrywam. Jestem mega-wkurwiony gdy przegram i jedynie średnio-szczęśliwy gry wygram. Jestem koszmarnym przegrywającym.”
„Jak by nie było, samo wspinanie się na szczyt jest dużo bardziej satysfakcjonujące niż bycie na szczycie. Ale musisz się wzbogacić i nakupować kupę gówna by zrozumieć prostą prawdę, której uczył mnie ojciec: że dawanie daje więcej radości niż branie. Kiecy mi to mówił, za gówniarza, zawsze odpowiadałem: 'Skoro to wolisz dawać a ja wolę brać, ty mi dawaj a ja będę brał i obaj będziemy szczęśliwi.’ Nie zmienia to faktu, że gdy jesteś biedny, autentycznie możesz kupować sobie szczęście. Poprzeczka wisi bardzo nisko. Dziś dla mnie kupowanie szczęścia jest właściwie niemożliwe.”
„Ja po prostu chcę w pełni doświadczyć wszystkiego tego czego chcę w pełni doświadczyć. Jakaś część mnie chce tego rodzaju spełnienia a inna część po prostu nadrabia za braki z dzieciństwa. Zupełnie jakby wszystko to czego pragnąłem za dzieciaka powiększyć i podkoloryzować i żebym mógł się tym zadławić tylko po to by ruszyć po coś następnego.”
„Wierzę, że ADD jest chorobą prawdziwą i że je\ą mam. I bardzo pomogło bardzo wielu ludziom mega-sukcesu – ale pod warunkiem, że skupisz się na jednym celu a nie zaczniesz rozrzucać po całej mapie.
– Co cię przeraża?
– Hmm. Porażka. To ona spędza mi sen z powiek. Bo jestem perfekcjonistą i mam pierdolca na punkcie kontroli. A porażka jest jej zaprzeczeniem.
„Czy jestem dobrym przykładem dla innych? Często się nad tym zastanawiam. Zapewne nie. Są elementy dobre i są elementy złe. Generalnie, powiedziałbym że nie jestem dobrym przykładem dla innych.”
„Jest bardzo dużo rzeczy których w sobie nie lubię.”
„Nie da się mnie za bardzo zawstydzić. Wszystkie karty wywaliłem na światło dzienne.”
„Pieniądze & dziewczyny – dla mnie to jak czarna dziura. Nigdy dość. Nigdy nie czułem, że mam dość pieniędzy i nigdy nie czułem, że miałem dość dziewczyn.”
TWARDOŚĆ:
„Robiłem wiele trudnych rzeczy, ale trudności fizyczne nie są dla mnie takim wyzwaniem jak trudności mentalne. W kwestiach fizycznych po prostu zagryzasz zęby, przełykasz ból i przesz do przodu.”
„Ludzie mówią mi w kontekście mojego sukcesu – to dlatego, że taki z ciebie mega-twardy skurwysyn, ale prawda jest taka, że wszystko sprowadza się do tego jak bardzo tego pragniesz. Tylko dwa razy w życiu udało mi się przepłynąć 50 metrów pod wodą – i oba te razy podczas selekcji do Navy SEALs kiedy powiedziałem sobie: albo się uda albo stracę przytomność. Czarno-białe. Albo albo. To dlatego dużo łatwiej jest ludziom, którzy uważają, że nie mają wyboru. Tym, którzy nie mają alternatywy. Bo im więcej masz wyborów, tym trudniej ci będzie dokończyć.”
Nie zostaniesz mistrzem mając alternatywne drogi ucieczki – Dan BILZERIAN
STARZENIE SIĘ:
„Jakość nie szczególnie przejmuję się długowiecznością.”
Nie zmienia faktu, że dba o sobie, je „czysto”, ćwiczy 7 x w tygodniu i suplementacje, również rzeczy na receptę.
A oto moja ulubiona wymiana zdań z prowadzącym z nim wywiad:
– Jak radzisz sobie ze starzeniem się?
– Hormonalna terapia zastępcza.
– Chodzi mi bardziej o aspekt mentalny…
– Hormonalna terapia zastępcza…
„Testosteron odgrywa naprawdę potężną rolę w naszym procesie myślenia i podejmowania decyzji, w naszym napędzie, agresji, popędzie seksualnym i apatycie na ryzyko. W skrócie – działa globalnie. To naprawdę jest TEN JEDEN NAJWAŻNIEJSZY element. Więc jeśli utrzymasz jego poziom odpowiednio wysoko, powiedzmy na takim poziomie jak u zdrowego 25-latka, zaczniesz zachowywać się ponownie jak młody facet. To wpłynie również na przedłużenie życia, poprawę jego jakości, lepszą regenerację a to pozwoli ci być na wyższych obrotach i na wyższym poziomie. Po prostu utrzymuj się w górnych granicach fizjologicznych stężeń to i efektów ubocznych prawie nie będzie.”
SŁOWA KOŃCOWE:
„Najbardziej żałować będziesz tego na co się nie porwałeś a nie tego, co ci nie wyszło. To to na co się nie porwałeś będzie cię gnębiło do końca – to czego pragnąłeś a jednak nie zrobiłeś. Mi nie wychodziło tysiące razy i tysiące razy coś totalnie spierdoliłem, ale to mnie nie nawiedza. Prześladuje mnie jedynie to, czego nie spróbowałem. Nienawidzę porażki ale porażka jest naturalna i poniesiesz ją nie raz. Jest częścią życia. To że nie cierpię przegrywać nie oznacza dla przykładu, że przestanę grać w szachy. I zazwyczaj uczysz się więcej po przegranej niż po zwycięstwie. Na dobrą sprawę po wygranej gówno się uczysz, poprawiasz jedynie swoją pewność siebie. Ale najlepsze lekcje wyciągniesz z niepowodzeń.”
„Moja porada dla młodych jest taka: myśl niekonwencjonalnie i podejmuj ryzyko. Bo nie spotkałem nigdy człowieka wielkiego sukcesu, który nie był gotowy go ponosić. I – niezależnie jak bardzo z moich ust trąci to hipokryzją – nigdy nie bój się porażki. Bo moment w którym porzucisz strach przed niepowodzeniem będzie momentem w którym zaczniesz odnosić sukces. Tego nauczył mnie hazard – żeby wygrywać, trzeba ryzykować. A nigdy nie zdobędziesz wielkiego bogactwa bez ponoszenia wielkiego ryzyka.”
Co przywraca nas do punktu wyjścia, więc dla przypomnienia:
„Ale jeśli chcesz nadal grać w tę grę – i grać w nią z entuzjazmem – potrzebujesz optymalnego z punktu grania modelu świata (…) No bo jeśli masz teorię wszechświata, która zniechęca cię do gry, to po co próbować? Lepiej od razu strzelić samobója… Wszak będzie chciał grać tylko wtedy, kiedy uznasz, że gra jest warta świeczki. Satysfakcjonująca teoria wszechświata to taka, która zachęca do obstawiania zakładów. (…) Czyż nie jest optymalnym założenie, że NIE JESTEŚ jedynie bezradną kukiełką rzuconą na pastwę krwawego losu w życiu zwanym piekłem? Nigdy nie będziesz miał energii i ochoty do gry o ile nie założysz, że sytuacja – Twoja i ogólna – jest ZAWSZE OPTYMALNA. I tak naprawdę, gdzieś tam w głębi , zawsze czujemy spokój i radość, jednak udajemy, że tego nie czujemy, bo to dodaje życiu kolorków. Udajesz nieszczęście, by móc zaznać szczęścia. A w udawaniu nieszczęścia staliśmy się prawdziwymi mistrzami. Zasada jest prosta – jeśli nie wiesz jak wygląda kolor czarny, to nie będziesz wiedział jak wygląda kolor biały – i odwrotnie…
Powstaje więc fundamentalne pytanie: czy definiujesz siebie jako ofiarę tego świata czy jako świat? (…) Bo jeśli uznasz, że nikt niczego ci nie narzuca to przestajesz być ofiarą, bo wtedy wiesz, że w ten czy inny sposób, to ty to robisz. To że nie wiesz jak lub dlaczego lub to że nie umiesz tego wyjaśnić słowami nie oznacza absolutnie, że to nie ty. I właśnie wtedy i tylko wtedy będziesz mógł z werwą i przekonaniem powiedzieć na cały głos – TO JA JESTEM ODPOWIEDZIALNY ZA MOJE ŻYCIE i niezależnie od tego, czy jest ono w tej chwili komedią czy tragedią, to moja sprawka! A opcja to znacznie lepsza niż uznanie siebie z nędznego grzesznika czy bezwolną ofiarę.”
(…) Za każdym działaniem kryje się jakiś gracz. I graczem tym jesteś ty. Z tym, że grasz z sobą samym w chowanego, bo ta gra po części do tego się sprowadza. To taka gra w grze: pojawiam się i znikam. A ponieważ bawisz się w chowanego – celowo (choć nie musisz o tym świadomie pamiętać) zapominasz o tym kim jesteś: że to ty jesteś podstawą wszystkiego tego co się dzieje.
… Jeśli jesteś gotowy by się obudzić, to się obudzisz a jeśli nie jesteś, to nadal będziesz udawać bezbronną ofiarę. A skoro tego słuchasz, zakładam, że jednak rozpoczynasz proces wybudzania się. Jednak nie wybudzisz się póki nie zapłacisz za to ceny, którą jest poczucie winy, czy niepokój i lęk, który wynika z gry w chowanego przed samym sobą.”
oraz:
„Często powtarzam ludziom, że najlepsza rada jaką kiedykolwiek otrzymałem brzmi: żyj jakbyś był głównym bohaterem własnego filmu. Twój film zaczyna się dokładnie w tej chwili a twoje życie jest obsraną porażką – zupełnie jak w każdym filmie z Arnoldem, gdzie budzi się i wrzuca do blendera kawałek pizzy i resztkę lodów. Dokładnie tak jak ci wszyscy kolesie na granicy załamania, którzy przykładają sobie lufę do głowy ale rezygnują w ostatniej chwili bo ze zdjęcia patrzy na nich córka…
Udaj, że to właśnie ty. Udaj, że to właśnie początek twojego filmu i film ten ukazuje cię jako totalnego nieudacznika – i po prostu zdecyduj nigdy więcej nim nie być. I zacznij żyć jakby na każdym kroku, bez przerwy, podążała za tobą ekipa filmowa dokumentująca wszystko co robisz i analizująca twoje wybory i zachowania.”
-
22 sierpnia, 2019 o 18:24
Cześć Rafał,
Dzięki za kolejny wpis!
W wywiadzie dla Miroburn mówiłeś, że następny odcinek będzie dla 20-latków o tym jak planować swoją karierę. Rozumiem, że ten odcinek jeszcze przed nami?
Kolejna sprawa – co Twoim zdaniem lepiej robić? Każdego ranka wzbudzać w sobie gniew poprzez wmawianie sobie w jakiej obecnie dupie jestem i motywować się, że jeśli nic z tym nie zrobię będę w jeszcze większej… Czy może motywować się pozytywnie tj. czytać nasz „słój z ciasteczkami”, przypominać sobie co osiągnąłem do tej pory i w ten sposób się wzmacniać swoją wiarę w siebie.
Pozdrawiam -
22 sierpnia, 2019 o 22:51
1) Wpis dla 20-latków zapewne będzie, wstrzymałem się bo był dość nudny..
2) Nie masz się motywować, tylko masz robić. Wyznacz sobie jedno zadanie, które danego dnia przesunie Cię w wyznaczonym kierunku i je wykonaj. Nie masz zarządzaj swoim nastrojem, tylko robić wyniki. Po prostu ich od siebie wymagaj. Nie potrzeba do tego ani wkurwu ani entuzjazmu. -
2 września, 2019 o 19:31
Rafał, wielki szacun za to co robisz. Kawał dobrej roboty.
-
1 października, 2019 o 00:08
Dzieki Maciej!
-
30 października, 2019 o 22:25
Rafał,
Kiedyś trafiłem.ma DiBiego.
Kiedyś przeczytałem wiele książek i właściwie ciągle czytam kolejne.
Kiedyś miałem cele, a później je zrealizowałem, a później stałem się kimś kogo dziś nie lubię.Wszystko płynie i.my także.
Mój ojciec zapewne nigdy nawet nie wypowiedział kwoty 400 000 000$, Twój pewnie też.Ale jedno jest pewne, formą i konstrukcją tego posto-podcastu przesunąłeś moją granicę mentalną.
DiBi był tu tylko „scenografią” on i nawet jego dziewczyny 😉Jedno co mnie nurtuje, skąd tyle fragmentów jego przekazu?
Serdecznie pozdrawiam i ku..a czas wrócić do gry.
-
1 listopada, 2019 o 13:59
Dzięki JPT.
O to chodziło – każdy 'bohater’ postu ma być jedynie tłem i lustrem, w którym możesz się przejrzeć. Fragmenty pochodzą że wszystkich dłuższych wywiadów, do których udało mi się dotrzeć. A jest ich raptem kilka. -
12 października, 2019 o 14:10
Poważnie???… :D:D:D mając 38 lat musi korzysta z hormonalnej terapii zastępczej, środków wspomagających erekcję i „tabletek powiększające członka”. hahaha.
No naprawdę, prawdziwy samiec alfa, któremu nie chce już stać bez wspomagania. Wygrał życie normalnie :D:D::D. Najlepszy przykład do naśladowania. ( doprowadzić się do zawału serca w wieku 32 lat (sic!)- wtedy już zaczął korzystać z Viagry-ROTFL).
Koleżka bez swojego starego byłby zupełnie nikim. Zerem. Wywalono go z programu Navy SEALs – „safety violation on the shooting range”. Nie dbał o bezpieczeństwo kolegów, więc nie nadawał się na komandosa.
Masakra. To żeś autorze wybrał przykład człowieka sukcesu :D:D:D. On zejdzie przed 50. -
16 października, 2019 o 03:23
Po co przeciągać? 50 lat to już próg, za którym drastycznie rośnie zachorowalność na raka, choroby degeneracyjne tkanek itd., a bohater artykułu nie jest gatunkiem statecznego dżentelmena, który planuje zakończyć życie mając sto lat i bezbronnie leżąc na łożu śmierci otoczony wnukami. Można się z nim nie zgadzać, ale jego metody są skuteczne i stare jak świat, po prostu czysta, niepoprawna politycznie mądrość przekazywana z pokolenia na pokolenia.
-
1 listopada, 2019 o 08:27
Witam Rafał z tego conpamietam mowiles ze bedziesz dodawal wpisy z większą częstotliwością. Zaspałes? Co Cię powstrzymuje? Chyba nie chcesz nam powiedzieć że Ty sam ?
Pozdro !:) -
1 listopada, 2019 o 14:04
Piszę jak mam coś ciekawego do powiedzenia. Nie dodam żadnego wpisu, który nie przejdzie mojej próby jakości. Niezależnie od tego co wcześniej powiedziałem. Ty widzisz tylko blog/ podcast i to jest 100% wszystkiego co widzisz. Dla mnie blog/podcast to raptem 5% tego co robię. Pozostałe 95%, czyli praca indywidualna z ludźmi, jest niewidoczna i ma być niewidoczna.
Generalnie, każdy post uznawaj za definitywnie ostatni. Bo nie daję gwarancji, że jakikolwiek się jeszcze pojawi.
-
30 października, 2019 o 22:28
Dziękuję za tą tonę materiału, która tu zrobiłeś i ulepiłeś w tak mistyczną całość.
Szacunek. -
1 listopada, 2019 o 13:57
Dzięki JPT!
-
4 listopada, 2019 o 17:34
Dziękuję jak zwykle super wartość.
-
6 marca, 2020 o 19:21
JEsteś Kotem! Super wiedza i merytoryka!
-
6 marca, 2020 o 19:21
Bardzo dziękuję Bartek!
Dodaj komentarz