Jak przestać przejmować się tym co myślą inni

Prośba – pomyśl o kimś kogo podziwiasz, o kimś, kto Cię inspiruje. Serio – zrób to TERAZ.

Już? OK. Oczywiście nie wiem kim ten ktoś jest, ale pozwól, że zgadnę:

  • jest postacią SILNĄ a nie słabą
  • nastawiony jest na OSIĄGANIE a nie na unikanie
  • widzi MOŻLIWOŚCI tam, gdzie większość dostrzega zagrożenia
  • żyje w sposób DUMNY, co jest zaprzeczeniem wstydu

Zgadłem? Zgadza się? Zapewne się zgadza. I bardzo dobrze, oby się zgadzało, bo to oznacza, że masz TAKI POTENCJAŁ w sobie. To właśnie mówi nam „ZASADA STRUNY”: podziwiasz tych, którymi możesz być! Gdybyś nie miał(a) tej struny już w sobie, nie wydawałaby ona dźwięku zwanego podziwem czy inspiracją. Bo pomyśl – dlaczego z dziesiątek tysięcy ludzi na świecie wybrałeś akurat TĘ postać? Ano właśnie dlatego – dlatego, że reprezentuje ona dla Ciebie PUNKT ODNIESIENIA. Dlatego, że – jak to mawiają – GRA Ci w duszy…

Mówiąc inaczej – podziwiamy ludzi, którzy NIE WSTYDZĄ i NIE BOJĄ się okazywać KIM SĄ i CZEGO CHCĄ. Czyli podziwiamy ludzi, którzy WYBRALI EKSPRESJĘ. Tą ekspresją może być sztuka, biznes, sport, polityka, działalność charytatywna czy duchowa. To bez znaczenia. Ale to ludzie, którzy NIE UKRYWAJĄ za czym się opowiadają (się zrymowało).

Dobra. Czyli sporo już wiemy. Chcesz od swojego życia WIĘCEJ i przeszkadza Ci to, że – chociażby czasami – przejmujesz się tym co pomyślą sobie inni.

Skusisz się?

Otóż pozwól, że rozprawimy się z tematem od razu. To że przejmujesz się czy martwisz tym co inni pomyślą czy powiedzą NIE jest problemem. To JEDYNIE OBJAW. Problemem jest to, że:

  1. PRZYWIĄZUJESZ SIĘ do tego co myślisz i czujesz
  2. Brakuje Ci wielkiego i ambitnego PROJEKTU

Przywiązujesz się do swoich myśli i odczuć bo nie WYTRENOWAŁEŚ w sobie UMIEJĘTNOŚCI działania POMIMO tego co myślisz i POMIMO tego co czujesz. A musisz nauczyć się działać POMIMO tego co myślisz i czujesz z tego prostego powodu, że nie masz pełnej kontroli nad tym co myślisz i czujesz. Za to masz kontrolę nad tym co robisz i nad tym co IGNORUJESZ.

Zwróć uwagę na ten cytat:

Tym co myśli są same myśli – William James

Nie masz wrażenia, że Twoje myśli robią się jakby same? Że po prostu są bytem niezależnym od Ciebie? Ja mam, bo tak jest i u mnie i u Ciebie. I tak będzie, bo na tym polega ta GRA. Myśli są. Odczucia są. Jednak Ty NIE jesteś swoimi myślami. I nie jesteś swoimi ODCZUCIAMI. Jeśli myśli, emocje i odczucia są spójne z tym co chcesz robić, jeśli Ci pomagają to zajebiście – będzie Ci dużo łatwiej. Jednak nie zawsze są i nie zawsze będą – dlatego musisz nauczyć się żyć i działać POMIMO. Co, prostym językiem oznacza, że masz nauczyć się je IGNOROWAĆ czyli mieć W DUPIE.

Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że nasze myśli i odczucia mają niezwykłą moc. Moc rządzenia naszym życiem i – niestety – rozbijania nas o życiowe skały. I to prawda – ta mgła może stać się betonem o ile jej na to pozwolisz. Jednak to wciąż jedynie mgła a betonem staje się TYLKO wtedy, kiedy myśli i emocje zamienisz w działanie. Poza tym przypadkiem myśli i odczucia NIE mają mocy sprawczej. Gdyby myśli i odczucia miały moc sprawczą, żaden samolot nie miałby szans dolecieć do celu, bo większość pasażerów myśli i odczuwa rychło nadchodzącą lotniczą katastrofę.

A więc nastawiasz się na OSIĄGNIĘCIA czy na UNIKANIE?

Tak więc, jeśli jeszcze raz spojrzysz na tych, których podziwiasz, zobaczysz, że nie byli ani ludźmi-myślami ani ludźmi-odczuciami, tylko byli ludźmi-czasownikami, a więc ludźmi, którzy zajmowali się WYRAŻANIEM SIEBIE (ekspresją) poprzez robienie. Nawet jeśli podziwiasz filozofa albo myśliciela, to podziwiasz go tylko i wyłącznie dlatego, że pozostawił po sobie jakiś ślad, czyli coś ZROBIŁ. Czyli – co omówimy sobie nieco dalej – miał swój PROJEKT i zajmował się jego REALIZOWANIEM. Realizowaniem a nie RUMINOWANIEM…

Ruminacje – rodzaj obsesyjnych myśli, charakteryzujący się ciągłymi wątpliwościami co do jakości i faktu wykonanych czynności (…) Określenie oznacza również uporczywe myśli koncentrujące się na przeżywanych symptomach stresu oraz jego przyczynach w rozumieniu chorego (…) – Wikipedia

Co prowadzi nad do dwóch bardzo ważnych par pojęć: SZUM kontra SYGNAŁ i BODZIEC oraz REAKCJA.

Jeśli jeszcze raz spojrzysz na swoich idoli, na ludzi, których podziwiasz, okaże się bardzo szybko, że wiedzieli KIM są oraz CZEGO CHCĄ. Wiedzieli za czym się w życiu opowiadają i wiedzieli przeciwko czemu się w życiu opowiadają. Mówiąc prościej – zdawali sobie sprawę ze swoich WARTOŚCI i PRZEKONAŃ i byli gotowi ich BRONIĆ. To właśnie były ich PROJEKTY, projekty, na których zależało im tak bardzo, że nie interesowało ich nic poza nimi – mieli gdzieś krytykę, mieli gdzieś sceptyczne spojrzenia, mieli gdzieś przeszkody, niepowodzenia, potknięcia, własne wątpliwości, obawy czy lęki.

W skrócie:

Zależało im tak bardzo, że przestało im zależeć (na niemal całej reszcie)

Bo widzisz – kiedy OKREŚLISZ już KIM JESTEŚ / KIM CHCESZ BYĆ – między innymi na podstawie ludzi, których podziwiasz, zaczynasz ZAWĘŻAĆ chaotyczna i rozproszoną rzeczywistość. Zaczynasz – na początku powoli ale pewnie – DOSTRAJAĆ się do SYGNAŁU – sygnały w otaczającym Cię oceanie SZUMU.

Jordan i ODWRACANIE GRY

Pozwól, że podam Ci prosty przykład: jedziesz samochodem i postanawiasz posłuchać klasycznego rocka. Szumem będzie wszystko co klasycznym rockiem nie jest. Tak więc będziesz dostrajać swoje radio do czasu, kiedy trafisz na WŁAŚCIWY SYGNAŁ. Sprawa jest prosta i banalna – IGNORUJESZ wszystkie inne stacje radiowe aż trafisz na tę – z punktu widzenia Twojej INTENCJI – właściwą. I zwróć uwagę, że nie ma w tym żadnej agresji, nie ma żadnej wrogości – chcesz posłuchać klasycznego rocka, więc olewasz to co nim nie jest  i słuchasz tego, co nim jest. Proste.

Czy ta analogia została zrozumiana?

Jakość Twojego życia zależy od tego jak ZARZĄDZASZ przestrzenią pomiędzy BODŹCEM a Twoją REAKCJĄ. Tym bodźcem może być coś wewnętrznego (pragnienia, lęki, marzenia, popędy czy tendencje, które już posiadasz) lub coś zewnętrznego (pogoda, zdarzenia losowe czy inni ludzie). Generalnie możemy bezpiecznie założyć, że w wielu wypadkach NIE masz kontroli (oraz wpływu) na BODŹCE. No bo zobacz: czy jesteś w stanie w pełni kontrolować to co myślisz? Nie, prawda. Ale jesteś (a przynajmniej już wkrótce będziesz w stanie to IGNOROWAĆ).

Ale się lekko rozpraszam. Wracamy do bodźca. Zatem wiemy już, że jest bodziec. Jest też REAKCJA. Niestety, w większości automatyczna i w większości niekorzystna – ale właśnie ten nieprzyjemny drobiazg będziemy chcieli tutaj zmienić. Tak więc, REAKCJA, na którą MOŻESZ mieć wpływ, może być albo odruchowa (czyli automatyczna) albo ŚWIADOMA, czyli zgodna z Twoją INTENCJĄ. W interesującym nas tu kontekście, czyli przejmowania się tym co pomyślą inni, Twoja reakcja jest AUTOMATYCZNA i niekorzystna – bo ogranicza Ciebie i Twoje działania (czyli Twoją ekspresję).

Pomiędzy BODŹCEM a REAKCJĄ jest przestrzeń. Ta przestrzeń (a czasami to ułamki sekund) pomiędzy bodźcem a reakcję to miejsce, gdzie znajduje się Twoja NAJWIĘKSZA I NAJWAŻNIEJSZA SIŁA, MOC, WOLNOŚĆ i OSOBISTA WŁADZA. Właśnie w tej przestrzeni. Jeśli zapanujesz nad tą przestrzenią, jeśli bacznym okiem będziesz ją patrolować jak Strażnik Teksasu, Chuck Norris – zaczniesz żyć, jak Twój bohater, w DUMIE, w SILE, w ŚWIADOMOŚCI, w MOŻLIWOŚCI, w ODWADZE i w WYBORZE.

Chucku Cię ochroni mój okruszku mały / Nie da Cię ukrzywdzić, strącić Cię ze skały / Chucku Cię obroni, Ty kruszynko moja/ Nic Ci się nie stanie, gdy między Bodźcem a Reakcją stoi…

Tak więc, parafrazując nieco słowa Viktora Frankla:

W PRZESTRZENI POMIĘDZY BODŹCEM A REAKCJĄ LEŻY TWOJA PRAWDZIWA SIŁA

Zatem: jak reagujesz na SZUM? A jak reagujesz na SYGNAŁ? To Twój WYBÓR.

Jest taki fajny koleżka, który nazywa się Brian Little i jest profesorem psychologii specjalizującym się w psychologii osobowości. Ponoć najwybitniejszy specjalista! I najważniejsza lekcja, której nauczyłem się od niego polega na tym, że na nasze szczęście:

PROJEKTY KSZTAŁTUJĄ POSTAWY

Mówiąc inaczej, kiedy zajmiesz się TWORZENIEM swojego życia, zamiast reagowaniem na co, jak inni reagują na Ciebie, zatem, kiedy zajmiesz się SWOIMI PROJEKTAMI, Twoja osobowość zacznie dopasowywać się do wymagań projektu. Dla przykładu: profesor Little jest osobą bardzo introwertyczną, jednak jego miłość do psychologii i pasja „zarażania” psychologią swoich studentów sprawiła, że w kontekście pracy, profesor jest ekstrawertycznym wymiataczem. Dlaczego? Dlatego, że jego projekt, projekt pod tytułem „ZARAŻAĆ LUDZI PASJĄ DO PSYCHOLOGII” wymusił na nim zmiany – tak się bowiem dziwnie składa, że nie da się nikogo zainteresować poprzez zanudzenie go na śmierć. Tym samym, profesor Little nauczył się być charyzmatycznym showmanem – środowisko, które wytworzył swoimi projektem spowodowało zmianę.

Mówiąc jeszcze inaczej, profesor Little przestał być samolubnym i egoistycznym chujem myślącym jedynie o tym jak się czuje i pragnącym jedynie własnej emocjonalnej wygody i poprzez PODŁĄCZENIE się pod projekt, który jest WIĘKSZY od niego samego, stał się LEPSZYM, WIĘKSZYM i bardziej ELASTYCZNYM oraz SKUTECZNYM człowiekiem. Pomaga ludziom POMIMO tego, że nie było to dla niego na początku naturalne. POMIMO – czy to jasne?

i jakoś sobie chłopak radzi…

Jeśli jeszcze nie dotarła do Ciebie najważniejsza lekcja Twojego wpisu pozwól, że wyłożę Ci ją wprost: przejmujesz się tym co pomyślą sobie inni, paraliżuje Cie to, bo JEST CI TAK WYGODNIE. A jest Ci tak wygodnie bo jesteś pieprzonym samolubem i egoistą, kręcącym się jedynie wokół własnej osi. Rozpieprzasz swoje własne życie babrząc się we własnych myślach, odczuciach i emocjach  zamiast zająć się tym co KONSTRUKTYWNEGO można zrobić.

Twoim pierdolonym moralnym OBOWIĄZKIEM jest rozpoznanie tego, w czym jesteś DOBRY / MOCNY i maksymalizowanie tego potencjały w taki sposób, żeby było to korzystne i dla Ciebie i dla świata (nawet jeśli będzie to jedynie malutka, elitarna i zamknięta grupka). To jest Twój obowiązek – a nie kurwa się-dobrze-czucie! Masz zadbać o siebie i masz zadbać o innych w oparciu o to co chcesz i umiesz robić.

Perspektywa krytyki osłabia Cię, bo nie dajesz sobie szansy na ZAHARTOWANIE SIĘ – bo umniejszasz siebie, bo ograniczasz siebie i nie masz kurwa jaj żeby dać sobie samemu SZANSĘ na bycie kimś SILNIEJSZYM. Bo myślisz tylko o sobie i starasz się kontrolować to, czego kontrolować się nie da – myśli, emocje i odczucia.

A teraz powiedz mi sam(a): po kiego chuja, skoro nie jesteś w stanie kontrolować SWOICH myśli, swoich ODCZUĆ i swoich EMOCJI, bo myśli, emocje i odczucia pojawiają się same, zajmujesz się tym co ja sobie o Tobie pomyślę, skoro nawet ja nie jestem w stanie kontrolować tego co myślę i o sobie i o Tobie? Jak chcesz to WYGRAĆ i co chcesz w ten sposób ZYSKAĆ?

Miliarder i jajcarz z jajami, Sam Zell (AP Photo/M. Spencer Green)

„To TY jesteś odpowiedzialny za to, żeby maksymalizować UMIEJĘTNOŚCI, które są Ci dane. I kiedy już się na coś zdecydujesz, ZAINWESTUJ w to siebie całego a potem mierz w DOSKONAŁOŚĆ. Nie chcę, żebyś naśladował moje osiągnięcia. Chcę za to, żebyś naśladował SPOSÓB w jaki żyłem: moją koncentrację, mój wysiłek i moje oddanie sprawie.” Oto czego uczy swoje dzieci i swoje wnuki wart ponad 5 miliardów dolarów Sam Zell – miliarder polskiego pochodzenia (i jedna z moich ulubionych biznesowych postaci).

Skoro wiemy już, że inspirują Cię ludzie, którzy nastawieni są na OSIĄGANIE a nie na unikanie, skoro wiemy, że masz w sobie ten potencjał, bo inaczej by Cię nie inspirowali, to dlaczego POZWALASZ sobie na to, żeby rozpraszać się tym co myślą inni? Jak masz CZUĆ SIĘ dobrze ze sobą samym, jeśli ZDRADZASZ swój potencjał, SWOJE wartości, SWOJE marzenia i SWOJE ideały? Jeśli ręce służą Ci nie do TWORZENIA tylko do odganiania się od spojrzeń innych i błagania ich o jałmużnę akceptacji?

Tak więc, przejmuj się i martw ile chcesz i POMIMO tego wszystkiego zacznij zajmować się tym, czym CHCESZ się zajmować. Kiedy będziesz robić to co dla Ciebie ważne, kiedy będziesz robić to co ma dla Ciebie SENS, tak samo jak profesor Little, zaczniesz się HARTOWAĆ, Twoja osobowość zacznie się zmieniać i Ty nabierzesz więcej SIŁY i PEWNOŚCI. I ta SIŁA i PEWNOŚĆ nie będą pochodziły bezpośrednio z opinii innych ludzi (bo na to nie masz wpływu) tylko z Twojej DUMY wynikającej z ZAJMOWANIA się tym co dla Ciebie WAŻNE, tym co SENSOWNE, tym co dodaje Tobie ENERGII.

Niech krytyka Cię nie rozprasza…

Jeśli uważniej śledzisz ten blog to wiesz, że oddzielam mózg (czyli organ biologiczny vel twardy dysk) oraz umysłu, czyli wyższej funkcji, która pozwala nam rozwijać się i przekraczać wiele ograniczeń. To UMYSŁ odpowiada za INTENCJĘ, za ŚWIADOMOŚĆ, za CELOWE ZMIANY – w wielkim skrócie, za bycie CZŁOWIEKIEM. Jeśli lęk przed tym co pomyślą sobie o Tobie inni paraliżuje Twoje działania – to jest właśnie MÓZG w akcji. Jeśli na tym zakończysz, mózg wygrał z umysłem a Ty jesteś ograniczoną, pokurczoną i umniejszoną wersją siebie.

Jeśli jednak swoje obsrane ze strachu pantalonki postanowisz potraktować jako nawóz pod szybki wzrost i rozwój, Twój UMYSŁ zaczyna przeprogramowywać Twój tryb domyślny, czyli Twój umysł zaczyna zmieniać wdruki w Twoim mózgu. Zaczynasz ŚWIADOMIE przemieszczać się w wybranym przez siebie kierunku, dokonujesz WYBORU, podejmujesz DECYZJĘ, która – choć na początku niewygodna a często bolesna – sprawi, że staniesz się SILNIEJSZYM i SKUTECZNIEJSZYM człowiekiem.

Mówiąc inaczej, powinno to wyglądać tak, że UMYSŁ prowadzi MÓZG, dzięki czemu MÓZG może mieć wgrane nowsze, lepsze oprogramowanie. Niestety, w większości przypadków jednak jednak tak, że prowadzi nas czysta BIOLOGIA, czyli STRACH wygrywa nad ROZWOJEM.

Se zbuduj autostradę…

Problem z mózgiem, w zdecydowanej większości przypadków, polega na tym, że mózg jest trochę jak ten pojebany partyzant z kawału, który nie wie, że wojna skończyła się 25 lat temu więc dalej zaminowuje mosty. Wszędzie węszy spiski, wszędzie szuka wrogów, zagrożeń i niebezpieczeństw  i wszędzie podkłada EMOCJONALNE ŁADUNKI wybuchowe – bo celem mózgu jest przeżyć. Wszystko odnosi bezpośrednio do siebie, wszystko bierze na serio a ludzi dzieli na tych, którzy już są wrogami i na tych, którzy dopiero nimi będą.

UPRASZCZAJĄC:
pesymizm / 'realizm’ = MÓZG
optymizm = UMYSŁ

Miało to oczywiście głęboki sens tysiące lat temu, kiedy tygrysy szablozębne faktycznie mogły wyrwać Ci dupę razem z flakami. Dziś tygrysów tych już nie ma, ale lęk nam pozostał. A ponieważ na górze, czyli w Twojej głowie toczy się WOJNA o dominację: wojna pomiędzy SIŁAMI UMYSŁU a SIŁAMI BIOLOGII (mózgu), przypomina to trochę sytuację z programu Cesar Millan Zaklinacz Psów, gdzie treser Cesar Millan tłumaczył właścicielom krwiożerczych ratlerków, że skoro oni nie przejęli kontroli i panowania nad stadem, MUSIAŁ to – powtarzam, MUSIAŁ – zrobić to ten biedny 3-kilogramowy piesek. W tej analogii ludzie są UMYSŁEM który scedował władzę a ratlerek jest BIOLOGIĄ, która musiała wypełnić pustkę – bo, jak wiadomo, Natura nie lubi próżni.

Cesar Millan paczy w oczy wrogu (tak, wiem, że to nie ratlerek, ale nie znalazłem fajnego foto z…)

Zatem, jak wiadomo wszystkim poza anarchistami, anarchia zawsze prowadzi do dyktatury – czyli jeśli nie przejmiesz kontroli nad swoim mózgiem, on przejmie kontrolę nad Tobą. Tak więc, za każdym razem kiedy:

  • czujesz coś, czego nie chcesz
  • robisz coś, czego nie chcesz
  • mówisz coś, czego nie chcesz
  • myślisz coś, czego nie chcesz

jest to niechybny znak, że MÓZG przejął kontrolę i – wcześniej czy później – wpierdolisz się w jakieś kłopoty.

Czyli swoje życie możesz prowadzić w oparciu o:

DUMĘ lub wstyd
OSIĄGANIE lub unikanie
ŚWIADOMOŚĆ lub nieświadomość
MOŻLIWOŚCI lub ograniczenia
SIŁĘ lub słabość
ODWAGĘ lub tchórzostwo
WYBÓR lub brak wyboru
SKUTECZNOŚĆ lub bezradność
TWORZENIE lub automatyczne reagowanie
WYGRYWANIE lub przegrywanie

Jak się zapewne domyślasz, po lewej stronie mamy to, co jest SYGNAŁEM, co jest INTENCJĄ, co jest UMYSŁEM. Wiemy już, że ludzie których podziwiasz właśnie w taki sposób przeżyli swoje życie. Nie oznacza to, że wychodziło im wszystko i zawsze – nikomu nie wychodzi wszystko i zawsze, w końcu:

nawet Superman nie był Supermanem przez cały czas
bo przez większość czasu był JEDYNIE Clarkiem Kentem, prawda?

Chodzi jednak o to, że ci, których podziwiamy szli W TYM kierunku a kiedy zbaczali z drogi to na nią WRACALI.

I to właśnie to WRACANIE jest tu najważniejsze. Co prowadzi nas do ostatniego elementu tego postu, czyli TRENINGU, który pozwoli ZDYSCYPLINOWAĆ Twój panoszący się jak smród po gaciach mózg. Tak więc bowiem składa, że aby wiedzieć KIM się jest, CZEGO się NAPRAWDĘ chce i aby stworzyć BUFOR pomiędzy BODŹCEM A REAKCJĄ trzeba podłączyć się pod SYGNAŁ. A żeby podłączyć się pod SYGNAŁ, trzeba nauczyć się być OBECNYM. A żeby nauczyć się być OBECNYM trzeba umieć olewać SZUM, czyli próbujące przejąć kontrolę nad nami myśli, emocje i odczucia.

…czyli traktujesz się tak, jak sobie na to pozwolisz…

I w tym pomaga TRENING uważności / obecności zwany czasami MEDYTACJĄ. Teraz: ja nie lubię za bardzo słowa medytacja bo kojarzy mi się albo z nawiedzonym Hindusem z jakaś posraną kropką na czole siedzącym jak kretyn całymi latami pod palmą albo nadwrażliwymi, pseudo-uduchowionymi weganami w dziwnych pozach na dziwnych poduszkach. Pieprzyć to – nie na mojej warcie. Dlatego nie lubię używać słowa medytacja – za dużo kiepskich skojarzeń. Dodatkowo, medytowanie kojarzy się z jakimś „magicznym”, „wyższym” stanem, lewitowaniem na dobrą sprawę, więc ludzie którzy medytują zadają sobie zazwyczaj jedno z tych dwóch pytań:

  1. Kurwa, czy to już TEN stan?
  2. Kurwa, dlaczego nie jestem jeszcze w TYM stanie?

Słowo uważność jest fajne, ale w naszej kulturze ZWRACANIE UWAGI czy UWAŻANIE kojarzy się z koncentracją a koncentracja kojarzy się z wysiłkiem, skupieniem i napięciem – co całkowicie demoluje jakiekolwiek szanse na efekty tej techniki.

Dlatego lubię słowo „obecność” bo można być obecnym BEZ starania się, BEZ wysilania się, BEZ chęci osiągnięcia „wyższych” stanów, BEZ prób zgwałcenia wyniku. I tak to właśnie musi wyglądać. Im bardziej się starasz – tym bardziej spierdolisz. Jeśli zastanawiasz się „czy medytujesz poprawnie” – spierdolisz. Wszelkie próby zastanawiania się czy przejmowania uniemożliwiają Ci bycie OBECNYM.

Dlatego: po prostu usiądź sobie codziennie rano na parę minut. Usiądź wygodnie, tak jak lubisz, żadnych poduszek czy dziwacznych póz. Zamknij oczy i sobie bądź. W zrelaksowany, luźniutki sposób bądź ze swoim oddechem – NIE skupiaj się na nim, NIE koncentruj się na nim, tylko go sobie zauważaj.

Będziesz myśleć i będziesz się w to wkręcać. I bardzo dobrze – znaczy, że wciąż jesteś człowiekiem. Nigdy, powtarzam – NIGDY nie osiągniesz stanu NIE-MYŚLENIA, więc zapomnij bejbe. Nie chodzi o NIE-MYŚLENIE, chodzi o to, żeby sobie, jak motylek, lekko, łatwo i przyjemnie powrócić do PO PROSTU BYCIA, powrócić do oddechu.

To jest KURWA tak proste że wręcz poczujesz kompulsję by to sobie utrudnić. W końcu mózg uwielbia dramaty i walkę o byt. Jednak medytacja / uważność czy obecność to NIE walka o byt, tylko po prostu bycie. Powtarzam jeszcze raz: nie staraj się, nie próbuj, nie analizuj, nie przejmuj, nie zastanawiaj, nie wyczekuj. Se bądź.

I tak, będziesz myślami wybiegać – i bardzo dobrze – bo nie chodzi o to, żeby nie biegać, tylko chodzi o to, żeby WRACAĆ DO DOMU. Ot cała filozofia. Całą filozofią jest ODŁĄCZENIE się od emocjonalnych ładunków i wkręcania się.

Nie ma chuj we wsi – będziesz myśleć i będziesz czuć. I bardzo fajnie bo nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie co by było bez tego. Ale chodzi o to, żeby PIERWSZE LEPSZE myśli NIE definiowały Cię i nie stawały się dla Ciebie betonem. Ostatecznie to nie słowa innych ranią najbardziej – najbardziej rozpierdalamy samych siebie tym co SAMI do siebie gadamy. A gadamy wszyscy, w większości całkowicie tego nieświadomi.

I właśnie po to jest ten TRENING – nie po to, żeby zostać świętym (spokojnie, póki czytasz ten blog – nie zostaniesz, gwarantuję…), nie po to, że to akurat modne, nie po to, żeby lewitowac czując nirwanę. Cały ten trening jest JEDYNIE po to, żeby:

  • wyłapać kiedy się WKRECZASZ
  • czyli stworzyć przestrzeń pomiędzy BODŹCEM a REAKCJĄ
  • mieć WYBÓR
  • i dostroić się do SYGNAŁU

Teraz fragment specjalnie dla facetów:

  • nie, nie zostaniesz przez „medytację” Conchitą Wurst…
  • nie, nie będziesz przez to podnóżkiem i nie stracisz na męskości
  • nie, nie stracisz ambicji ani swojego napędu
  • i nie, nie będziesz impotentem

Czy Michael Jordan wydaje Ci się cipą? Kobe Bryant? Stephen Curry? LeBron James? Czy cały zespół amerykańskiego futbolu Seattle Seahawks to pipy? Rickson Gracie to ciota? Chłopaki z amerykańskich jednostek specjalnych w tym Navy SEALs? Nie? Nie cioty? Tak też i mi się wydawało…

To właśnie dzięki temu TRENINGOWI – bo to JEST trening – zyskasz MOC, SIŁĘ, WŁADZĘ. Będziesz dużo szybciej zauważać początki szczekania na siebie samego, nadchodzące fale negatywnych i toksycznych odczuć – i jak ten motylek (z tym, że dzięki treningowi to będzie ŻELAZNY MOTYLEK) powrócisz na poziom neutralności i obecności. Używając kolejnej metafory staniesz się OKIEM CYKLONU – czyli na zewnątrz panuje chaos, rozpierducha oraz nieporządek a środku spokój, cisza i uporządkowanie.

LeBron jak Nietzsche: „Co cię nie zabije to cię wzmocni.”

PODSUMOWUJĄC:

Nie chodzi o to, żeby się „nie przejmować” czy „mieć w dupie” tym co myślą i mówią inni. Chodzi o to, żeby zająć się WŁASNYM PROJEKTEM, który jest dla Ciebie WAŻNY i który ma dla Ciebie SENS – bo projekty nas kształtują. Nie szukaj więc wygody i nie chowaj głowy w piasek – mamy już wystarczająco dużo wygodnickich, samolubnych i myślących jedynie o sobie pip. Nie bądź kolejną z nich – za duża konkurencja.

Znajdź jakaś grupę ludzi, na której Ci zależy i POMÓŻ IM jakoś. Znajdź jakiś problem, który Cię BOLI i rozwiąż go. Zrób to tak, żebyś skorzystał(a) Ty i inni ludzie. Wyraź się w działaniu, TWÓRZ, nie reaguj. Wytrenuj swój mózg, żeby usuwać szum i POWRACAĆ do SYGNAŁU – czyli do tego KIM jesteś i CZEGO chcesz.

To że przejmujesz się tym co myślą inni NIE jest obciążeniem. To WEZWANIE – WEZWANIE do wzmocnienia się, do bycia kimś WIĘCEJ. Ale aby zacząć działać, musisz nauczyć się być OKIEM CYKLONU, uniezależnić od toksyczności w środku (część myśli, emocji i odczuć) oraz toksyczności na zewnątrz (krytyka, brak wsparcia, przeszkody). A cały „sekret” polega na tym, że to jest kurewsko PROSTE – o ile robisz to subtelnie (motylek!) a nie na siłę (palnik i obcęgi).

Ostatecznie nie chodzi Ci o to, żeby mieć w dupie co myślą inni. To szum. Chodzi Ci o to, żeby SOBIE UFAĆ. Bo świat bez zaufania jest niemożliwy. Tak więc CHCESZ SOBIE UFAĆ, bo wtedy, kiedy już sobie ZAUFASZ, opinie innych nie będą miały takiej mocy. Ale żeby sobie ZAUFAĆ, musisz podłączyć się do SYGNAŁU, do tego KIM jesteś i CZEGO CHCESZ. A w tym pomoże Ci przeanalizowanie tego KOGO już podziwiasz i TRENOWANIE OBECNOŚCI. Bo tylko wtedy Twój świat będzie toczył się tak jak powinien – ZE ŚRODKA NA ZEWNĄTRZ, nie odwrotnie.

A już zupełnie na sam koniec, mój ulubiony cytat dotyczący wrażliwości na krytykę. Władziu Valentino Liberace (serio tak się nazywał), mega-gwiazda estrad Las Vegas, zapytany przez dziennikarzy jak radzi sobie z krytyką odpowiedział wsiadając do swojego Rolls Royce’a:

Przepłakałem całą drogę do banku…

Chłopak wiedział KIM jest i CZEGO chce…

Życie to nie jebana próba generalna.
Przestań się tak kurwa oszczędzać!

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

  • Anna

    7 listopada, 2017 o 11:22 Odpowiedz

    Witam Rafale
    Kolejny inspirujący wpis. Dziękuję i zabieram się do pracy

    • Rafał Mazur

      7 listopada, 2017 o 11:45 Odpowiedz

      Dzięki i pozdrowienia Anna!

  • Anna

    23 listopada, 2017 o 14:49 Odpowiedz

    Witaj Rafale
    No i się zabrałam do roboty .Tylko nie zdawałam sobie sprawy jak to jest ku…o skuteczne .Jak sam mówisz prosto i metodycznie .Tylko tyle i aż tyle.Jednak trzeba uważać bo można łeb rozbić.
    Dzięki raz jeszcze .

    • Rafał Mazur

      23 listopada, 2017 o 15:24 Odpowiedz

      Gdybyśmy jako dzieci zrażali się upadkami, żadne z nas by dziś nie chodziło! Wygrywania Aniu!

  • Piotr

    2 czerwca, 2020 o 18:01 Odpowiedz

    “Rule your mind or it will rule you.”

    ~ Horace

Dodaj komentarz

Regulamin | Polityka Prywatności


Copyrights 2024 © Rafał Mazur; Powered by Azantic