O tym jak się nie zesrać ze stresu i strachu

A więc, dzieci moje, do zapamiętania rzecz prosta, a mianowicie 5P – gdzie '5′ to taka cyfra a 'P’ to taki literek.

NA 5P składają się (rymuję!)

– Przepona
– Powieki
– Po imieniu
– Pod wodą
– Po prostu

PRZEPONA: albo oddychasz przeponowo albo oddychasz klatką piersiową. Innego wyjścia nie ma. Dzieciątka i szczeniaczki oddychają przeponowo – czyli ruszają im się ich wypukłe brzuszki. Wygląda uroczo. Dodatkowo – działa uspokajająco.

Tak… z każdym wdechem i z każdym wydechem przypominasz sobie szczeniaczki…

W wielkim skrócie – tak oddychać się powinno. Przeponą. Oddychanie klatką generuje stres i wskazuje na stres. Zatem monitoruj się – czy jesteś szczeniaczkiem czy jesteś zestresowanym dziadygą?

Sobie połóż dłonie w okolicy splotu słonczego i sprawdzaj – porusza się podczas oddychania czy nie porusza? Balonik wypełnia się powietrzem czy nie wypełnia?

Ponoć, fizjologicznie, nie jest możliwe stracenie panowania nad sobą bez utraty panowania nad oddechem. Nie wiem czy tak jest czy nie jest, bo za każdym razem kiedy próbowałem to sprawdzić i oddychałem przeponowo, tak bardzo stresowałem się tym, że w ogóle się nie stresuję, że zaczynałem oddychać klatką…

A tak na serio – dobrym ćwiczeniem nauki ŚWIADOMEGO oddychania jest liczenie. Opcje masz dwie:

Liczysz w myślach od 1 do 10 w ten sposób:

Wdech – 1; wydech – 2, wdech 3; wydech 4 – aż dojedziesz do 10. Wtedy zaczynasz od początku. Pomylisz się – np wdechy stają się parzyste albo policzysz do 17 – od początku.

Wersja uproszczona: wdech/wydech – 1, wdech/wydech 2 i tak do 10. Zasada ta sama, z tym, że cyklem jest i wdech i wydech. Nieco łatwiejsze.

POWIEKI: jako, że jesteś już szczeniaczkiem wniosek z tego prosty – nie jesteś koliberkiem. Przestań więc trzepotać powiekami jak koliberek skrzydełkami. Chodzi zarówno o częstotliwość mrugania jak i szybkość zamykania powiek (migawki, że tam powiem).

Sprawdź, które z was mrugnie pierwsze – Ty czy Osho…

Im ludzie bardziej spokojne, tym mniej mrugajo. Ponieważ, jak już wiemy, stan emocjonalny nakręca ciało a ciało nakręca stan emocjonalny, oszukujesz się w kierunku zmiany poprzez ciało – tu oddech i powieki Twoje są spokojne.

Mrugaj mniej, mrugaj wolniej – w skrócie. Jak mówi znane rosyjskie powiedzenie:

Im mniej mrugajesz, tym spokojniejszym się stajesz.

To ostatnie było, oczywiście, z przymrużeniem oka…

Dobra, czyli wolno mrugający szczeniaczek. Jedziemy dalej.

PO IMIENIU: teraz zrobi się nieco dziwnie. Bo owszem, jesteś szczeniaczkiem, ale do siebie mówisz. Szczeniaczek 2.0 taki…

Gadamy do siebie – nawet do kilku słów na sekundę. I wierzymy w to co do siebie mówimy. Problem polega tu na tym, że zazwyczaj nie jesteśmy ani dla siebie szczególnie życzliwi ani sobie szczególnie pomocni.

W sumie cofam to co przed chwilą napisałem. Nie gadamy do siebie. Szczekamy na siebie. Czyli jednak szczeniaczek 1.0 panie dzieju…

No to czas na update.

Kojarzysz te sytuacje, kiedy błyskotliwie i z nonszalancją łatwością doradzasz swoim znajomym ale dar ten znika nagle i bezpowrotnie kiedy masz doradzić samemu/samej sobie?

Ducha nie gaście moi wierni. Od tej chwili to Ty będziesz swoim najlepszym doradcą, coachem, mentorem, trenerem, treserem, przyjacielem, powiernikiem, zausznikiem a nawet sierżantem.

Właściwy człowiek na odpowiednim miejscu powiedzie Ciebie ku szczęściu…

Bo od tej chwili mówisz do siebie w 3-ciej osobie. Mówisz do siebie dokładnie tak, jakbyś mówił do kogoś, komu chcesz POMÓC. Sam dobór słów jest kontekstowy i zależy od sytuacji – bo inaczej gadasz kiedy chcesz kogoś pobudzić a inaczej kiedy chcesz wyciszyć.

Nie zmienia to faktu, że mówisz do siebie używając swojego imienia, imienia i nazwiska, ksywy czy zdrobnień.

Zdaje się, że w „Bezwstydzie” mówiłem o tym, że moment kiedy zaczynasz mówić o sobie w 3-ciej osobie jest momentem, kiedy zaczynasz wchodzić na dobrą drogę. Tu, mówisz O sobie DO siebie. To bardzo, bardzo proste, przyjemne – i jak pokazują najnowsze badania psychologiczne – bardzo, bardzo skuteczne.

Nie musisz być dla siebie łagodny (ale możesz), nie musisz być miły (ale możesz) ani kulturalny – szczególnie gdy chcesz się zmotywować, bo wiadomo, że mocny język zwiększa napęd, determinację a zmniejsza wrażliwość na ból.

Najważniejsze: bycie POMOCNYM i UŻYTECZNYM z punktu widzenia własnego celu. I mówić do siebie jak do kogoś.

Przykłady:

„Dam radę!”„Dasz radę Rafał!”
„Nie za bardzo wiem co mam zrobić…”„Rafał Mazur ostatecznie zawsze podejmuje właściwe i dobre decyzje”
„Chyba zaraz zjem cały słoik tego cholernego masła orzechowego…”„Co pasibrzuchu pieprzony, masz ochotę opierdolić cały słoiczek ty rozlazła pipo bez dyscypliny i charakteru?”

Tego typu strategie. Przychodzi naturalnie. Ale trzeba ciut poćwiczyć. Działa cuda.

POD WODĄ: wersja alternatywna to POWOLI, ale jako, że metafory działają lepiej i głębiej – użyłem właśnie tej.

Ludzie spokojni to ludzie zrelaksowani. Ludzie zrelaksowani to ludzie spokojni. I jedni i drudzy (tym bardziej, że to ci sami…) poruszają się WOOOOLLLNIEEEEEJJJJJJ.

Nerwowość zwiększa ruchliwość. Nie twierdzę, oczywiście, że masz być figurą woskową – tylko, żeby robić rzeczy w SWOIM tempie a nawet nieco wolniej.

Se pomyśl, że jesteś pod wodą – ruchy mała być PŁYNNE. Nie szarpane, nie wymuszane, nie narwane. Płynne.

Szczeniaczek płynnie płynie pod wodą…

Se wybierz…

PO PROSTU – ostatni element, którego możemy nauczyć się od małych dzieci. One po prostu robią rzeczy PO PROSTU. Już wyjaśniam.

Kolejna metafora – wyobraź sobie piłeczkę. PO PROSTU możesz ją złapać. PO PROSTU możesz ją puścić. Tyle.

Żadnej zbędnej filozofii. Jako dorośli wyuczeni zostaliśmy, że wszystko musi mieć sens, usprawiedliwienie, ładunek emocjonalny, świadomą motywację. Czyli że zawsze musi być jakieś cargo.

Nie możesz czegoś PO PROSTU (nie) chcieć. To musi być w jakiś sposób usprawiedliwione i emocjonalnie naładowane. Ten ładunek, to cargo musisz oczywiście podczepić pod swoją tożsamość – żeby mieć bardziej przejebane ale i zapewne po to, by to do niczego nie prowadzące i jedynie utrudniające życie cierpienie dodało Ci SENSU i poczucia ważności.

John Huston paczy więc nie rób scen!

W „Motywacji bez motywacji” opowiadam tę historyjkę z Marilyn Monroe i reżyserem Johnem Hustonem. Marilyn, o czym wiele osób nie pamięta, był aktorką grającą „Metodą” – czyli wewnętrzny stan bohaterki był dla niej kluczowy. Dla szorstkiego i zdecydowanego Johna Hustona kluczowe było to, żeby film był nakręcony dobrze, w czasie i w budżecie.

W scenie o której mówimy Marilyn miała przejść przez ulicę. Podchodzi więc do Hustona i zaczyna go dopytywać: co moja bohaterka czuje przechodząc przez ulicę? czy przechodzi czy przebiega? czy się rozgląda czy na nią wpada? czy schodzi czy zeskakuje z chodnika? czy przechodzi na wprost czy pod kątem?

Huston patrzy się na nią i mówi: „Marilyn, PO PROSTU przejdź przez tę pieprzoną ulicę!”

Słowo kluczowe: PO PROSTU.

Jesteś lokomotywą – nie dokładaj zbędnego cargo, nie podpinaj niepotrzebnych wagoników, to jedynie Cię dociąża.

PO PROSTU zrób co trzeba. Bez dramatyzowania, bez emocjonalności, bez intelektualizowania.

PROSTOTA PRZEBIJA PRECYZJĘ.

Zatem 5P:

– Przepona
– Powieki
– Po imieniu
– Pod wodą
– Po prostu

Przestań się martwić. ZACZNIJ WYGRYWAĆ!

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

Dodaj komentarz

Regulamin | Polityka Prywatności


Copyrights 2024 © Rafał Mazur; Powered by Azantic