Robert GRYN: Jak zostać drapieżnikiem doskonałym
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
By stać się bogatym, musisz zachowywać się jak drapieżnik. Musisz się nim stać. (…) Pamiętaj, że w przeciwieństwie do ich ofiar, większość drapieżników ma szczęście przez większość swojego życia – Felix Dennis
Problem z ludźmi, jak ja to widzę, jest tylko jeden: w swojej większości i w trybie domyślnym jesteśmy głupi i słabi. Nie dlatego, że musimy być głupi i słabi, tylko dlatego, że tak jest łatwiej i tak jest szybciej. I kiedy patrzę na – akurat w tym wypadku rozwijającą się na naszych oczach – historię jednostek takich jak Robert Gryn to widzę historię kolejnej owcy, która się zbuntowała i postanowiła zostać wilkiem.To jest dla mnie historia kogoś, kto gra w jedyną grę, która tak naprawdę się liczy – w grę powiększania swojej WŁADZY OSOBISTEJ.
Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że władza równa się polityka. Że władzę ma prezydent, premier, posłowie i senatorowie a na końcu o wszystkim i tak decyduje Kaczyński. I to jest prawda – ale nie o ten rodzaj władzy mi chodzi. Chodzi mi o władzę przede wszystkim nad sobą samym – bo dopiero kiedy potrafisz skutecznie zarządzać sobą samym, możesz skuteczniej zarządzać innymi.
CENĄ JAKĄ PŁACI DOROSŁY ZAMIENIONY W DZIECKO JEST SABOTAŻ I ZALEŻNOŚĆ – Christopher Hyatt
Kiedyś cynicznie nie dowierzałem, kiedy najbogatsi mówili, że tak naprawdę nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Bo nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Chodzi o WYGRYWANIE, bo, jak mówił nam Max Stirner: ludzie dzielą się na tych którzy mogą i na tych którzy nie mogą. Chodzi o to, żeby móc a potem, żeby móc więcej. Nic innego w życiu się nie liczy: móc i móc więcej w jak największej ilości życiowych kontekstów (takich jak stan ciała, stan ducha i stan konta). I to, że nie chodzi wyłącznie o pieniądze absolutnie nie oznacza, że zostawiasz na stole negocjacji z życiem choćby jeden grosz więcej niż musisz. Bierzesz ile się da lub ile chcesz – chodzi jednak o to, że pieniądze są formą władzy, są tej władzy potwierdzeniem, a GRA we władzy zdobywanie jest jedyną grą, której masz prawo namiętnie się oddawać (o czym nieco później).
Stanisławski, którego aktorska metoda wydała nam takie diamenty jak Brando, Nicholson, de Niro, Pacino czy Streep uczył, że dla aktora (wszak życie jest sceną, zdaniem Szekspira) najważniejsze pytania brzmią:
- Kim jestem?
- Czego chcę?
- Jaki przeszkody muszę pokonać, by to zdobyć?
Całkowita abstrakcja dla słabych i głupich, bo proces poznania i zdobywania wymaga introspekcji i pokonywania wewnętrznych słabości oraz zewnętrznych ograniczeń. Problem ze słabymi i głupimi, właściwie jeden z problemów, polega na tym, że pomimo wszystkich targających nimi kompleksów ich własne ego jest dla nich tak cenne, że nie chcą i nie potrafią zadać mu bólu, by pozbyć się tego czego nie cierpią i by móc mieć to, czego chcą. Taki zabawny paradoks – nie chcesz zrezygnować z tego czego tak naprawdę nie chcesz, by móc mieć to, czego rzekomo tak bardzo pożądasz.
UNIKANIE CIERPIENIA MIAŁOBY SENS GDYBYŚMY ŻYLI WIECZNIE – Walter Kaufmann
„(…) Miej na uwadze, że większość ludzi NIE zmieni się, żeby nie wiem co. Dla większości osób podkreślenie swojej 'niezależnej tożsamości’ jest ważniejsze niż bycie skutecznym, potężnym i pragmatycznym. Bowiem większość ludzi ma swój 'program roszczeniowy’. Jakimś cudem, w głębi duszy wierzą, że życie jest im coś winne. Ramię w ramię z 'programem roszczeniowym’ idzie 'program bycia cennym’. Program ten brzmi oto tak: niezależnie od tego kim jestem i jak bardzo – czasami lub zawsze – siebie nienawidzę, jestem wyjątkowy i jestem cenny. 'Program bycia cennym’ gwarantuje porażkę. Zmiana, czyli DEZINTEGRACJA, zawsze zachodzi w bólach a trudno jest zadawać ból czemuś co uważa się za cenne i unikalne.” – pouczał nas Hyatt.
Zdaje się jednak, że żonglując wątkami, koncepcjami i cytatami zapomniałem wspomnieć kim Robert Gryn jest. W wieku 30 lat dostaje się na polską listę Forbes, miejsce 50-te któreś (w 2018 60-te któreś). Rozumiem jak słabe jest definiowanie kogoś miejscem w rankingu, dlatego przedstawię sprawę tak:
Robert Gryn, najbardziej niepolski ze wszystkich polskich przedsiębiorców, budzi 3 emocje, które zapewniają nieśmiertelność za życia i które świadczą o tym, że ma się REALNĄ WŁADZĘ. Robert Gryn budzi:
- Podziw
- Zawiść &
- Ciekawość
Gdy budzisz podziw, zawiść i ciekawość, masz władzę, bo, niczym Bóg, wpływasz na ludzi nawet pod swoją nieobecność. Fizycznie może Cię wśród nich nie być, jednak ludzie i tak czują Twoją obecność. Dlatego dziś Robert może pozwolić sobie na pół roku wakacji – rządzi będąc odczuwanym bez potrzeby fizycznej obecności.
WŁADZA TO SZYBKOŚĆ Z JAKĄ WPROWADZASZ SWOJĄ INTENCJĘ W ŻYCIE
Ale nieco się zapędziłem, więc jak mawiają, zacznijmy od początku. Stwórzmy filozoficzne podwaliny pod to czym jesteś świat i kim możesz być Ty a potem zobaczymy, jak ma się do tego to co robi ze swoim życiem Rob (wolę Bobbi – nie wiem czemu…) i jak możesz przełożyć to na swoje. Zatem, ruszamy!
Zapewne tego nie wiesz, ale naszą europejsko-amerykańską kulturę ukształtowały trzy potężne wpływy. Pierwszy to Starożytna Grecja. To jasne. Drugi to Stary i Nowy Testament. W sumie też dość logiczne. Czy wierzysz czy też nie, wszyscy zanurzeni jesteśmy w judeo-chrześcijańskiej tradycji. Trzecim elementem zapewne lekko Cię zaskoczę. Jest nim dzieło sprzed 500-ciu set laty. Napisał je Nikuś Machiavelli a książeczka nosi tytuł „Książę”. Machiavelli, podobnie jak jego późniejszy intelektualny syn, Nietzsche, traktowani są dziś bardzo twitterowo: cytat tu, cytat tam, wszystko wyrwane z kontekstu i wszystko – jak to w pop kulturze – po łebkach i na szybko.
Dowcip polega jednak na tym, że Machiavelli był filozofem a nie jedynie teoretykiem władzy i parę smaczków, które w „Księciu” przemycił, burzy porządek grecki i chrześcijański. Przy czym burzy go, że tak elokwentnie to ujmę – całkowicie i w pizdu…
Grecy mówili nam, że jest jakiś pierwotny, przyrodzony rzeczom i światu porządek, że celem życia powinno być poznawanie PRAWDY (czyli właśnie tego porządku) i życie zgodne z nim, bo tylko takie życie zapewni nam spokój i szczęście. Tak popularni dziś stoicy mówili w sumie o czymś bardzo podobnym, rysując swój obraz mędrca żyjącego zgodnie z pewnym IDEAŁEM (czyli „Prawdą).
Nieco podobnie – ale pamiętaj, że rysuję tu grubą kreską – mówi nam przekaz chrześcijański. Rodzimy się na świecie, w którym panuje boski porządek a ludzie, mimo, że urodzili się z grzechem pierwotnym, są w sumie dobrzy, bo wszystko co istnieje jest dziełem Boga, czyli musi być dobre.
Gówno, kurwa, prawda – mówił Machiavelli. Nie ma żadnego porządku ani żadnej 'Prawdy’ a jeśli Bóg jest, to scedował władzę. Jest totalny chaos, jest całkowita anarchia, jest znaczeniowa pustka i nie ma żadnych prawd. Ludzie są głupi, strachliwi, pożądliwi, chciwi i nieracjonalni – ubrane małpy, które potrafią budować zdania. W skrócie – są głupi, słabi i zachłanni. I w tym świecie, w tym świecie chaosu, pustki, anarchii, strachu i chciwości pojawiają się od czasu do czasu silne jednostki, które dzięki swojej AMBICJI wprowadzają PORZĄDEK, porządek, który NIE jest niczym naturalnym i typowym, tylko czymś co trzeba wypalać ogniem i mieczem – nawet jeśli ten ogień i miecz jest jedynie natury mentalnej.
W jeszcze większym skrócie, burzyciel Machiavelli mówi nam: Świat jest kurwa wrogi! Porzuć wszelką iluzję, że coś Ci się należy i że wszystko będzie dobrze. Jeśli chcesz WŁADZY, jeśli chcesz wprowadzać porządek w CHAOSIE, stań się kim trzeba i rób wszystko co trzeba, bo to GRA dla ambitnych, twardych i sprytnych. Porządek – Twój porządek – nie jest niczym naturalnym, więc będziesz potrzebował siły (chociażby mentalnej i emocjonalnej), żeby go wprowadzić i żeby go utrzymać.
A teraz zgadnij co jest mantrą Roberta Gryna?
’DROGA JEST WALKĄ’
I patrz na to:
Ludzie są zawsze nieprzyjaciółmi przedsięwzięć, w których widzą trudności – Machiavelli
i na to:
Utrzymanie porządku w głowie wymaga wysiłku – Robert Gryn
Tym cudownym sposobem, tak Maki jak i Hyatt tłumaczą nam dlaczego większość na wieki wieków amen pozostanie głupia i słaba. Bo to jest nasz „domyślny” kosmos, nas wewnętrzny wszechświat, gleba z której wyrastamy. Dla mnie książka Machiavellego nie jest podręcznikiem o tym, jak panować nad innymi. Ona jest dla mnie przewodnikiem po tym, jak podbić siebie samego. Jak porzucić iluzje i jak spojrzeć piękno-strasznej prawdzie w oczy by wiedzieć, że:
- nic Ci się kurwa nie należy tylko dlatego, że miałeś (nie)szczęście się łaskawie urodzić
- zbawienie nie nadejdzie (o ile sam sobie nie pomożesz)
- urodziłeś się w Chaosie i umrzesz w Chaosie (o ile czegoś z tym agresywnie nie zrobisz)
4 Przykazania według nie-świętego Christophera Hyatta brzmią:
- ZAAKCEPTUJ, że jesteś tylko cząstką tego kim MOŻESZ BYĆ i że CHCESZ BYĆ kimś więcej
- USUŃ wszelkie idee i założenia – pozytywne czy negatywne – o sobie samym i nie tylko
- RÓB wszystko co czyni Cię SILNIEJSZYM, nie rób niczego co Cię osłabia
- Wszystkie środki niezbędne do osiągnięcia celu MASZ już w sobie
Wszystko, ale to wszystko – co pokazuje nam Bobbi Gryn, sprowadza się do WOLI POKONYWANIA. Z jednej strony masz ten wewnętrzny głos, to wołanie, że chcesz być kim WIĘCEJ i że chcesz mieć coś WIĘCEJ. To właśnie głos, czy raczej głosik Twojej AMBICJI. Z drugiej strony, w tym domyślnym kotle lęku i wewnętrznej anarchii nad Twoim kurczeniem się czuwa odwrotna, czyli opozycyjna siła: STRACH PRZED STRATĄ.
Stratą czego, zapytasz? Bardzo dobre pytanie – co może stracić ktoś, kto już w trybie domyślnym jest słaby i głupi? Ktoś, kto już kurczowo trzyma się tego, czego nie chcę i kopie i gryzie samego siebie by – przypadkiem – nie porwać się na to czego pragnie? Bóg, tworząc naszą ludzką naturę (zakładają, że to On ją tworzył) wykazał się sporą dawką mrocznego poczucia humoru. Oglądanie nas z góry musi być doprawdy pociesznym widokiem…
TYLKO IDIOTA UWAŻA, ŻE MA COŚ DO STRACENIA – Christopher Hyatt
i:
Motywuję mnie fakt, że kiedyś umrę. A teraz zapytaj siebie, czy chcesz być frajerem, który czeka na motywację i 'właściwy moment’? – Robert Gryn
Na jakimś etapie swojego życia, Bobbi się wkurwił, Bobbi się zbuntował. Na jakimś etapie Bobbi postanowił ZATRIUMFOWAĆ NA ŻYCIEM czyli NAD SOBĄ SAMYM. Klasyk wśród ludzi sukcesu, czyli 3 przemiany o których mówił nam Nietzsche. Pierwsze Bobbi był WIELBŁĄDEM czyli jucznym zwierzęciem, gotowym do spełniania obowiązków, które narzucali mu inni. To ci inni mówią, jakie masz mieć wartości, co jest dobre a co złe, jak być powinno („Żeby być bogatym, musisz oszczędzać a żeby startować w biznesie, musisz mieć 10 lat doświadczenia w pracy w danej branży” – uczył Bobbiego jego ojciec, swoją drogą również człowiek sukcesu tylko z innej, bardziej klasycznej szkoły).
Jednak Bobbi się znarowił i przeszedł przemianę z wielbłąda we LWA. Zaczął, agresywnie i na pełnej kurwie, budować „swoją indywidualność”, zaczął żyć „po swojemu”. I nawet nie chodziło o to, żeby robić to dla SIEBIE – bardziej chodziło o to, żeby robić to WBREW innym [popraw mnie Robert jeśli się mylę…]. Ten poziom Nietzsche nazywał „świętym NIE” – to środkowy palec pokazany tak własnej wewnętrznej owcy jak i społeczeństwu. To Chylińska mówiąca nauczycielom FUCK-OFF:
No i kiedy już ponakurwiasz i się powkurwiasz, o ile fazę tę uda Ci się przeżyć i o ile chcesz rosnąć dalej, wchodzisz do fazy ostatniej, zenowsko-taoistycznej, że tak powiem, czyli zachodzi przemiana z lwa w DZIECKO. Wiem, że dziecko nie brzmi zbyt dumnie, ale to FAZA MĘDRCA. Do pewnego stopnia, w sposób „oświecony” odłączasz się od reszty świata. Słowem – zaczynasz RADOŚNIE TWORZYĆ zamiast AGRESYWNIE REAGOWAĆ. Powtarzam – TWORZYĆ a nie jedynie reagować.
To jest powrót do tego, co Nietzsche nazywa „świętym TAK” – ale to 'TAK’ jest dziecięce – w tym sensie, że nie wynika z „muszę” a wynika z „chcę”: wynika z radości robienia, z radości bycia tu i teraz, z radości tego, że możesz i że żyjesz i że możesz BO żyjesz. To powrót to entuzjazmu, do cieszenia się z „niczego” – czyli z tego, że się jest. Dwa najważniejsze słowa tego poziomu to: TU i TERAZ. To jest poziom ZEN – cieszysz się samym procesem, przepływem, doceniasz fakt, że tu jesteś. Nie chodzi o poziom dziecięcej ignorancji – nie mówię tu o bezradnym dziecku po porodzie. To poziom w którym masz już mądrość (nie wiedzę – wiedza jest książkowa) wynikająca z doświadczeń zewnętrznych i wglądu w siebie – i teraz dopiero rozumiesz, że wracasz niemalże do punktu zera – wiesz jak mało wiesz, więc nie traktujesz niczego w sposób oczywisty. Doceniasz TU i TERAZ – więc cieszysz się. Robisz coś nie po to aby otrzymać nagrodę (np. pieniądze albo „pójście do Nieba”). Robisz bo możesz, bo czerpiesz przyjemność z bycia człowiekiem-czasownikiem.
„Świadomie doszedłem w moim życiu do punktu, w którym nie widzę barier i wymówek. Wszystko jest możliwe i wszystko da się zrobić. Widzę wyjście nawet z najtrudniejszych sytuacji. Oto co definiuje osobę sukcesu. Zawsze jest na tak, nigdy na nie.” – Robert Gryn
Oto etapy zdobywania władzy (również osobistej): najpierw Cię dojeżdżają i ujeżdżają, potem się buntujesz a potem – jeśli Allah pozwoli – jesteś dyrygentem samego siebie. A skoro wróciliśmy do władzy, pogadajmy o niej nieco więcej, wszak to temat przewodni tego chaotycznego wpisu!
„Celem życia jest poznanie kim naprawdę jestem, poprzez ciągłe przesuwanie bariery” powiedział Bobbi a moim oczom ukazał się Larry 'Większy Niż Życie’ Ellison, najbogatszy człowiek ukochanej przez Roberta Kalifornii, który powiedział:
„Moje życie sprowadza się do testowania moich granic i wyciągania lekcji z niepowodzeń. To PODRÓŻ ODKRYWCY. Sprawdzanie jak daleko mogę się jeszcze posunąć. Jestem wręcz uwięziony w zamkniętym kręgu rywalizowania i uczenia się. Kiedy tylko odniosę w czymś sukces, nadchodzi czas by zająć się czymś nowym. (…) Wszystko co robię wynika z chęci SAMOPOZNANIA. Chcę odkrywać moje ograniczenia i chcę się ich uczyć. Bo życie jest drogą. To droga odkrywania własnych limitów.”
Dla Ellisona jednym ze sposobów jest sportowe żeglarstwo. Dla Roberta, ostatnimi czasy, maraton czy triatlon. Coachingowo-samorozwojowa mantra o tym, żeby czuć się wygodnie z własną niewygodną tudzież komfortowo z brakiem komfortu jest już tak wyświechtana, że wszyscy przewracają przy niej oczami i podstawiają sobie miski – ale kurwa, do tego to się wszystko w sumie sprowadza. Co zresztą, Bobbi w jednym z wywiadów, pytany o receptę na sukces, wspomina:
„Jest recepta na sukces. To jedno słowo: DYSCYPLINA. To jest jedyna rzecz która odróżnia ludzi sukcesu – robią rzeczy które wiedzą że powinni robić nawet kiedy im się nie chce.”
DYSCYPLINA. Absolutnie kluczowy element zdobywania WŁADZY i TRIUMFU nad życiem. Ale jest jeszcze jeden element, nie mniej ważny. DYSTANS. Bo, moim zdaniem, wzór na władzę wygląda tak:
WŁADZA = DYSTANS + DYSCYPLINA
To DYSTANS pozwala Ci się odłączyć od automatycznego, domyślnego programowania, od głupoty i słabości tak swojej jak i innych. Ludzi władzy ZAWSZE charakteryzuje DYSTANS – dystans emocjonalny, dystans fizyczny, dystans mentalny. Najpierw musisz zdystansować się od WŁASNYCH „osłabiaczy”: spojrzeć na nie z góry, spojrzeć na nie z boku, przestać się wkręcać we własną gówno-prawdę. Musisz stać się WIĘKSZY i spojrzeć na sprawy z GÓRY, wszak PANOWANIE TO GÓROWANIE. Nie możesz zachowywać się jak plebs, nie możesz dać się unosić żadnym namiętnościom poza namiętności CIĄGŁEGO POWIĘKSZANIA WŁASNEJ WŁADZY. To jedyna pasja, za którą nie zostaniesz pokarany – o ile nie liczyć ceny władzy, którą tak czy inaczej przyjdzie Ci zapłacić. A ceną władzy, ceną bycia PANEM siebie samego (a więc i panowania nad innymi) jest SAMOTNOŚĆ i ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Wracając do samotności – to często było najgorsze… – Robert Gryn
Gryn opowiada nam, jak musiał ZDYSTANSOWAĆ SIĘ od swoich hamulcowych mechanizmów:
„Bycie perfekcjonistą to największa przeszkoda na ścieżce do stania się biegłym wykonawcą. Za każdym razem, gdy głos perfekcjonisty wkrada się w moje myśli, po prostu go IGNORUJĘ. Muszę.”
„Szybko uświadomiłem sobie, że droga jest walką. Po prostu musisz iść dalej, musisz SPOKOJNIE ZNOSIĆ niepewność i cierpienie.”
Czy to 'jedynie’ dyscyplina? Nie, do DYSCYPLINA + DYSTANS, co pokazuje nam dodatkowo ten fragment wypowiedzi:
„Czułem się trochę jak Neo w filmie „Matrix” (…) stałem się bardziej świadomy pełnego zakresu moich emocji i sytuacji, przed którymi stawia mnie życie – OBSERWUJĄC JE PRAWIE JAKO OSOBA Z ZEWNĄTRZ.”
BUM. Dystans ułatwia dyscyplinę, dyscyplina ułatwia dystans. Powodem, dla którego ludzie pozostają głupi i słabi jest wewnętrzny ciąg na to, by być akceptowanym, by się przypadkiem nie wyróżnić, by być „swoim” i jednym z wielu – dlatego zamiast się dystansować, integrują się i zlewają w całość – coraz bardziej zrastają z głupotą i słabością tak własną jak i grupy, w której czują się najbardziej komfortowo. Zamiast się odłączać znieczulają się obojętnością, alkoholem czy narkotykami.
Przy okazji DYSTANSU: jak myślisz, kiedy Robert Gryn wsiada do swojego żółtego-jak-sam-skurwysyn Mercedesa AMG GT S to chce Ci pokazać, że jest dokładnie taki jak Ty? Albo że jest taki jak inni zapyziali Polacy? Nie wydaje mi się. On pokazuje Ci DYSTANS. Silni potraktują to jako wezwanie do wspólnej zabawy i zaczną rywalizować. Słabi zaczną się płaszczyć albo hejtować. Wszak krytyka jest najniższą i najłatwiejszą formą rywalizowania. PRZYPOMINAM: kiedy budzisz PODZIW, ZAWIŚĆ & CIEKAWOŚĆ ZACZYNASZ MIEĆ PRAWDZIWĄ WŁADZĘ.
Ale do tego momentu dojść – potrzebujesz DYSTANSU & DYSCYPLINY:
- by zaakceptować to, że jesteś tylko cząstką tego kim możesz i chcesz być
- by usunąć założenia i zabrać się do sprawdzania co działa akurat u Ciebie i w Twoim kontekście
- by ROBIĆ TO CO CIĘ WZMACNIA A NIE ROBIĆ TEGO CO CIĘ OSŁABIA
- i by ZAUFAĆ, że MASZ CO TRZEBA w sobie…
Jeśli nie zdystansujesz się wobec tego co ZANIŻA TWÓJ WEWNĘTRZNY I ZEWNĘTRZNY STATUS, jeśli nie zdystansujesz się wobec tego co ODBIERA CI WEWNĘTRZNĄ I ZEWNĘTRZNĄ WŁADZĘ gówno osiągniesz. Koniec kropka.
ŻEBY BYĆ PONAD SOBĄ MUSISZ WZNIEŚĆ SIĘ PONAD SIEBIE
Przypomnę, że władza o której tutaj mówimy to szybkość, z jaką wprowadzasz swoją intencję w życie. Pierwsze dowiadujesz się kim jesteś, potem czego chcesz (żeby wiedzieć czego NAPRAWDĘ chcesz musisz wiedzieć kim NAPRAWDĘ jesteś) a potem pokonujesz przeszkody stojące Ci na drodze aż to czego pragniesz stanie się Twoje. To jest władza właśnie. OSIĄGANIE. DOPINANIE SWEGO.
Jednak, nawiązując do Hyatta najpierw musi dojść do DEZINTEGRACJI starego porządku – a może raczej, za Machiavellim, do DEZINTEGRACJI chaosu i anarchii, które są naszym domyślnym „porządkiem” a mówię tu o porządku naszego wewnętrznego świata. Musisz ten świat zdominować, musisz go podbić po to by móc podporządkować świat zewnętrzy. Najpierw to co wewnętrzne a dopiero potem co co zewnętrzne. To dlatego w dawnych czasach, taości dopuszczali do nauk jedynie ludzi, którzy przywrócili się do dobrej formy fizycznej. Uważali oni, że osoba, która potrafi podbić swoje ciało, potrafi podbić całą resztę. Zgadnij dlaczego Gryn jest w świetnej formie? Zgadnij dlaczego ktoś kto ma prawo mieć wyjabane zamiast się zapuszczać, żyłuję się.
Tak więc – DYSTANS & DYSCYPLINA. A w tym celu – mój przyjacielu tudzież moja przyjaciółko – musisz zacząć popełniać wewnętrzne i społeczne SAMOBÓJSTWO. Oczywiście używam tego słowa metaforycznie, ale chodzi o to, że pewne części Ciebie muszą zostać pochowane. Podobnie ma się z częścią życia społecznego – musisz się nieco wycofać (co ABSOLUTNIE NIE OZNACZA zaprzestania działania w realnym świecie!) i bardziej wejść do środka: pamiętaj, interesuje Cię JEDYNIE zwiększanie swojej władzy. A to realnie oznacza, że nie możesz jej oddawać innym poprzez bycie reaktywnym i nadpobudliwym na zewnętrzne czy wewnętrzne bodźce.
Prawda bowiem wygląda tak, że jeśli chodzi o nasz wewnętrzny świat, jeśli chodzi o siły, które na nas oddziałują, model jest binarny zatem możliwe są jedynie DWIE opcje:
ALBO JESTEŚ DZIWKĄ ALBO JESTEŚ ALFONSEM
Mówiąc inaczej – albo to Ty pracujesz dla sił, które kontrolują Ciebie (strach, chciwość, próżność i kompleksy) albo to one pracują NA CIEBIE – a tym samym lewarujesz ich potężną siłę dla dobra własnego – i miejmy nadzieję – dobra części ludzkości. Mówiąc po naszemu zeno-jaskiniowcowemu, masz wykorzystać CIEMNĄ STRONĘ a nie być przez nią wyzyskiwanym. Jak? Wracamy znowu do dwóch magicznych słów – czyli DYSTANS & DYSCYPLINA, czyli odłączenie i robienie.
Swoja drogą, przy okazji CIEMNEJ STRONY i bycia DZIWKĄ lub ALFONSEM, w artykule, który napisał Robert jest ciekawy – dla mnie szczególnie – fragment, gdzie wspomina on o „problemach” (na pewnym etapie swojego życia) z alkoholem (sposób na zarządzanie swoim stanem) oraz z hazardem (tutaj rozumianym jako kompulsywne granie w gry po sieci). Bardzo to ważny dla mnie moment a jeśli chcesz zrozumieć dlaczego, zobacz sobie nasz, polski film NAJLEPSZY z 2017 roku, opowiadający prawdziwą historię Jerzego Górskiego, ćpuna-heroinisty, który, po paru głębokich dołach, licznych złamaniach i załamaniach postanawia zostać własnym ALFONSEM i wykorzystać MECHANIZM AUTODESTRUKCJI do BUDOWANIA zostając mistrzem świata w podwójnym triatlonie.
To jest autobiograficzna mapa każdej osoby, która wpieprzyła się w gówno i z niego wylazła z „syndromem wzrostu pourazowego” – czyli wyszła silniejsza. Z wyjaśnieniem tego fenomenu bieży nam Hyatt:
„Oczywiście niemal wszyscy zaprzeczają, że samounicestwienie jest ich celem. Wystarczy jednak spojrzeć na to co robią a nie na to co mówią. Samozniszczenie bowiem jest sposobem radzenia sobie z poczuciem bezradności i bezsilności. I jedno i drugie odczuwa każdy z nas… Jednak to właśnie W TYM MECHANIZMIE AUTODESTRUKCJI LEŻY TWOJA PRAWDZIWA SIŁA. TU UKRYTA JEST DROGA DO WOLNOŚCI.”
Zapytaj Gryna, Zapytaj Gogginsa. Zapytaj Górskiego. Zapytaj mnie…
Ta 'Bestia’, która nas tak często wyżera, jest narzędziem o potwornej sile. Dlatego możesz pozostawić ją albo w trybie domyślnym, co zazwyczaj oznacza atrakcje takie jak chlanie, ćpanie i inne unikanie, albo dosiąść ją i nakierować na CHAOS, który, jak uczył Machiavelli, jest Twoją rzeczywistością. Zabawne, że właśnie za pomocą 'Bestii’ czynisz pracę Boga – czyli z chaosu tworzysz PORZĄDEK. Bo na tym właśnie polega władza – z chaosu w porządek!
Swoją drogą – nie przez przypadek na początku tego wpisu zacytowałem Felixa Dennisa. Felix Dennis jest – i znów popraw mnie jeśli się mylę Robert – duchowo-filozoficznym przewodnikiem Roberta. I zgadzam się w 100% – „How to Get Rich” jest najlepszą książką biznesową jaka kiedykolwiek powstała. Pieprzyć „Think & Grow Rich”, przez którą ledwo przebrnąłem. Felix Dennis – nie żyjący już niestety od 2014, napisał ją gdy „dobił” do prawie miliarda dolarów. Teoretykiem zatem chłopak nie był. Plus pisać to on umiał! W swoich ostatnich latach, tak przy okazji, zajmował się głównie pisaniem poezji i sadzeniem lasów.
Wracając jednak do głównego wątku – kim jest „drapieżnik” Felixa Dennisa? Jego drapieżnik to osoba, która – uwaga uwaga bo to będzie absolutna nowość – WIE KIM JEST; WIE CZEGO CHCE i WYKAZUJE SIĘ WOLĄ POKONYWANIA, nie tylko przeszkód zewnętrznych, ale przede wszystkich wewnętrznego strachu przez porażką („strachu przed stratą” w terminologii Hyatta). To osoba, która żyje z INTENCJĄ i z PREMEDYTACJĄ – POMIMO tego, że się obawia, POMIMO tego, że nie ma żadnych gwarancji. Drapieżnik Dennisa to osoba, która KUMULUJE SWOJĄ WŁADZĘ SPRAWCZĄ, która aktywnie SZUKA i TWORZY OKAZJE.
Powtarzam: AKTYWNIE SZUKA I AKTYWNIE TWORZY OKAZJE!
OKAZJA CZEKA, to naprawdę dopiero początek – Robert Gryn
Pozwól, mój serdeczny przyjacielu, że przypomnę Ci jeszcze jeden z-życia-fakt: to my, ludzie, jesteśmy jedynym na tym bożym świecie gatunkiem, który ma WYBÓR: wybór pomiędzy tym czy chce być ofiarą (swoją własną zazwyczaj) czy też DRAPIEŻNIKIEM.
Co z tym wyborem zamierzasz zrobić Ty?
„Największą zmianą w moim życiu było wyrośnięcie z mentalności ofiary. To klucz do tego wszystkiego, co osiągnąłem. Kiedyś usilnie starałem się unikać zmierzenia się z prawdą, że to ja sam jestem odpowiedzialny za swoją sytuację. BAŁEM SIĘ PRZYZNAĆ, ŻE TO JA SAM STOJĘ NA DRODZE WŁASNEGO SUKCESU I SPEŁNIENIA MARZEŃ. Wzięcie odpowiedzialności wymagało wysiłku [pamiętasz, że samotność i odpowiedzialność to cena władzy a ludzie są zawsze nieprzyjaciółmi przedsięwzięć, w których widzą trudności…] , więc szedłem na łatwiznę. Rozmyślałem o przeszłości, marzyłem o przyszłości. Dużo narzekałem. Winiłem i krytykowałem innych, wszędzie szukałem wymówek. Czysty eskapizm.” – Robert Gryn
Żeby się z tego eskapizmu wyrwać, potrzebujesz pobudzić i nakierować odpowiednio „Bestię”. Potrzebujesz wykazać się – wewnętrznie – RADOSNYM SADYZMEM. Poznęcać się nad tym małym wewnętrznym pokurwieńcem, który zrobi wszystko byś pozostał cieniem siebie samego. Musisz się od niego ZDYSTANSOWAĆ, stanąć niejako z boku siebie samego a potem wykazując się dyscypliną, małymi krokami, iść w stronę SIŁY i WŁADZY. Zrzucać tłuszcz i budować mięśnie jednocześnie, pamiętając o tym, że jak nauczał nas wujek Nietzsche:
W LITOŚCI LEŻĄ TWOJA NAJWIĘKSZE ZAGROŻENIA
Co potwierdza nam również wujek Bobbi:
„Gdybym wrócił i miał 30 sekund żeby coś sobie powiedzieć, powiedziałbym: Rob, przestań żałować samego siebie i być ofiarą, sukinsynu. Przestań pieprzyć, rozmyślać i marzyć i zrób coś więcej – bo to jest ŻAŁOSNE i KOMPROMITUJĄCE dla nas obu.”
Przy okazji mamy jak na dłoni jego 'strategię motywacyjną’. Robert wspomina często, że pierwsze lata jego kariery przebiegały pod kątem robienia wszystkiego co się da by zaimponować innym. Mówiąc inaczej – poszukiwanie akceptacji i podziwu. To co jednak zrobił on a czego nie robi większość, to ODWRÓCENIE GRY: on postanowił wykorzystać SIŁĘ SWOJEJ SŁABOŚCI by zacząć coś robić.
Zwróć uwagę na jego wewnętrzny dialog – „żałosne i kompromitujące”. To jest jego motywacja, motywacja bólem. Bojąc się bycia żałosnym i kompromitacji miał dwa wybory – albo uznać, że żałosne i kompromitujące będzie 'zaryzykowanie’ albo uznać, że żałosne i kompromitujące będzie 'nie ryzykowanie’ i pozostanie w miejscu. Wybrał to drugie. Mówiąc inaczej – szukając akceptacji, postawił na ROBIENIE a nie na UNIKANIE. Po efekt odsyłam do magazynu Forbes…
Jeśli nie zaczniesz działać, to co dzisiaj jest marzeniem, jutro stanie się żalem. Życie jest zbyt krótkie na ostrożną grę. Mamy wszelkie powody, by rzucić się na świat ze sporą dawką (mądrej) nieostrożności – Robert Gryn
Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z kontrowersji, które otaczają model biznesowym Codewise, czyli firmy Gryna. Z mojej punktu widzenia – z punktu widzenia osoby, którą interesuje mechanizm TRIUMFU NAD ŻYCIEM – kontrowersje te nie mają znaczenia. Świat jest chaotycznym miejscem a rynki działają nie w oparciu o zasadę przyzwoitości (swoją drogą co przyzwoitego jest w ciągłym czajeniu się i życiu jedynie w oparciu o 'moralną wyższość’ nad innymi?) tylko o zasadę popytu i podaży. Biznes to GRA a najbardziej marudzą ci, którzy nie mają dość DYSTANSU & DYSCYPLINY by wygrywać. Przypomina to trochę tekst Kazika: „Najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży to, że już więcej do niej nie należę (…)”
Powtarzam: drapieżnik Dennisa to osoba, która AKTYWNIE SZUKA I AKTYWNIE TWORZY OKAZJE w biznesie. Jasne? Biznes, moi drodzy krytycy, to sztuka oddzielania ludzi od ich pieniędzy BEZ uciekania się do przemocy i przestępstw. Biznes równa się zarabianie pieniędzy, a pieniądze są tam gdzie jest popyt i słaba konkurencja.
I na koniec, już zupełnie na koniec głos zabierze Pan Prawie Miliard Baksów, Felix Dennis – dla tych, którzy znają angielski w własnej osobie a dla tych, którzy go nie znają, w moim tłumaczeniu:
„Więc czy możesz stać się bogatym? Czy możesz stworzyć własne biznesowe imperium? A i owszem: możesz stać się bogatym, możesz zbudować własne imperium. Możesz tego dokonać. Każdy mieszkaniec zachodniej demokracji, o ile wykaże się chociażby średnim ilorazem inteligencji oraz odpowiednim poziomem motywacji i działania może to uczynić. Jednak pierwszą lekcją bogacenia się jest ta – zostaniesz bogatym tylko i wyłącznie gdy w siebie wierzysz. Musisz w siebie wierzyć. Musisz wierzyć, że możesz tego dokonać. Musisz wierzyć że to TY jesteś TYM, który tego dokona. No bo jeśli Ty nie będziesz wierzyć w siebie, niby dlaczego mieliby to robić inni?
Absolutna i niezachwiana wiara w siebie jest konieczna by odnieść sukces. Absolutna i niezachwiana wiara w siebie POMIMO wszystkich Twoich wad, z których wielu jeszcze nawet nie znasz. POMIMO Twoich słabości, POMIMO tego co mówili Ci rodzice, nauczyciele, koledzy czy przyjaciele. POMIMO tego co mówi Ci Twoja druga połowa… POMIMO wszystkich Twoich dotychczasowych niepowodzeń. POMIMO wszystkiego tego czym dociążyło Cię życie…
Musisz jedynie przegonić strach, głównie przed porażką. Przegonić do najbardziej oddalonego i ciemnego zaułka Twojego serca. Wtedy – i to Ci mogę obiecać – możesz to osiągnąć! I nikt nie będzie w stanie Cię zatrzymać. Bo tylko Ty możesz zatrzymać siebie samego.
Wszyscy obawiamy się porażek. Ja wciąż się ich obawiam! Zawsze tak było ale ten strach nie stanowi problemu! Problemem jest paraliż z tego strachu wynikający. To prawdziwy problem. Paraliż rozrasta się do rozmiaru góry. Ty kurczysz się na myśl o wspinaniu. A ten strach jest prawdziwy. Strach przed kompromitacją, byciem wyśmianym, przed rozczarowaniem samego siebie i własnej rodziny, kolegów czy pracowników. Strach przed umoczeniem pieniędzy, które pożyczyłeś, wybłagałeś czy ukradłeś…
Strach przez porażką na pełnym widoku, bez możliwości skrycia. Bez możliwości obwiniania kogokolwiek poza sobą samym…
To właśnie z TYM strachem musisz się skonfrontować. Musisz go zwabić, złapać i zakuć w łańcuchy i zamknąć na kłódkę w tajnej komnacie Twojej duszy. I wiedz, że wciąż będzie Cię wzywał – tak jak wciąż wzywa mnie. Będzie odbijać się echem, ale uwierz mi – do tego czasu będziesz już tak daleko w drodze na szczyt, tak blisko celu zdobycia bogactwa, że jego skowyty będą Cię napędzały a nie paraliżowały.
SKONFRONTUJ SIĘ Z LĘKIEM PRZED PORAŻKĄ. Z otwartą przyłbicą, spójrz mu prosto w ślipia. Zmierz się z nim. OPANUJ. Opanuj najlepiej jak potrafisz. Zdominuj do poddania i zaprzęgnij czyniąc swoją tajną bronią, która pozwoli Ci pracować więcej i dłużej niż ludzie będą w stanie uwierzyć, ciężej niż będą w stanie pojąć i ciężej niż kiedykolwiek sądziłeś, że jesteś w stanie. I jeszcze podziękujesz temu lękowi, lękowi, który napędzał Cię do osiągania tego, czego bałeś się, że osiągnąć się nie da…
I musisz mieć całkowitą jasność co do tego CO CHCESZ ZROBIĆ. I musisz wiedzieć, krok po kroku, jak to zrobisz. Zrobię to i to a jak się nie uda, to zrobię to i tamto. Musisz mieć przed sobą jasną metodologię. Nie oznacza to jednak jakiś tam bzdurnych biznes planów, których dostaję setki, o tym jak to zaraz zostaniemy miliarderami. Musisz po prostu wiedzieć co masz zrobić i musisz znać kroki, które poczynisz. Wtedy – co to samemu czy ze wspólnikiem – idź w jakieś miejsce odosobnienia i PRZYRZEKNIJ SOBIE: 'Nie poddam się póki mnie nie zbankrutują!’
Bo o ile nie wolno rezygnować Ci ze swojego celu, to być może będziesz zmuszony do zmiany swojej metody jego osiągnięcia. Bo jeśli coś nie działa, to umiejętność ADAPTACJI odróżnia tych, którzy skończą z bogactwem od tych, którzy podkulą swój ogon. Więc powiedz sobie: „OK. To najwyraźniej nie działa. Musimy zmienić sposób działania, musimy zmienić kierunek, musimy spróbować czegoś nowego żeby to cholerstwo w końcu osiągnąć!” I jeśli jesteś gotowy na taką elastyczność, jeśli się nie poddasz, jeśli posłuchasz porad ludzi, których szanujesz i którzy już coś osiągnęli, jeśli dogniesz się do zmiany – TO NIKT ANI NIC NIE BEDZIE W STANIE CIĘ ZATRZYMAĆ z tego bardzo prostego powodu, że, ostatecznie, za którymś razem, trafisz na to co działa.
I przerabiałem to wielo- wielokrotnie. Wiele magazynów, które wydawałem było totalnym niewypałem. Całkowitym chłamem. Wtedy siadaliśmy, gadaliśmy i zdawaliśmy sobie sprawę, że to co robimy jest totalnie i całkowicie błędne. Niesamowitym jest to, jak często przedsiębiorcy mają właściwym pomysł ale całkowicie błędną metodę.
Tak więc… czy możesz być bogaty? Czy możesz zbudować swoje imperium biznesowe? Czy iluzją jest wiara w to, że tak zwany 'przeciętny zjadacz chleba’ może – i to dość szybko – dokonać tego, czego ja dokonałem? A czego dokonałem? Z marnego muzyka bluesowego i kiepskiego studenta ASP, gnieżdżącego się w parszywej kawalerce, z ilością pieniędzy, która nie pozwalała na zakup kufla piwa, nie mówiąc już o opłaceniu czynszu stałem się jednym z najbogatszych ludzi Wielkiej Brytanii, posiadającym własne biznesy, latającym prywatnymi odrzutowcami, kupującym domy i hektarowe posiadłości na całym świecie, wożonym flotyllą Rolls-Royce’ów i Maybachów i zapijającym najlepsze wina z własnych piwniczek.
W wielkim skrócie: JEŚLI CHCESZ MIEĆ ZA DUŻO PIENIĘDZY, PODEJMIJ TAKĄ DECYZJĘ, WYJDŹ W ŚWIAT I PO PROSTU JE ZDOBĄDŹ. I obiecuję Ci, że poza śmiercią nic a nic nie będzie w stanie Cię zatrzymać. Bo widzisz – większość ludzi, która osiągnęła bajeczne bogactwo nie była jakoś szczególnie bystra. Bo nie trzeba być szczególnie bystrym..”
I na końcu – last but not least jak to mawiają – pozdrowienia i podziękowania dla moich Jeff’s-owych kompanów, czyli Pawła Wróblewskiego i Kuby Paturalskiego, za zainteresowanie mnie osobą Roberta Gryna – jako, że mi wcześniej jakoś całkowicie umknął! Dzięki za wspólny czas, pomoc i za inspirację!
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
Błąd: Brak formularza kontaktowego.
-
9 lipca, 2018 o 10:25
woow, świetny wpis! zajebista energia z niego bije, szacunek!
-
10 lipca, 2018 o 23:52
Wielkie dzięki bethevalue – pozdrowienia i WYGRYWANIA!
-
11 lipca, 2018 o 00:23
Świetny tekst. Na pewno jeszcze do niego wrócę!
-
11 lipca, 2018 o 16:03
Absolutna petarda.
Nie będę ukrywał wszystkie wpisy, są świetne. Nawet jeżeli w danym momencie, że tak powiem nie przemawiają do mnie, to zauważyłem, że każdego wpisu nadchodzi czas kiedy wprowadzam nowe rzeczy do swojego życia:) -
22 sierpnia, 2018 o 10:23
Dzięki Marcin!
-
22 sierpnia, 2018 o 08:00
Naprawde kawal solidnej roboty z mega inspirujacym przekazem! Szacunek i brawo!
-
22 sierpnia, 2018 o 10:23
Wielkie dzięki Tomek!
-
21 sierpnia, 2019 o 14:02
Ten tekst mnie uratował. Posłuchałem godzinę temu na kanale Roba Gryna ale już wiem, że będzie dobrze.
Dzięki za zaświecenie mi światła w ciemnym tunelu, w którym się znanazłem.Ubolewam, że nie mam funduszy ani nie spełniam warunków na indywidualną konsultację – mam na koncie biznesowym same porażki. Kiedy następnym razem tu zajrzę musi być inaczej.
Pozdrawiam!
-
21 sierpnia, 2019 o 21:04
Lucky you 🙂
Do kiedyś! -
1 marca, 2020 o 15:04
I jak tam ?
Coś się zmieniło ?
Pozdrawiam
-
11 marca, 2020 o 08:08
Czym jest sukces?
Jest celem czy drogą?
Jest bólem czy radością?
Dodaj komentarz