O 4 jeźdźcach apokalipsy i zostaniu Magikiem
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Kiedy wartości są jasne, decyzje są łatwe
Tak mawia Dan Pena, który ma głupio-fajny sposób rzucania takich perełek od niechcenia, bez wyjaśniania, dlatego bardzo często przelatują niezauważone, wśród jego krzyków, bluzg i poniżania.
Więc jakie są Twoje świadome wartości? Tylko błagam, bez: Bóg, Honor, Ojczyzna. Jest to taka sama odpowiedź jak na pytanie ile pieniędzy chcesz mieć – milion dolarów. Pytam o prawdziwe, przemyślane wartości – o to co Twoje a nie o to, co wtłaczali Ci rodzice, ksiądz, polityk, prawnik czy profesor.
I oczywiście, jako, że to Twoje wartości nie powinienem się do nich wtrącać – dlatego to zrobię 🙂 Zasugeruję co-nie-co.
Po co wartości? Po to, że będąc świadomym swoich wartości, czyli tego jak postrzegasz świat i tego co jest dla Ciebie najważniejsze, możesz świadomie koncentrować się na tym co masz robić. Powiem ładniej – możesz działać z premedytacją. Premedytacja to jak najbardziej pozytywne słowo! Oznacza świadome działanie mające na celu osiągnięcie założonego rezultatu. Christopher Hyatt powiedział kiedyś, że:
Magia to dla mnie określenie celu i znalezienie sposobów jego osiągnięcia.
Chcesz być Magikiem?
Według mnie – niezależnie od tego czego chcesz od życia, łańcuszek wygląda tak:
Świadomość swoich wartości > działanie z premedytacją > po to, by osiągnąć maksimum swojego potencjału (być najlepszą wersją siebie samego) > oraz najwyższą jakość życia.
A teraz zobaczmy jak NIE osiągnąć pełni potencjału i najwyższej jakości życia.
Świetnym sposobem jest strach przed zmianą. Jakoś tak się dziwnie w życiu składa, że żeby nastąpiła zmiana, trzeba coś zmienić. Ludzie uważają, że zmiana jest procesem twórczym. Bo jest. Ale zmiana jest też dezintegracją – a to oznacza strach, ból, niepewność i dyskomfort.
Strach, ból, niepewność i dyskomfort to 4 jeźdźców apokalipsy. Twoje życie JEST i BĘDZIE wprost proporcjonalne do tego, jak dobrze sobie w ich obliczu radzisz. A teraz mała zagadka.
Co łączy wszystkie wielkie religie (a już bez wątpienia świętą trójcę czyli judaizm, chrześcijaństwo i islam ale i buddyzm), systemy totalitarne (komunizm, nazizm, faszyzm) czy większość systemów terapeutycznych z psychoanalizą na czele?
Ich wspólny mianownik to strach przed cierpieniem. Ksiądz, polityk i terapeuta posługują się tym samym narzędziem co sprzedawca używanych samochodów: obietnicą (koniec z cierpieniem!) i gwarancją (prawo ziemskie, boskie czy nauka). Wszystko po to, byśmy pełni nadziei usunęli sprzed przerażonych twarzy 4 jeźdźców apokalipsy.
Oczywiście problem polega na tym, że gwarancji nie ma i być nie może – a im bardziej jej szukamy, tym większymi niewolnikami się stajemy. Im bardziej poszukujesz gwarancji, tym łatwiej Tobą manipulować. Bo manipulować można tylko kimś, kto czegoś potrzebuje.
Strach, ból, dyskomfort i niepewność są PEWNE. Są i będą stałym elementem ludzkiej kondycji. Nie ma od nich ucieczki – innej niż w jeszcze więcej strachu, niepewności, dyskomfortu czy bólu. Im odważniej spojrzysz na ten fakt, tym więcej wolności i kontroli masz szansę doświadczyć. Poddanie się świadomości, że od cierpienia nie da się uciec niesie wzmocnienie.
Nie ma w tym żadnego paradoksu, dlatego że w Naturze paradoksy nie występują. Natura po prostu JEST – a my tworzymy swoje mapy i jeśli jedna mapa nie za bardzo pokrywa się z inną mapą mówimy – paradoks. A to nie paradoks. To życie.
Najlepszym rozwiązaniem – jakie ja znam – jest propozycja niejakiego Friedricha Nietzsche. Brzmi ona:
Powiedź życiu TAK!
Nietzsche, który był bardziej psychologiem-filozofem niż filozofem ma na myśli to: nie uciekaj przed niczym. Przywitaj to. Wszystkie barwy. Spójrz prosto w twarz i Pięknej i Bestii. Przestań bać się cierpienia. To Cię osłabia i wzmacnia tych, którzy ten strach wykorzystują do swoich celów – posługując się swoimi wartościami. Wyczekuj 4 jeźdźców apokalipsy tak, jak w bejsbolu gość z kijem wyczekuje piłki: patrz prosto w jej kierunku i GRAJ ŻEBY WYGRAĆ. Z entuzjazmem i agresją – weź zamach i celuj w publiczność. Pierdolnij tak, żeby zahuczało. Bo, w sumie, powiedz Ty mi – co masz do stracenia? Przecież i tak nikt nie wyjdzie stąd żywy.
Hyatt posługiwał się dwoma określeniami, które bardzo lubię: siłę pokonywania przeciwstawiał strachowi przed stratą (ja nazywam to czasami strachem przed umniejszeniem). Siła pokonywania to całkowite oddanie (w oparciu o swoje wartości) misji rozszerzania siebie i swojego życia ( i jeśli tak wybierzesz – życia innych ludzi).
Dlaczego jest tak bardzo ważnym, żeby czuć się komfortowo z dyskomfortem? Dlatego, że każda zmiana (co już omówiliśmy) jest dezintegracją. A dezintegracją to tworzenie chaosu i ból. Jeśli boisz się bólu, nie możesz się zmienić. Będziesz tylko drapać powierzchnię. Swoją drogą: Hyatt powiedział, że jeśli ktoś nie może się zmienić, to znaczy, że NIENAWIDZI się w sposób niewystarczający. Mówiąc inaczej:
Jeśli nie potrafisz się zmienić, za mało się nienawidzisz.
Jeśli znasz swoje wartości – a właściwie DOPIERO po tym jak znasz swoje wartości, możesz GRAĆ ŻEBY WYGRAĆ. Nie dziw się, że nie masz czego chcesz, jeśli nie wiesz co cenisz.
I jeszcze raz Hyatt:
Głównym źródłem ludzkiego nieszczęścia jest strach przed nieskończoną mnogością, którą życie oferuje
Dlaczego strach przed obfitością? Dlatego, że w naszych głupich rozumkach nadmiar oznacza chaos a chaos oznacza brak kontroli. Ego nie cierpi tego, czego w swoim ograniczonym zakresie NIE może kontrolować.
Naucz się – w obliczu jeźdźców apokalipsy – wzruszać pogardliwie ramionami i parskać lekceważąco śmiechem. To jest DOKŁADNIE moment, kiedy trzeba być zuchwałym. Współtwórca NLP, Bandler podaje swoją mantrę: „No i chuj!” (wersja dla przytulaczy drzew: „No i co z tego?”).
Podsumowując: to NIE jest świat dla słabych ludzi (pod słowem słaby rozumiem słabość emocjonalną ale i fizyczną oraz ignorancję). Jeśli cenisz słabość i podporządkowanie – jesteś przeciwny życiu. WYCZEKUJ od życia tego, że będzie życiem – czyli przynosi zarówno przyjemności jak i cierpienie. NIE ma żadnych GWARANCJI i dopiero musisz zostać tym kim JESTEŚ (osiągnąć pełnię potencjału). Jeśli życie ma być przygoda, musisz pchać się tam, gdzie Cię jeszcze nie było – a to oznacza niepewność. Niepewność i niewiedza NIE są wymówką do nic-nie-robienia. GRAJ ŻEBY WYGRAĆ – a wygrywa ten, kto pod koniec życia ma najmniejszy bagaż ŻALU i NIESPEŁNIENIA. Aha – tak przy okazji – nikt nie wyjdzie stąd żywy, więc tylko głupek uważa, że ma coś do stracenia.
To właśnie ten nihilizm, to, że to wszystko nie ma większego sensu nadaje cały sens. Bo sens Twojemu życiu nadajesz TY – w oparciu o swoje wartości. Ja nie wierzę, że życie ma głębszy sens samo w sobie (bo byłeś uprzejmy się urodzić), czy że „życie jest bezcenne” – jest, jeśli uczynisz je wartościowym. W przeciwnym wypadku jesteś częścią zamienną, pokarmem, który zostanie przerzuty i wydalony. I to jest fajne – bo tak naprawdę możesz tylko wygrać. O ile wiesz, że grasz. I o ile wiesz o co i po co grasz.
Ból i przyjemność są nieodłącznym składnikiem pogoni za własnym przeznaczeniem – Hyatt
To jak znosisz strach, ból, niepewność i dyskomfort jest wyznacznikiem tego, jak gotowy jesteś by żyć.
Dlatego:
- Żadnego opierdalania się
- Żadnego bycia pizdą
(to już nie był Hyatt – tylko Frank Kern)
TO CO UKRYTE, W KOŃCU STAŁO SIĘ JAWNE…
Poznaj metody, które dają siłę najlepszym
Ten program da Ci:
- POCZUCIE MOCY
- POCZUCIE KONTROLI
- POCZUCIE SKUTECZNOŚCI
W CAŁOŚCI oparty o sprawdzone w praktyce metody
najlepszych mentalnych trenerów na świecie!
Dowiesz się jak:
- Określić swoją życiową FILOZOFIĘ
- Przełożyć tę filozofię na Twoją MISJĘ
- Rozbić tę misję na działające PROCESY
- Przełożyć te procesy na Twoje ZWYCIĘSTWA
Najważniejsze korzyści wynikające z PANUJ & POSIADAJ:
- WIĘCEJ PEWNOŚCI
- mniej zagubienia
- WIĘCEJ ZAUFANIA
- mniej stresowania
- WIĘCEJ WYGRYWANIA
- mniej sabotowania
UWAGA – NIE KUPUJ jeśli nie masz zamiaru pracować nad sobą!
PANUJ & POSIADAJ to 121 minut nagrania + PDF z pełną transkrypcją
TO MÓJ NAJWAŻNIEJSZY I NAJSKUTECZNIEJSZY PROGRAM
-
27 stycznia, 2015 o 17:11
Hej Rafał,
głos masz potężny i mroczny chłopie! 😉 Tak słuchając, mam wrażenie, że już Cie na jakimś audiobooku słuchałem 😉
Bardzo fajny wpis. Podobają mi się ogólnie te treści, które zamieszczałeś tutaj w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy. Mam wrażenie, że można tą zmianę podsumować słowami – koniec bycia pizdą i koniec litości 😉
Zaciekawił mnie akapit pod cytatem z Nietzschego. A dokładnie zdanie ” nie uciekaj przed niczym. Przywitaj to.”.
Niby ma się wrażenie, że to takie pierdu, pierdu, niby każdy o tym słyszał, wie, że mądre itp, ale dopiero, gdy człowiek zacznie to robić – pomimo strachu zagada w obcym języku, zrobi coś pomimo tego, że cały się trzęsie – wtedy dostaje się mega przyspieszenia jeżeli chodzi o „rozwój”.Wspominałeś też, że gdy chcesz coś zrobić a boisz się – to trzeba to zrobić – i to jest so true, so true 😉
Tak jeszcze w temacie, tylko trochę z innej strony. Oglądałem parę tygodni temu film „Dzikie historie”. Film bardzo fajny, zabawny, ogólnie polecam. Ale co było w nim najciekawsze?
W jednej ze scenek (chłopak potrącił pieszego)można zobaczyć co się dzieje, gdy człowiek mówi „pierdolcie się” i przstaje się starać i ogólnie akceptuje to co jest, takie jakim jest. Nagle okazuje się, że gdy przestaje ci zależeć (co pomyślą sobie inni, akceptujesz konsekwencje), sytuacja zmienia się o 180 stopni. Nagle to ty trzymasz w garści swoich „oprawców”. -
27 stycznia, 2015 o 17:35
Konrad, dzięki za Twój czas.
Masz rację – koniec litości, tak to można podsumować. Swoją drogą, jesteśmy jedynym gatunkiem, który potrafi użalać się nad sobą samym. Wpisy z ostatnich 2-3 miesięcy to i moje ulubione. Zaostrzyłem kurs. Mniej technik, więcej zmiany filozofii i perspektywy. Gdy zmieniasz ogląd sytuacji – sytuacja zmienia się.
Z własnego doświadczenia wiem, że czasami muszę coś usłyszeć wiele, wiele razy żeby „załapać” – albo potrzebna jest inna kombinacja słów. Dlatego tłukę to samo na różne sposoby. Stąd to: „inaczej mówiąc…”
I dzięki za namiar na film – oczywiście wlatuje z priorytetem na listę.
-
27 stycznia, 2015 o 18:13
Zaczynam się uczyć żyć w chaosie w tym sensie, żeby odpuszczać podszytą strachem potrzebę ego do kontrolowania wszystkiego. Czyli skupiam się, żeby pchać do przodu to co najważniejsze z punktu widzenia mojego celu i wartości a reszta mnie przestaje aż tak bardzo obchodzić. Jest bajzel tu i ówdzie, ale trudno. Świetne transformujące uczucie (ale przynajmniej w połowie nieprzyjemne:)).
Poza tym wystawiam się na presję i ból – przyjemne to nie jest, ale jak kolejny dzień się okazuje, że przeżyłem i na dodatek, że lęk to była iluzja to znowu 1:0 dla mnie.
Problem jest tylko taki, że jak się zaczyna przez ten etap przechodzić to nagle wszystko przyspiesza (zmienia się percepcja) i zaczyna nieźle wirować 😉 wymuszając kolejne zmiany.
Super jest chociaż w części przeżywać na co dzień to o czym piszesz. Dzięki Rafał za świetny wpis
-
27 stycznia, 2015 o 22:35
Dokładnie tak jak piszesz Piotr – działanie z rozmachem to takie, które generuje NOWE WIĘKSZE problemy. Ludzie myślą, że problemów można się pozbyć – nie, nie można – trzeba stare nudne problemy zastąpić nowymi, ciekawymi!
Dodaj komentarz