O tym jak osiągać cele
Dziś pojawiły się dane, zgodnie z którymi tylko 5% Polaków osiąga swoje noworoczne postanowienia. Co idealnie nawiązuje do darwinowskiej zasady, którą wyznawał na głos Chris Hyatt, że 5% ludzi to duchowa arystokracja a reszta stanowi ich pokarm.
Zobaczmy co można zrobić żeby w 2015 roku nie być pokarmem.
Zanim zajmiemy się wyznaczaniem celów, zobaczmy sobie wewnętrzny i zewnętrzny świat Pani Pokarm lub Pana Pokarmu. W większym lub mniejszym stopniu, wiodą żywot w cichej (lub głośniejszej) desperacji, rządzi nimi strach, wątpliwości, awersja do ryzyka, frustracja i ignorancja. W skrócie, są zagubieni. Są zagubieni, bo zalewają ich informacje a każda informacja jest takim czy innym programowaniem. Tak więc, tym cudownym sposobem, Pani Pokarm i Pan Pokarm nie wiedzą kim są, nie znają samych siebie i – automatycznie – nie mają prawa (świadomie) wiedzieć, czego pragną. Większość tego czego „chcą” jest tym, co wmawiają im media, normy społeczne i ich równie zagubieni znajomi.
Fantastycznie, zobaczmy co dalej. Pani Pokarm i Pan Pokarm sądzą – bo przecież tak mówią w mediach eksperci – że potrzebują motywacji. Nie wiedzą, nasze poczciwe, zagubione biedaczyska, że jeśli dodasz do tego miksu „motywację” to otrzymasz zagubionych, wciąż-nie-wiedzących-czego-naprawdę-chcą, zmotywowanych idiotów. Na ich szczęście, motywacja zewnętrzna jest gówno warta, więc zadziała tylko na moment. W tym przypadku zła wiadomość okazuje się zbawienna.
Michael de Montaigne powiedział kiedyś, że dostaliśmy ogromny dar NIE pamiętania tego, jak się czuliśmy będąc młodymi, bo gdybyśmy, starzejąc się, na chwilę znowu poczuli się jak wtedy, reszta naszego życia byłaby koszmarem. Tak więc, na szczęście, Pan Pokarm i Pani Pokarm nie pamiętają jak się czuli, kiedy byli małymi dziećmi. Kiedy nie było – w umyśle – żadnych ograniczeń, kiedy żyli fantazjami i marzeniami i wszystkie one zdawały się absolutnie realne. No ale potem coś się stało. To coś nazywa się życiem, wychowaniem, społeczeństwem i wybiło im te bzdury o potędze z głowy.
Tak więc, teraz trzeba żyć bezpiecznie. Spełnianie marzeń jest dla tych mistycznych „innych”. Ponieważ zarówno Panem Pokarmem jak i Panią Pokarm rządzi strach przed porażką (co nazywam strachem przed umniejszeniem) wszelkie stawiane sobie cele muszą być bezpieczne. Żadnego emocjonalnego naciągania się, żadnego dyskomfortu. Żadnego mierzenia wysoko. To grozi porażką a porażka – nie daj boże porażka publiczna – jest trądem na odsłoniętych fragmentach skóry Szanownych Pokarmów. Nie ma co być zachłannym (bo to przecież chciwość i pycha) a poza tym trzeba jeść małą łyżeczką (bo inaczej się zadławisz!). Lepszy wróbel w garści.
Problem polega na tym, że wcale nie jest lepszy. Motywacja, ta tak bardzo poszukiwana motywacja, jest ludziom „niezbędna” bo dzięki niej (gdyby tylko działała!) sprawy jakby działy się same. Taka kompulsja – po prostu nie ma wyjścia, jesteś zaprogramowanym automatem stawiającym znaczki przy kolejnym osiągniętym celu. To dlatego motywacja jest tak bardzo poszukiwana. Stajemy się narzędziem w jej rękach i przestajemy ponosić odpowiedzialność. Szukanie motywacji to kolejny syndrom ofiary, targanej siłami większymi od niej samej.
Nietzsche ma taką koncepcję: pierwsze dostajesz DRUGĄ osobowość. „Osobowość społeczną” – nazwijmy to w ten sposób. Twoja druga osobowość jest Twoją pierwszą. Gdzieś tam, być może, tli się (o ile już nie zgasła) Twoja prawdziwa pierwsza osobowość, to kim jesteś NAPRAWDĘ. Jeśli nad tym popracujesz – i jeśli nie jest za późno – może wykiełkować i się ukazać. Wtedy staniesz się prawdziwym sobą. Osobowość społeczna automatycznie spadnie.
Powinieneś stać się tym, kim jesteś! Pieczęć osiągniętej wolności: przestać wstydzić się samego siebie – twierdzi.
Oczywiście pytanie brzmi – a jak mam zostać tym, kim jestem? Zacznijmy od tego, że:
Strach jest Twoim kompasem i żywi się czasem – jak ja twierdzę
Strach jest – jako kompas – wskaźnikiem tego, w którą stronę iść. W stronę strachu. Zazwyczaj to czego się boisz, jest tym co Cię wzmocni i czego potrzebujesz. Dlaczego żywi się czasem? Dlatego, że im dłużej zwlekasz z działaniem, im dłużej opracowujesz plany i szykujesz się do walki (perfekcjonizm), tym strach staje się mocniejszy. Im bardziej błyskawiczne i intensywne działanie – tym mniej przestrzeni na rozrost nowotworu strachu.
Tak więc pójście w stronę strachu to jeden element.
W litości leżą twe największe niebezpieczeństwa – twierdzi znowu Nietzsche
I chodzi mi o litość najgorszego rodzaju – o litość nad sobą samym. Dlaczego? Dlatego, że bycie miękkim w stosunku do siebie samego odciąga Cię od pójścia w stronę strachu i od przejścia przez ból.
Przejście przez ból? Posrało Cię? Po co mam się narażać na ból?
Unikając bólu musielibyśmy się wyrzec wielu przyjemności – to znowu Friedrich
No dobra, po tym ciut przy-długim wstępie, zobaczmy jak wyznaczać i realizować cele.
Podstawowy problem zdecydowanej większości ludzi to NIEDOSZACOWANIE. Niedoszacowujesz na co Cię stać, więc stawiasz sobie mało ambitne, atroficzne cele. Dlaczego niedoszacowujesz? Bo nie znasz siebie, bo boisz się ryzyka, bo nie chcesz ponieść porażki, bo grasz bezpiecznie, bo nie chcesz bólu (wyjścia ze strefy komfortu), bo nie jesteś zaprawionym w zapasach z życiem weteranem. Bo jesteś ciotą – w skrócie.
Problem polega – paradoksalnie – na tym, że to właśnie te sflaczałe cele są powodem, dla którego się nie udaje. Bo widzisz – razem z wielkością celu idzie wielkość wysiłku i gotowości na poświęcenia. Gówniany cel – gówniana gotowość i gówniany wysiłek.
Ludzie stawiają sobie żałosne cele, nie osiągają ich (bo cel jest mało podniecający wyobraźnie i nie pobudza energetycznie) – więc co robią następnym razem? Obniżają loty – zamiast zwiększyć ilość wysiłku, gotowości na ból i niewygodę. Mają do zrzucenia 30 kg więc mówią – „no tak z 5-10 bym zrzucił(a)”. Poddanie się jest już w samym celu. Widzisz to, czy nie? Masz 30 za dużo a chcesz zrzucić 5-10? Marniutki cel, marniutki wysiłek i poświęcenie i mamy następne noworoczne postanowienie – 3-5 kg, bo 5-10 jakoś nie wyszło.
Z chwilą, z którą konfrontujesz się ze swoim strachem, słabością i bólem – stajesz się silniejszym człowiekiem. Rośniesz, uprawiasz emocjonalną kulturystykę. Dlatego cele powinny być daleko poza strefą komfortu. One powinny być większe niż życie! Jak ktoś powiedział: „Jeśli sięgasz ręką gwiazd, to może się nie udać, ale przynajmniej nie skończysz z garścią pełną błota”.
Połącz swoje cele z czymś w co wierzysz. Każdy w coś wierzy – obojętne co: Bóg, darwinizm, nihilizm, obojętne, pod warunkiem, że to coś, co jest większe od Ciebie. Znajdź coś, co jest dla Ciebie ważne. NAPRAWDĘ ważne. Pieniądze i waga tym nie są – ale to co Ci dadzą, kiedy będziesz tam gdzie chcesz – poczucie kontroli, wyższy status, poczucie bezpieczeństwa – to już lepsza motywacja.
Cel pod tytułem – zrzucić X kg jest marny. Zrzucić to jedno, zarzucić i utrzymać to drugie (lepiej!), być co roku – pomimo starzenia się organizmu – w coraz lepszej formie – to jest podniecający cel. Cel, który nie ma końca – im starszym się stajesz, tym ciężej musisz pracować.
Celuj DUŻO wyżej i dalej niż na tę chwilę potrzebujesz. Żadnych mikro-postanowień i małych kroczków. To ma być jebnięcie – a nie podrapanie. To przygotuje się – podświadomie – na dużo więcej poświęcenia. A to ZAGWARANTUJE Ci, że sporo osiągniesz. Bądź gotowy na wojnę ze światem wewnętrznym (walka ze słabościami) i zewnętrznym (odciąganie Twojej uwagi). Bo to będzie wojna – jeśli Twój cel jest choć trochę ambitny, będzie walka, będzie ból, będą chwilę zwątpienia. Jeśli tego nie ma – rozmienisz się na drobne. Jesteś pokarmem.
Co byś robił, gdybyś wiedział, że NIE może się nie udać? – pyta McKenna
TO CO UKRYTE, W KOŃCU STAŁO SIĘ JAWNE…
Poznaj metody, które dają siłę najlepszym
Ten program da Ci:
- POCZUCIE MOCY
- POCZUCIE KONTROLI
- POCZUCIE SKUTECZNOŚCI
W CAŁOŚCI oparty o sprawdzone w praktyce metody
najlepszych mentalnych trenerów na świecie!
Dowiesz się jak:
- Określić swoją życiową FILOZOFIĘ
- Przełożyć tę filozofię na Twoją MISJĘ
- Rozbić tę misję na działające PROCESY
- Przełożyć te procesy na Twoje ZWYCIĘSTWA
Najważniejsze korzyści wynikające z PANUJ & POSIADAJ:
- WIĘCEJ PEWNOŚCI
- mniej zagubienia
- WIĘCEJ ZAUFANIA
- mniej stresowania
- WIĘCEJ WYGRYWANIA
- mniej sabotowania
UWAGA – NIE KUPUJ jeśli nie masz zamiaru pracować nad sobą!
PANUJ & POSIADAJ to 121 minut nagrania + PDF z pełną transkrypcją
TO MÓJ NAJWAŻNIEJSZY I NAJSKUTECZNIEJSZY PROGRAM
-
2 stycznia, 2015 o 18:54
Świetna przenośnia – „emocjonalna kulturystyka”, czyli znów mimochodem wracamy do powtórzeń i serii Arnolda 🙂 A jak się zapatrujesz na porównanie życia i biznesu ze sportem? Czyli „trening”, „zawody” zamiast takich określeń, przy których się odpala lęk przed umniejszeniem i wchodzi myślenie, że to coś osobistego, a nie robota, którą po prostu trzeba zrobić?
-
2 stycznia, 2015 o 20:18
Zdecydowanie tak, z tym że szczególnie biznes to coś więcej niż sport – jest dużo bardziej brutalny – konkurencja, szczególnie w dobie Internetu trwa 24/7/365 plus w trakcie gry zmieniają się zasady – patrz innowacje, które zmiatają całe branże. To nie przypadek, że ludzie fascynują się sportem i zwycięzcami, że to budzi takie emocje. To takie życie w przyspieszeniu.
I nie ma problemu, że coś jest osobiste – o ile nie obawiasz się porażki i idziesz dalej.
-
27 stycznia, 2015 o 13:45
Postawiłem sobie na biurku kartkę, na której napisałem „jesteś pokarmem”. Trudno o lepszą motywację.
-
27 stycznia, 2015 o 14:49
Ciesze się, że mogłem zdołować, by pomóc 🙂
Skomentuj Rafał Mazur Anuluj pisanie odpowiedzi