O tym, że życie NIE jest fair (ale tylko od zawsze)
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Musisz zaakceptować ewentualność, że Bóg cię nie lubi, nigdy cię nie chciał i prawdopodobnie cię nienawidzi – Fight Club
Powyższe założenie zakłada, że Bóg istnieje. My poczynimy tu założenie bardziej szerokie i bezpieczne – istnieje albo Pan Bóg albo Pani Natura. Żeby było łatwiej – umownie – nazwijmy Jego/Ją Siłą Wyższą albo Drugą Stroną.
Z poprzedniego postu, z dokładniej ze słów Wernera Erharda wiesz, że życie jest puste (bez nadanych znaczeń), idealnie neutralne czyli idealnie obojętne. Na dobrą sprawę życie jest tak samo obojętne jak śmierć. Dostajesz ten dar bez proszenia – ale nawet błagania nie pomogą, żeby je przy sobie utrzymać. W skrócie, życie toczy się swoim obojętnym torem i przemieli wszystko co po drodze. A my nadajemy temu znaczenia, szukamy głębszego sensu i zabarwiamy to wszystko moralnymi i emocjonalnymi osądami. W wielkim skrócie, jesteśmy dosyć zabawnym i pociesznym gatunkiem.
I to oczywiście nie stanowi jakiegoś większego problemu, dlatego, że jesteśmy jacy jesteśmy i to pozwala nam na dużo więcej niż innym gatunkom. Coś za coś. Jednak mamy jeden problem, który kończy się kłopotami lub tragedią – na szczęście tylko zawsze. Używając języka religijnego – tym czymś jest grzech pychy. Używając języka ewolucji – jest tym stosowanie strategii niestabilnych ewolucyjnie.
Pójdź na wolny oddział onkologiczny, kardiologiczny, diabetologiczny albo internistyczny – w większości przypadków zobaczysz tam grzech pychy. Ludzi, którzy w całej swojej arogancji (niewiedza jest również formą arogancji) myśleli, że zasady nie obowiązują. Ludzi, którzy sądzili, że mogą robić co chcą, jak chcą i kiedy chcą. Że nie są malutką częścią większej, opartej na pewnych zasadach całości. Że można oszukać System. Otóż – nie można.
Otóż są w tej zabawie dwie strony – jesteśmy my (ludzie) oraz jest Druga Strona. Druga Strona była tu już przed nami i będzie po nas. I stworzyła ona pewne zasady. Jakkolwiek tragicznie by to nie brzmiało, ani Rafał Mazur ani (tu przeczytaj swoje imię i nazwisko) tych zasad nie zmienią. Za to musimy ich przestrzegać – jeśli chcemy tu jeszcze troszkę być. Dowcip polega jednak na tym, że nawet poznanie tych zasad i przestrzeganie ich niczego nam nie gwarantuje. Bo wygląda to tak, że my musimy zasad przestrzegać a Druga Strona nie musi. System, ostatecznie, działa przeciwko nam.
Ludzie, którzy robili ze mną coaching wiedzą, że podstawą tego co robię jest założenie, że:
- życie nie jest fair
- nie ma żadnych gwarancji
To dwie mantry (plus kilka innych), które przekazuję każdemu. Mamy tylko wąskie widełki, które mogą zapewnić nam sukces (chociażby pod względem biologicznym) ale nawet stosowanie się do nich nie daje nam żadnej gwarancji. Patrz – małe dzieci w finalnym stadium choroby nowotworowej. Trudno zarzucić im – w przeciwieństwie do kogoś, kto całe życie chlał, palił i żarł – że sobie czymkolwiek zasłużyły.
Ale te wąskie widełki to jedyne co mamy. Jedyne co nam zostało, to zarządzać ryzykiem – jako, że ryzyka uniknąć się nie da.
Jeśli jesteś z Warszawy, szczególnie latem, kiedy jest ładna pogoda, proponuję przejechać się na Ursynów i przejść się do Centrum Onkologii. Właściwie nie DO – wystarczy POD. A tam, pod drzwiami, przywitają Cię ludzie w szlafrokach, z kroplówkami na stojakach i papierosem w ustach. Nawyki i instynkt wyparcia czynią cuda, jak widać.
Każda osoba z nadwagą – grzech pychy. Każda osoba nadużywająca substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, leki), w celu zmiany nastroju lub percepcji (i która sądzi, że akurat jej się na dłuższą metę uda) – grzech pychy. Ludzie ci nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć – że włączają do gry siły dużo silniejsze od nich samych. Że są absolutnie bez szans.
Nathaniel Branden, gość od poczucia własnej wartości (i jeden z niewielu „guru”, których z którym warto się zapoznać), miał swoją ulubioną mantrę:
Nikt nie nadejdzie
– w sensie, że zbawienie nie nastąpi, nie przyjedzie rycerz na rumaku i nie wybawi. Jesteś w tym sam(a), więc się ogarnij.
Jest zawsze taki zabawny moment, kiedy ktoś pyta się mnie o to jak schudnąć, albo czy słyszałem o XYZ – czyli najnowszym „guru”, który pojawił się w telewizji śniadaniowej (ilu już ich było w tym roku?). I nie mogę nawet zarzucić tym ludziom złej woli – bo słuchają mnie uważnie przez jakieś 7 sekund. A ponieważ mam tendencję do mądrzenia się i produkowania jak Fidel na posiedzeniach Rady ONZ – dowiadują się, że nikt, z Panem/Panią Najnowszym Guru włącznie, nie zmieni zasad biochemii i fizjologii (były przed guru i ukłonią się nad jego/jej grobem), że kalorie się liczą (bo nawet jeśli się nie liczą, to liczenie ich sprawi, że NIE możesz przegrać – to jest ta 7-ma sekunda przy której „odpadają” bo jednak tamten guru wydał się bardziej przyjazny) – i że – generalnie to już udowodnione – im wyższy poziom tkanki tłuszczowej, tym gorsza tolerancja węglowodanów (to zazwyczaj kończy rozmowę, bo pomysł, że trzeba coś poświęcić, żeby coś mieć i że życie jest aż tak bardzo NIE fair wydaje się zbyt bluźnierczy i ponad siły).
Ponieważ, zazwyczaj, oni w tym momencie mają już dość a ja się dopiero rozkręcam, z furią w oczach i przypominający tego konia z „Szału” Podkowińskiego, znajdują jakiś grzeczny pomysł na to, by się tematycznie oddalić (a potem po cichu kupić książkę guru – a nóż jednak KTOŚ nadejdzie?).
W wielkim skrócie – obowiązują nas zasady, a nie przestrzeganie ich grozi konsekwencjami (włącznie z natychmiastowym wyłączeniem Twojego DNA z puli genetycznej – nawet do paru pokoleń w przód). Pomimo tego, że nas obowiązują zasady – DRUGA STRONA może je olewać („nie ma żadnych gwarancji” i „życie NIE jest fair”), więc paradoks polega na tym (z poprzedniego postu wiemy, że, paradoksalnie, nie ma czegoś takiego jak paradoks), że są zasady, ale w sumie ich nie ma.
Gra (to nie jest w sumie żadna gra, ale nazwijmy ją tak) nastawiona jest przeciwko każdemu z nas i ostatecznie – jak śpiewał Jim Morrison nikt nie wyjdzie stąd żywy (sam przekonał się o tym dość szybko myśląc, że da się ograć System).
Grzech pychy – albo strategia niestabilna ewolucyjnie – to nic innego jak brak pokory. Pokora, wiedza i praca zwiększają Twoją szansę na to, że przeżyjesz ten krótki odcinek czasu w sposób maksymalnie korzystny. Pokora oznacza, że zdajesz sobie sprawę z tego jak mało znaczysz i że jesteś częścią czegoś dużo, dużo większego (nad czym nie masz kontroli – a co gorsza, masz czasami ILUZJĘ kontroli). Wiedza – wynikająca z pokory – oznacza, że chcesz poznać system wiedząc, że NOWĄ, lepszą rzeczywistość możesz budować jedynie w oparciu o rzeczywistość zastaną – a nie zachcianki, fikcje czy przekazy reklamowe. Musisz mieć kontakt z rzeczywistością, bo tylko to masz. A praca oznacza, że robisz to co trzeba, żeby zwiększyć swoje szanse – nie czekając, aż pojawi się zbawienie. Bo się nie pojawi. Znasz podstawowe ruchy i robisz podstawowe ruchy. Może się uda – chociaż gwarancji nie ma.
Ani Pana Boga ani Matki Natury nie da się załadować w chuja. Wyplują Cię jak zużytą część zamienną (którą zresztą jesteś, o Ty, przekonany o swojej wyjątkowości i błękitnej krwi). Ale to dobrze, bo to wymusza (choć, oczywiście, nikt niczego nie musi) dyscyplinę. A jak mawiał generał George S. Patton:
Szacunek do samego siebie jest następstwem dyscypliny
Trzeba być pokornym, żeby być zdyscyplinowanym, trzeba szukać wiedzy, żeby łapać się każdej możliwej dźwigni oraz trzeba pracować, żeby rzeczy się działy.
TO CO UKRYTE, W KOŃCU STAŁO SIĘ JAWNE…
Poznaj metody, które dają siłę najlepszym
Ten program da Ci:
- POCZUCIE MOCY
- POCZUCIE KONTROLI
- POCZUCIE SKUTECZNOŚCI
W CAŁOŚCI oparty o sprawdzone w praktyce metody
najlepszych mentalnych trenerów na świecie!
Dowiesz się jak:
- Określić swoją życiową FILOZOFIĘ
- Przełożyć tę filozofię na Twoją MISJĘ
- Rozbić tę misję na działające PROCESY
- Przełożyć te procesy na Twoje ZWYCIĘSTWA
Najważniejsze korzyści wynikające z PANUJ & POSIADAJ:
- WIĘCEJ PEWNOŚCI
- mniej zagubienia
- WIĘCEJ ZAUFANIA
- mniej stresowania
- WIĘCEJ WYGRYWANIA
- mniej sabotowania
UWAGA – NIE KUPUJ jeśli nie masz zamiaru pracować nad sobą!
PANUJ & POSIADAJ to 121 minut nagrania + PDF z pełną transkrypcją
TO MÓJ NAJWAŻNIEJSZY I NAJSKUTECZNIEJSZY PROGRAM
-
24 marca, 2015 o 07:48
Można zacytować z Leona Zawodowca:
„Życie jest zawsze takie p. one, czy tylko w dzieciństwie? Zawsze.”
Ostatnio czytam Setha Godina, w All marketings are liars pisze on o tym, że mózg człowieka zauważa tylko to, co nowe, podobnie jak mucha widzi tylko to, co się porusza. Z tego powodu ludzie bez nawyku samodyscypliny pokładają swoją nadzieję we wszystkim, co nowe. Przez 5 lat pracowałem w służbie zdrowia i potwierdzam Twoje słowa o pacjentach. Co najlepsze, ktoś, kto całe życie pił, palił i zachorował na raka (albo cukrzycę, nadciśnienie), oskarża lekarzy o to, że nie potrafią go wyleczyć. Ludzie z cukrzycą dalej słodzą, a dodatkowo szukają preparatu, który pozwoli im jeść jeszcze więcej (np morwa). Skutek – wiadomy. -
24 marca, 2015 o 09:42
Ignorancja – jak widać – NIE jest błogosławieństwem, choć wielu by chciało. Dzięki za Twój czas i opinię. Rafał
-
25 marca, 2015 o 21:53
Kiedyś słyszałem taki tekst, że samobójcę od zwykłego Kowalskiego różni tylko czas zadawania sobie śmierci. Swoją drogą mam krewnego w branży pogrzebowej, który mówił mi, że średnia waga co drugiego nieboszczyka oscyluje w widełkach 130-150 kilo, przy standardowym wzroście, co raczej normalne NIE jest, ale dużo mówi o tym do jakiego stanu w ciągu swojego życia ludzie się doprowadzają.
Skomentuj Rafał Mazur Anuluj pisanie odpowiedzi