Zapożyczone od mojego ulubionego Fryderyka (bynajmniej nie Chopina) a opisane w „Tako rzecze Zaratustra”:
Podsumowując – zaczynasz życie jako dziecko (ssak-zwierzę) i celem jest do poziomu dziecka powrócić. Nie dlatego, że dostaniesz Alzheimera, tylko dlatego, że w wyniku rozwoju świadomości wracasz do pierwotnej „niewinności”. Zaczynasz bez ego, narzucają Ci je, odrzucasz je i przechodzi do fazy bez ego, do nie-umysłu. Osho nazywa to „dwakroć narodzonym” – rodzisz się jako człowiek, umierasz jako bóg.
PANUJ & POSIADAJ to 121 minut nagrania + PDF z pełną transkrypcją
6 czerwca, 2014 o 15:25
Bardzo interesujący post. Inspirujący. Masz tę książkę ,,Tako rzecze Zaratustra” ?
6 czerwca, 2014 o 15:47
Tak, mam w obu tłumaczeniach – Berenta i współczesnym. Ale to NIE jest lekka i łatwa lektura – więc zanim się skusisz zobacz sobie online
http://www.pistis.pl/biblioteka/Fryderyk%20Nietzsche%20-%20Tako%20Rzecze%20Zaratustra.pdf
To o czym napisałem znajdziesz na początku, w rozdziale O Trzech Przemianach – w pdf na str. 13 ze 169. Więc zobacz sobie czy chcesz się porywać.
6 czerwca, 2014 o 17:02
Przeczytałeś całość?
Na pierwszy rzut oka – ciężka.
6 czerwca, 2014 o 17:07
Bardzo ciężka. Gość myślał głęboko.
Kiedyś, „za gówniarza”, przeczytałem całość. Ale tego w sumie się nie czyta, to się powoli wchłania. Przegryza przez całe warstwy znaczeń. Self-Help made in US to nie jest w żadnym wypadku 🙂
9 czerwca, 2014 o 04:34
Eckhart Tolle – wiele napisał w temacie bycia tu i teraz, w jego spojrzeniu bycie tu i teraz to przede wszystkim PODDANIE SIĘ oznaczające odrzucenie ego i akceptację danej chwili taką jaka jest, bez próby zmiany, czyli walki, która nas niszczy wewnętrznie, Rafale, czy powyższy tekst także jest potwierdzeniem tego sposobu myślenia?
9 czerwca, 2014 o 08:02
I tak i nie.
Nie ma wątpliwości, że walczenie z tym co nieuniknione i z tym na co nie mamy wpływu to podstawa cierpienia. Różnica polega jednak na tym, że Eckhart – jeśli spojrzysz sobie na to JAK mówi – nie wygląda na szczególnie radosnego kolegę.
Zaratustra z kolej – w wydaniu Nietzsche – jest afirmacją życia, co różni go bardzo od innych – chociażby od Buddy (Tolle nie mówi nic innego, niż buddyści od 2,5 tyś lat). Zaratustra jest również – wg mnie – bardziej praktyczny, bo zawiera w sobie również element wojownika, rozumiejąc, że możesz sobie ego odrzucać, ale żyjesz w świecie gdzie 99% ludzi ulega tej iluzji, więc jeśli stracisz kontakt z rzeczywistością i opuścić gardę to możesz zarobić w swój nie-egotyczny cymbał (dosłownie i/lub w przenośni).
Zaratustra jest afirmacją życia. Ja afirmacji życia u Eckharta nie czuję. Mr. Z jest bardziej w stronę Greka Zorby połączonego z elementami Spartan 🙂 Zwróć uwagę, że on nie mówi tylko o odrzuceniu ego – on mówi również o tym, że wtedy pojawisz się prawdziwy Ty – ze swoimi prawdziwymi pragnieniami i potrzebami – które powinieneś realizować ciesząc się z tego że skoro żyjesz to możesz to robić. To nie jest koleś namawiający do spędzenia reszty życia pod drzewem w medytacji (Nietzsche nie medytował co być może skończyło się dla niego źle – Osho twierdzi, że to największy z filozofów i ceną którą zapłacił za taką wrażliwość i błyskawicznie rozwijającą się świadomość był obłęd w który popadł – na zasadzie – za dużo dobrego za szybko).
Dla mnie Mr. Z to radość życia i radość tworzenia tego, co autentycznie z Ciebie wypływa. Ale polecam zdecydowanie książkę Osho: „Zaratustra, bóg który tańczyć potrafi”, gdzie Osho interpretuje fragmenty „Tako rzecze”.
Nie pamiętam czy w tej książce Osho to mówi – ale masz dwa rodzaje wolności (w sumie może zrobię z tego oddzielny post, bo to ważne). Masz wolność OD (np. wolność OD hazardu, ego, alkoholu, narkotyków) – ale usunięcie czegoś powoduje powstanie próżni. Próżnia, jak wiadomo, musi się zapełnić. Dlatego potrzebujesz jeszcze wolności DO – musisz coś podstawić. Dlatego, wg mnie, samo odrzucenie ego to za mało – musisz się na coś nakierować. Wtedy będziesz szedł tam w naturalny, rozluźniony sposób, bez obsesji i kompulsji charakterystycznej dla ego.
9 czerwca, 2014 o 14:20
Uważam, że sama idea jest słuszna. Przełożyłem to jednak na swój przykład i mam wrażenie, że nie jestem w stanie przejść z pozycji Lwa do Dziecka. Sprawa dotyczy sytuacji w pracy. Choć chciałbym kierować się intuicją i mądrością dotąd zdobytą jestem tak naprawdę „zamknięty w klatce”. Muszę wykonywać zadania i „rozkazy” ludzi, nie mających ani doświadczenia ani racji w wielu sprawach. Uzywanie agumentów zawsze kończy się na ostatnim, a mianowicie „to ja tu jesetm szefem i tak ma być”. W tym momencie rodzi się w mnie ogromny bunt i złość. Jak w takiej sytuacji być tu i teraz i cieszyć się życiem, skąd wziąć entuzjazm? Nie chciałbym, aby tu i teraz oznaczało tylko radość w wolnej chwili podczas przebywaniu na łączce. Tu chodzi o to aby umieć odnaleźć to chociażby w wyżej opisanej sytuacji. Tylko jak to zrobić? Może Twoje doświadczenia Rafale mogą mi jakoś pomóc?
31 października, 2021 o 17:22
Też to przerabiałam, to należy zaakceptować, teraz pracujesz i nie masz wpływu na to, że jest ktoś nad Tobą, walczenie z tym poprzez denerwowanie się nic nie przyniesie poza bólem i depresją, ciesz się tymi małymi elementami, w moim przypadku była to grafika więc skupiłam się na tym, że przynajmniej coś tam tworzę, że ta praca i tak ma przyjemne elementy itd. I nic nie trwa wiecznie, więc teraz jestem tu, każda negatywna emocja i taki ustąpi i tak następnego dnia już wszystko zazwyczaj wracało do normy, szef powiedział co chciał, ja przełknęłam i wracałam do tego co miłe. Ale plan miałam już od pierwszego dnia, odłożę kasę i rzucam to w pierony i własnie zakłądam własna firme, nikogo już nade mną nie ma. Wytrzymałam 3 lata, uzbierałam kasę i powiedziałam papa czas to zmienić. A teraz będzie co będzie ale moje i przynajmniej umrę z wiedzą, że próbowałam 😀
9 czerwca, 2014 o 17:10
Po pierwsze samo buntowanie się i złoszczenie nic nie da. Ciekawie robi się kiedy tego wielbłada-lwa-dziecko połączysz z koncepcją dharmy.
Mówiąc po naszemu dharma to Twój psi obowiązek. Przykład: jesteś żołnierzem, ja Twoim dowódcą – i rozkazuje Ci iść w bój zabijać wroga. Jako że jesteś żołnierzem a ja Twoim przełożonym – Twoim psim obowiązkiem jest wykonywać rozkazy. Jeśli więc uznasz, że zamiast walczyć wolisz się modlić albo negocjować zostaniesz pokarany – albo odstrzelą Ci łeb, albo wezmą do niewoli albo ja wrzucę Cię do więzienia za niesubordynację.
Ale… możesz dokończyć bój i powiedzieć: a teraz już dziękuję, chcę się modlić, zostaję teraz duchownym. I wtedy zmieniasz swoją dharmę. Co oczywiście wiąże się z kolejną ceną – np. czystością celibatem itd.
Jeśli masz głupiego szefa, wykonując bezsensowną robotę – nie jesteś lwem, tylko wielbłądem. Ale skoro jesteś w tej pracy, to masz ją wykonywać.
Chyba, że postanowisz przejąć kontrolę – wtedy idziesz do konkurencji, otwierasz własną firmę – robisz cokolwiek. W skrócie – robisz zmianę, która pozwoli Ci tworzyć – siebie i Twoją przyszłość.
Mamy wolny rynek – przepływ kapitału, również ludzkiego. Wykorzystaj to. Doceń fakt tego, że w 1 dzień możesz mieć własną działalność. Albo że nie musisz do końca życia pracować w 1 firmie. Że nie istnieje niewolnictwo, jeśli na to nie zezwolisz.
Mi nie wydaje się, że wściekasz się i buntujesz na nich. Może raczej na siebie – oni Ci jedynie coś uświadamiają.
Jeśli uważasz że wiesz co robisz – rób to na swój rachunek. Lub chociaż dla kogoś, kto nie będzie Cię krępował.
Ostatnia rzecz jaką przeczytałem u Osho przed tym wpisem to: „Tchórze istnieją, odważni żyją. Największa odwaga i siła potrzebne są wtedy, gdy przekraczasz siebie.”
i przypominam ten cytat z samego wpisu:
„Nie można być wolnym i dumnym, jeśli nie potrafi się odmawiać.”
3 lipca, 2014 o 22:15
Dzięki
7 stycznia, 2019 o 16:13
Błagam – wszystko tylko nie „wolność DO”
10 marca, 2019 o 20:31
cześć,
proszę o info gdzie można odsłuchać ten podcast ?
z góry thx
17 marca, 2019 o 11:10
Nie można, bo jest jedynie w wersji pisanej.
Skomentuj JK Anuluj pisanie odpowiedzi